Joanna -Mordercę? Żartujesz chyba. To oni są mordercami. Jeden mniej to zbawienie dla ludzkości. Ten, który zostanie uleczony to po prostu szczęściarz, choć nie ma gwarancji, ze nie odnajdzie swoich i nie zacznie znowu pić ludzkiej krwi.
Była zła, że nikt nic nie wie. Nikt oprócz nich, sędziów i władców, antycznych Wiedzących, Wieszczy, którzy wywyższają się nad nimi i uważają że są lepsi. Miała ochotę splunąć im w twarz za taki egocentryzm. -Adam, jak rozumiem, ty rozmawiałeś z Czarnulą. Trochę ją już poznałeś, wydaje mi się więc, że będziesz najlepsza osobą do zadawania pytań. Poznałeś już moje typy. Wiesz także, że pytanie o mojego wampira jest dla mnie najważniejsze. Porozmawiaj z nią. Zadaj pytania w odpowiedni sposób. Mi brakuje... nerwów. Przy mojej rozmowie z naszą szacowną ławą przysięgłych nie udało mi się dowiedzieć praktycznie niczego, ale za to straciłam wiele. Nie chce powtórki.
Westchnęła głęboko i zamknęła oczy. Widać było, ze stara się ukoić nerwy i nie zastanawiać już nad niczym. Zmęczenie malowało się w jej oczach i postawie.
Oprócz braku snu męczyła ją myśl o konfrontacji z Federalnym. Nie reagował na nią w żaden szczególny sposób, nie zatroszczył się o nią na ulicy, mimo, że kiedyś to obiecywał, nie uśmiechał się, nie wykazywał chęci rozmowy. "Wszystko co ci zrobiłem, zrobiłem bo tego chciałem" Westchnęła ponownie otwierając oczy i wyraźnie smutniejąc. |