Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2015, 18:09   #16
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Bitaan podrapał się po głowie słysząc cnego rycerza. Spojrzał po reszcie drużyny, aby sprawdzić czy się garną do roboty. Część czynności wydawała mu się pozbawiona sensu, ale też nigdy nie myślał o sobie jako o specjaliście do przetrwania w dziczy. Zdecydowanie wolał karczemny dach od pustego nieba i ciepłe wino w miejsce wody.
Pozostawiając stygnącą Kass, przyłączył się do Harpagona przy budowie obozowiska, ale nie byłby sobą, gdyby przy tym do niego nie zagadał.
- Cny rycerzu - powiedział ścinając pierwszą lepszą gałąź. - Jesteście pewni tych ciernistych krzaków? Zdaje się mi, że jesteśmy w raju. Co prawda o Chult wiem co nieco. Moje krucze ucho zasłyszało że kręcą się po dżunglach potężne drapieżniki mierzące w kłębie więcej niżeli ze trzy kobyłki - zaśmiał się z cicha i odrzucił gałąź na bok, by zabrać się za następną. - Porównanie do kobyłek istnie trafne, bowiem pewnie tutejsi ludzie ujeżdżają takie bestie i patrzą na wszystko z góry. Pasowałoby to do ogólnego krajobrazu. Wszystko tu wydaje się być duże. Nawet drzewa. Wyobraźcie sobie teraz takiego dużego drapieżnika, który następuje na ciernisty krzak. Rozjuszy go jeno, a nie wystraszy. Bo taki drapieżnik pomyśli sobie zrazu “O nie gagatki… mnie ciernie w stopy wsadzać będziecie, podczas gdy chrapać smakowicie sobie myślicie? Nie zdaje mi się”. Będziemy co prawda czuwać i to dwójkami, mądrze mądrze. Będzie do kogo dziób otworzyć i pogadać. Jeno gdy będzie taki drapieżnik szedł, to lepiej będzie nam uciec całą drużyną, biorąc że tak się wyrażę nogi za kuper. Wtedy i racja… drapieżnik nie będzie mógł nam zarzucić smacznego chrapania, ale nie sądzę że zrezygnuje z pościgu rozjuszonym przez owe ciernie będąc. Jak myślicie cny rycerzu?

- Myślę, że to logika z gatunku takich, że pułapki na szczury są w obejściu zbędne, bo wilki w nie nie wpadną - odparł na to Harp - jak pojawi się coś dużego, trzeba będzie walczyć. A mniejsze drapieżniki też pewnie są. Ja też nie jestem ekspertem od dźungli, Panie Pierzasty, ale zakładanie obozu to zwykła, żołnierska rzecz.

- Widać od razu że jesteście pożenieni z żołnierską discipliną - odpowiedział Bitaan. - Jako ten Ulryk ap Maer z Neverwinter, z ballady o smoku. Też ponoć miał marsowe czoło i ton ostry niczym stal ostrza świeżo osełką potraktowanego. A i też widziałem kolumnę wojskową na trakcie. Akurat zbierali się z popasu. Konie świeżo nakarmione, brzęk garnków już ucichł. Polana zadeptana, a ogniska pogaszone. Zbroje lśniące i spojrzenia zmęczone. Sierżant rychtował żołnierzy krzycząc hardo. Wiem to, bo widziałem na własne krucze oczy.
Bitaan znowu nie wiedząc co zrobić z kolejną uciosaną gałęzią rzucił ją pod skałę, przy której wszyscy siedzieli, ufając że nada się pod ognisko.

- Gdzieście się tego fachu nauczyli, można wiedzieć? - kontynuował. - Będzie to twarda szkoła Miasta Splendoru, czy też pełna pokus służba w amnijskich legionach?
-Mnie tam warty za jedno Harp, mogą być po twojemu.- wtrącił się zaklinacz wzruszając ramionami i podrapał się po głowie.- Niemniej ścinanie chaszczy… bronić ci robić zapory, to nie bronię Harp. Ale tych drapieżników które na pewno nas zaatakują… żadne kolczaste krzaki nie powstrzymają małych insektów, od których dżungla się roi. Ścinać krzaków nie zamierzam. I tak nie mam czym.

- Miałem dobrego nauczyciela, gdym się uczył, panie Kruku. Mądry, doświadczony, więc jego rad nie wyrzucę. A co do krzaków, sam się nimi zajmę. Mam zapasowe ostrze i dobre rękawice.
Tak więc Harp swoją służbę zaczął od ścinania ciernistych krzaków i otaczania nimi obozu, zostawiając oczywiście przerwy, by można było przejść.

- Maarin powinna być wyłączona z wart, musi jak najszybciej odzyskać siły - wtrącił Bayle, któremu Harpagon ledwie pozwolił zająć się swoimi ranami i prawie natychmiast o nich zapominając. -Jesteśmy ranni i zmęczeni. Zgadzam się, że zachowanie ostrożności jest ważne, ale przemęczeni nie będziemy w stanie stawić czoła jakiemukolwiek drapieżnikowi, małemu czy dużemu.

- Nie jesteśmy wojskiem - prychnęła Dia, która na moment straciła dobry humor. - Wezmę pierwszą wartę zamiast Vala. Nie jestem ranna a te drzewa świetnie nadają się do wypatrywania. Wdrapię się na jedno. Alan się tu jeszcze gdzieś po okolicy kręci. Dałabym ci owoca co znalazł, ale nie podoba mi się, że próbujesz mnie rozstawiać jak żołnierza - rudowłosa ostentacyjnie zaczęła rozdawać słodkie, soczyste owoce wszystkim oprócz strażnika.

Elin nawet nie poruszyła się w celu cięcia ciernistych krzewów, których to nigdzie w pobliżu widać nie było, a Kass siedziała, już w znacznie grzeczniejszej pozie. Sił na cokolwiek jednak nie miała.

- Dzięki za owoc.- odparł zaklinacz Dii z uśmiechem biorąc ów poczęstunek.- Niemniej czuję się na na tyle by móc wziąć jakąś wartę, taką króciutką. To w końcu nieznana okolica i ci co jeszcze w stanie powinni poplinować reszty podczas ich snu.

- Krra… - Bitaan z zadowoleniem przyjął owoc od Dii. Wyciągnął lekko zakrzywiony nóż i ukroił kawałek wrzucając natychmiast do dzioba. Klapnął kilka razy przełykając. - Dobre.
Naraz spostrzegł że w drużynie nie wszystko wygląda ładnie.
- Ale nie dąsajcie się i nie boczcie na siebie nawzajem - bard podniósł lekko głos, by każdy zwrócił na niego uwagę. Jego głos z lekko skrzekliwego zmienił ton na gładki i czysty. - Ciernie, wojsko, czy zmęczenie… cny rycerz dobrą inicjatywę podjął. Stojąca woda i węże nie mordują tak okrutnie jak niechęć w sercu. Działajmy razem. Tak po prostu.
Mówiąc to dalej podjął się ścinania zarośli, chociażby i na ognisko.

Maarin również przyjęła owoc. Był przecież świt jak zaczęli walkę, nie mieli czasu aby cokolwiek zjeść.
- Zgadzam się z Harpem i Bitaanem. Jakakolwiek ochrona się przyda, lepsze to niż nic. Im szybciej się tym zajmiemy tym szybciej będzie można odpocząć. Mama tak mówi - kapłanka zażartowała z określenia jakim nazwały ją obie dziewczyny.
- A z wartami sobie poradzę spokojnie. Muszę tylko medytacje odbyć o zmierzchu.
 
Jaracz jest offline