Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2015, 15:25   #12
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Bayle zajął się w tym czasie Harpagonem, a półelfka nie uniosła głowy, kiedy Maarin się do niej zbliżyła. Przez bluzkę Elin przesączała się krew, ale to była jedyna poważniejsza rana dziewczyny, nie licząc otarć, zadrapań i stłuczeń.

Kątem oka Maarin widziała, że coś zaszło pomiędzy nią a Valeriusem, jednak nie na tyle aby zrozumieć co dokładnie się stało. Klęknęła koło półelfki.
- Elin? Pozwolisz mi obejrzeć swoje rany?

Zagadnięta wzdrygnęła się. Głęboko zamyślona dopiero teraz zorientowała się, że undine stoi tuż obok. Uniosła głowę i krótko skinęła głową.

- Co się dzieje, śliczna? - zapytała z faktycznym zmartwieniem w głosie. Zabrała się do rozdziewania dziewczyny. Nie chciała jednak jej do niczego zachęcać i zamierzała pozostawić zasłonięte odpowiednie miejsca.

- Nic - półelfka odparła automatycznie. Po chwili wahania dodała jeszcze: - Po prostu miałam nadzieję, na większą kontrolę nad swoim życiem.

- A czego teraz nie kontrolujesz? - dopytywała się kapłanka przeczuwając, że to będzie poważniejsza rozmowa.

Elin dokładniej przyjrzała się Maarin, zauważając na pewno zmiany w stroju.
- Miejsca? - w jej głosie pojawiło sie wymuszone rozbawienie. - Moja głowa to czysty chaos. Nie będę cię nim zadręczać. Jak zwykle muszę nad tym zapanować.

- Będzie ci łatwiej jak powiesz to na głos - odpowiedziała łagodnie kapłanka zaczynając zajmować się ranami. - Odnalazłam swoją drogę i łatwiej mi teraz pomóc tobie. Pozwól mi to zrobić.
Undine dłonią ujęła podbródek dziewczyny aby spojrzała jej w oczy. Uśmiechnęła się.

Oczy elin błyszczały niezwykłym fioletem, gdy odpowiadała na to spojrzenie. Powoli uniosła jedną brew.
- To co się wydarzyło po przeniesieniu ci pomogło, zgadza się? Czuję to niemal, twoje szczęście - przez moment tylko patrzyła na undine. - Coś czy bardziej ktoś… chciałabym móc iść swoją drogą bez zawahania. Chyba nie umiem wyrazić na głos swoich pogmatwanych myśli.

- Pomogło, bo zdałam sobie sprawę, że mimo swoich usilnych chęci nie jestem taka jaką wymarzyli by sobie bracia i siostry z klasztoru. Bałam się swoich doznań i chęci. Bałam się swoich myśli. Być może dlatego nigdy nie doznałam pełnej wizji Ilmatera, a słyszałam tylko jego szepty. Mimo, że odkryłam co tak naprawdę mną kieruje w życiu nie odrzucam nauk jakie wpojono we mnie do tej pory. Jednak potrzebowałam kogoś aby mi uświadomił czego chcę. Nie posiadam może takich mocy jak ty i nie umiem zajrzeć do myśli niczym moja najpiękniejsza Sharess, ale wierzę że zdołam ci pomóc jeśli i ty zechcesz tej pomocy. Jeśli wolisz możemy odejść na bok aby schować się ja jednym z tych liści, aby nikt nas nie widział inie słyszał. Wtedy będziesz mogła swobodniej się poczuć - potok słów wylał się z ust undine chcąc udowodnić półelfce, że wciąż jest tą rozsądna osobą, której mogła się zwierzyć w klasztorze.

Ten potok słów wywołał też wreszcie uśmiech na ustach Elin. Dotarł on nawet do oczu.
- Nie trzeba, mamo - powiedziała, naśladując Dię. - Nie jest ze mną tak źle. Nie umiem czytać w myślach, ale ślady waszych silnych emocji trafiają do mnie i burzą mój wewnętrzny porządek, który starałam się od zawsze sobie układać. Czas wręcz zastanowić się, czy chaos nie jest lepszym rozwiązaniem. Dać się ponieść. Tego by od nas chciała, nieprawdaż?

- Em… możesz spróbować na początek - kapłanka uniosła ramiona nie wiedząc czy to faktycznie pomoże po czym nachyliła się i szepnęła się do ucha. - Tak samo jak pozwoliłaś sobie popłynąć przy okazji Lana.

- Pozwoliłam… - wyszeptała Elin. - Być może dlatego, że był obcy i zaraz zniknął… nie żałuję, pozwoliło mi to oczywiścić umysł. Odzyskać równowagę. Co wcale nie znaczy, że z każdym i zawsze by pomogło - uśmiechnęła się kącikiem ust.

- No cóż… ale było to coś nie do końca przemyślanego, nie? Nie twierdzę, że tak to ma się kończyć… mimo wszystko. Ale nurtu rzeki nie da się zatrzymać nie robiąc przy tym krzywdy innym dookoła. Da się go jednak ukierunkować. Można też nim spłynąć kierując swoim działaniem aby nie wpaść na ewentualne przeszkody. Woda, która nie płynie butnieje i zarasta. Trzeba dać jej płynąć - undine była niesamowicie zadowolona ze swojej metafory. Czuła, że odzwierciedla to co chciała ująć. Dla pewności jednak dodała.
- Jeśli czujesz emocje innych to nie staraj się ich związać i utrzymać w ryzach. Niech płyną, a ty tylko korzystaj z ich siły kiedy uznasz je za potrzebne - łatwo było jej to mówić. Zawsze potrafiła panować nad swoimi emocjami, było to częścią natury undine. W ciągu chwil potrafili stać się ze spokojnego jeziora sztormowym morzem.

- Potrafisz tak ładnie mówić - uśmiech Elin poszerzał się naturalnie, a dłoń półelfki delikatnie wsunęła kosmyk rozpuszczonych włosów Maarin za jej ucho. - Cała jesteś niezwykła. U mnie to nie emocje grają główną melodię. To chaos myśli, chcących wyrwać się we wszystkie strony. Chciałabym je ukierunkować. Oddać się czemuś całą sobą. Może komuś, tak też to mogłoby zadziałać, prawda? Chociaż nie, to nie do końca prawda. Gdy czuję silne emocje z zewnątrz, tak jak teraz twoje… - nie dokończyła, odwracając lekko wzrok, ku Bitaanowie i Kass. Na policzek powoli wypełzł jej delikatny rumieniec.

Wzrok undine również spoczął na parce kochanków. To była kusząca wizja. Pozwolić sobie na taką otwartość do końca.
- Czy uważasz, że te emocje nie są też twoimi emocjami - nachyliła się ponownie do ucha Elin. Nieco za blisko, nieco za bardzo. - możesz im pozwolić zagościć na moment… albo zostawić kierując swe zmartwienia gdzie indziej…

Wyczuła szybszy oddech półelfki. Wyczuła jej dłoń na swoim ramieniu.
- To… to nie tak… oddając się im… boję się od nich uzależnić… poddać się temu i stracić kontrolę… - szeptala cicho, a głos się jej rwał.

- Tylko ty decydujesz czy pozwolisz im sobą zawładnąć. Nikt inny. To jest twoja decyzja - szepnęła kapłanka obejmując dziewczynę. - Uwierz, że potrafisz zadecydować o tym. Możesz być jak ten kamień omywany prze wodę, aż zostanie wypłukany do reszty. Możesz być jak ryba, która bez niej umiera. Możesz też jednak być jak wszystko inne. Zaczerpnąć z niej i pozwolić płynąć dalej obok. Zawrzyj pokój ze swoimi obawami. Niech to one tobą nie zawładną przede wszystkim. Wszystko inne już nie da rady.

Przemowę Maarin podsumował głośniejszy jęk Kass i spowodowany nim cichy chichot Elin, która odwzajemniła uścisk kapłanki, ostrożnie, uważając na bandaże.
- Zawsze wiesz co powiedzieć i zrobić. Mam nadzieję, że znajdę ścieżkę, tak jak ty znalazłaś.

- A ja w to wierzę - powiedziała cicho kapłanka. Kolejny jęk Kass spowodował i u niej chwilowy śmiech.
- Cholera. Chcę wiedzieć jak to jest.

- Tak sobie myślę, że bez większego trudu znajdziesz tu kogoś, kto pokaże ci jakie to..mmm… - zamruczała prowokująco rozluźniona Elin.

- Och mam kilka pomysłów - wzrok kapłanki spadł najpierw na Elin, a potem powędrował do Bayla… oraz Bitaana i Kass. - Oj tak.

Półelfka przygryzła wargę, ciągle zarumieniona odrobinę i podążyła za wzrokiem undine.
- No no…

- Ale najpierw musisz nieco wydobrzeć. To ma być przyjemność w końcu - żartobliwie undine wystawiła język, który... nie był niebieski. - A teraz posłuchajmy. To ciekawe.
 
Asderuki jest offline