Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2015, 14:12   #101
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Odpoczynek świetnie mu zrobił. Prawie radośnie wchodził ponownie do lasu, wsparty na duchu kilkunastoma chłopami. Ha, teraz to myślał o nich jako o zwykłych chłopach. Kto by pomyślał, że jedna wygrana potyczka tyle zmieni. Pusty młodzieńczy łeb kierował się własną logiką i dobrze mu z tym było. Logika, instynkt przetrwania i zarobkowania z kolei w lesie zostały i nigdy z niego nie wyszły, bo się Marv zorientował, że to wszystko co zdobyli na zabitych to czysta gotowizna. Tylko tachać by trzeba, ale przecież wysoki jak tyka chłopak z tym akurat problemu nie miał. Przeklął sam siebie i postanowił zająć się sprawą później. W obozie rodzinnym też łupy być powinny. O znalezionych monetach nikomu nie powiedział. Skoro nie została poruszona sprawa dzielenia wszystkiego to nie.
I nawet sarenkę widział! Co prawda trochę niewyraźną, ale to musiała być sarenka, tak pomykała! Albo jelonek. Jeden pies. Zauważył go bo wpadł na Deithwena, który chyba konteplował ten przejaw piękna przyrody. Marvowi zaburczało w brzuchu.

Oprzytomniał dopiero jak dotarli, jakimś cudem niezauważeni, pod rodzinny obóz koboldów. No tak, czego się spodziewali? Trzech śpiący strażników i gromadkę samic? Głupie nadzieje, zburzone od razu. Pewnie to i dobrze. Nadmiar pychy lepiej, by wypalił się w takim momencie niż z koboldzią włócznią w brzuchu. Hund bacznie przyglądał się temu miejscu, szybko darowując sobie jedynie liczenie stworzeń. Bardziej gapił się na prowizoryczny tron. Ktoś tu dopiero miał potrzebę władzy! Pewnie nic większego i mądrzejszego od koboldów nie chciało go słuchać. Chłopak cofnął się do pozostałych i wysłuchał Evana.
I chociaż postępował zgodnie z wcześniejszą obietnicą, którą to sam sobie złożył, i dowódcy słuchał, to zaproponował nieco bardziej rozwinięte rozwiązanie.

- Gdyby Gergo się zgodził, z jego pomocą moglibyśmy odciągnąć jeden z patroli dalej od wioski. Mógłby krzyczeć o pomoc z jakiegoś powodu. W tym świetle chyba mają problemy z dokładnym widzeniem, to mogliby go z dala nie rozpoznać jako obcego. Wtedy my hyc, okrążymy i łup! Ale! - Marv chyba lubił planować, bo trochę się podekscytował. - Jednego dobrze byłoby mieć żywcem. Tak daleko wyciągnąć, by nikt nawet wrzasków nie usłyszał i go przesłuchać. Odnośnie wodza. Jakie ma zwyczaje, gdzie siedzi, kto go broni. Bo jakby go zabić, to reszta mogłaby uciec sama z sie. Bo ich dużo by tak bić - wzruszył ramionami rudowłosy. - I dzieciaki... no małe to takie. Głupio zabijać. Można atak zai..zaim... no udać z jednej strony, tej najdalszej od wodza, a jak tam wszyscy wojownicy pobiegną to w samego wodza uderzyć i szybko uciec. Bo poprzednio jak małych więcej było to jakby nie te psy... - nie musiał kończyć. I tak by szybciej było niż każdy patrol po kolei, zwłaszcza, że przecież po zaginięciu jednego czy dwóch mogą zacząć się w wiosce trzymać. Pewnie mają więcej jedzenia niż my - Marvowi znowu zaburczało. Do tego, że głęboko w plecaku miał jedną rację na trudne czasy też się nikomu nie przyznał.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 30-06-2015 o 14:15.
Sekal jest offline