Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2015, 11:00   #25
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Towarzysze w piwnicy nie musieli długo czekać na Gustava i Hargina, a po krótkiej wymianie zdań, Magnar zgłosił się na ochotnika do zejścia po drabinie, w dół ukrytego przejścia. Krasnolud ostrożnie wstąpił na stopnie z przerdzewiałych, żelaznych klamer, które w miarę schodzenia uginały się pod nim i trzeszczały, wydając niepokojące dźwięki. Przez moment Zabójca miał wrażenie, że w końcu drabina się rozleci, a on rąbnie z hukiem o cokolwiek, co znajdowało się na dole, ale nic takiego nie miało miejsca. Po - na oko - dziesięciu metrach drabina skończyła się i Magnar znalazł się na płaskiej powierzchni. Moment później dołączył do niego Hargin z naładowaną kuszą i obaj khazadzi ogarnęli wzrokiem miejsce, w którym się pojawili.

To, co dla człowieka było by zupełną ciemnością, dla krasnoludów, dzięki wrodzonej zdolności widzenia w mroku, nie było żadnym problemem. Szybko zorientowali się, iż znajdują się na początku ręcznie wyciosanego, wiodącego kilkanaście metrów w ciemność kamiennego korytarza. Zerkając na nieregularny, wręcz niechlujny kształt ścian, Zabójca i Ponury mogli być całkowicie pewni, że to była paskudna, ludzka robota. Nasłuchiwali chwilę, a że żadne podejrzane dźwięki nie dotarły do ich uszu, Magnar rzucił do oczekujących na górze kompanów najciszej, jak umiał.
- Czysto, możecie schodzić!

Mimo wszystko i tak szorstki basior rozniósł się po podziemiu delikatnym echem, które moment później ucichło. Towarzysze nie kazali na siebie długo czekać - najpierw zszedł Wróbel, z lampą zabraną ze ściany piwnicy, za nim Gustav i Meinholf. Od razu uderzyła w nich wilgoć i przenikliwe zimno. Jako, że jedna lampa nie rzucała aż tak szerokiej łuny, by mogli dokładnie dojrzeć, gdzie są, Liess zdecydował się zapalić swoją własną, po czym rozdał Harginowi i Magnarowi po pochodni, pomijając Gustava, który miał własne źródło światła. Po chwili towarzysze rzucili zdecydowanie więcej światła na miejsce, w którym się znaleźli.


Korytarz przed nimi był wąski, tak, że należało iść gęsiego i przy okazji na tyle niski, by Wróbel znów musiał się zgarbić, co nie ułatwiało podróży. Dopiero teraz zorientowali się, że podłoga pokryta była cienką warstwą błota, w której wciąż wyraźnie zarysowywały się dwie pary butów, prowadzące w głąb portalu i w stronę schodów, przecinając się wzajemnie. Oprócz tego, Meinholf, jako jedyny, dostrzegł w błocie dwie ciągłe, mniej więcej równoległe linie biegnące pomiędzy odciskami butów. Mogło to oznaczać ni mniej, ni więcej, że ktoś był ciągnięty w głąb przejścia, gdyż niemal niewidoczne linie się nie przecinały.

Ruszyli w końcu, by po kilku metrach zatrzymać się na rozstaju dróg - korytarz rozgałęział się bowiem w lewo i prawo, tworząc z głównym portalem coś na kształt litery "T". Musieli zadecydować, w którą stronę się udać, a wyboru nie ułatwiał fakt, iż ślady butów w końcu się urywały i nie można było rozstrzygnąć, w którą stronę ruszyli pomagierzy skrytobójcy.
Bo że takowych posiadał, było już pewne.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline