Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2015, 19:34   #90
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD pomachał serdecznie odpływającemu statkowi Knutsonów, jak gdyby żegnał starych, dobrych kompanów. Gdy nikt mu nie odmachał, wzruszył tylko ramionami i odwrócił się do portu. Zdaje się, że nie nawiązał przyjaźni na całe życie.

Godzina była jeszcze stosunkowo wczesna, dlatego wokoło krzątali się wracający po ciężkim dniu pracy żeglarze. Uwagę zwracał największy statek przycumowany w centralnej części przybytku, panoszący się niczym królowa wśród znacznie drobniejszych żaglówek. MSC Poesia była piękna i wysmukła niczym łabędzia szyja. JD jednak nie odczuwał wielkiej potrzeby wkroczenia na jej terytorium, jak gdyby po drodze nabył choroby morskiej.

- Posłuchaj Erou, dam ci ważną lekcję życiową - zaczął. - Pierwsza moja dziewczyna zostawiła mnie. Zniknęła na długi czas, po czym wróciła, chcąc mnie zabić. Druga wspaniała dama, Amalia, bez zastanowienia zdradziła hamburskim Spokrewnionym. W kryminale, który właśnie przeczytałem, z ukrycia zabijało tajne stowarzyszenie satanistek feministek. Nazwij mnie mizoginistą, ale nigdy nie ufaj kobietom, jeśli nie chcesz, aby zrobiły z ciebie głupca. W każdej z nich czyha mniej, lub bardziej wybudzona femme fatale jedynie czekająca na dogodną okazję, by wydać wszystkie twoje sekrety. Dlatego uważaj na tę piękną, młodą panienkę - przykucnął obok chłopca i wskazał palcem drobną dziewczynkę konsumującą z rodzicami posiłek w pobliskiej smażarni. - Nie będzie miała skrupułów, aby cię zniszczyć.

- Czuję smażoną rybę - odrzekł Erou, a po chwili dodał z lekkim zawstydzeniem: - Czy… możemy iść coś zjeść?

- Za późno - JD wyprostował się, w jego tonie czaiło się dużo bólu i żalu. - Już zdążyła cię omotać - westchnął. - Jesteś nie pierwszy i nie ostatni.

Panierowany pstrąg z frytkami i surówką nie nadszarpnął zbytnio ich wspólnego budżetu. Wampir spojrzał niepewnie na otyłego gastronoma po pięćdziesiątce, jak gdyby oczekując, że i on zaraz wybuchnie na niego, wyzywając od "zimnych, gładkich pięknisiów". Na szczęście do tego nie doszło; być może z powodu prewencyjnych uśmiechów, jakimi JD promieniował.

- Chyba jest gejem… - mruknął kucharz do drugiego, przekładając rybę na patelni, gdy Ashford wraz z Erou usiedli już przy jednym ze stolików.

Noc zagęszczała się niczym zawartość kadzi w wytwórni atramentu. Przechodziła od niepewnego fioletu w zdecydowany granat przełamany miejscami błyskami latarni, przepływających statków, lecących samolotów.

- Tak, to Eru, jest sierotą. Pochodzi z sierocińca, jak pozostali - zachichotała młoda nastolatka do koleżanki. Obie siedziały nieopodal i rozmawiały po angielsku.

JD odwrócił się gwałtownie. Czyżby tak prędko zostali wykryci? To niemożliwe! Knutsonowie ich w jakiś sposób wydali? Z drugiej strony… czy te dziewczyny mogły działać pod rozkazami miasta, lub Sabatu? Nie wydawały się groźne… lecz z drugiej strony to mogło właśnie oznaczać, że są zabójczo niebezpieczne.

- Eru to japońska wymowa. Tak nazywają go seiyu, ale wszyscy w fandomie mówią "L". On jest tak świetnie narysowany i w ogóle taki mądry… Death Note to moje ulubione anime.

Wampir przewrócił oczami. Wszystko jasne. Obrócił się do stolika i następnie ziewnął. Jego wzrok wpierw przeszył pusty talerz (chłopiec musiał być naprawdę głodny), po czym przeniósł się w górę, aż napotkał…

- … - rzekł JD.

Obok Erou siedziała mała dziewczynka, przed którą wcześniej JD przestrzegał albinosa. Mówiła coś do niego w dziwnym, zawiłym języku. Brzmiał nieco prastaro, po części elficko. Wampir zmarszczył brwi. Mógł to być również szwedzki.

- Kolego, czas już na nas, idziemy! - radośnie zawołał, wstając. - Mam nadzieję, że smakowało.

Po chwili opuścili bar, kierując się brzegiem rzeki. JD sam niósł cały bagaż, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio. Wypatrywał szyldów hotelowych; wkrótce znalazł jeden, bardzo obiecujący.


Zapłaciwszy z góry za dobę, Ashford uznał, że rozsądnie będzie wyjść na zewnątrz, aby kupić trochę jedzenia dla Erou. Przez cały dzień chłopiec na pewno zgłodnieje, a wtedy wejście pokojówki z tacą mogło stanowić potencjalne niebezpieczeństwo dla wampira. Całodobowych sklepów było mnóstwo w Goteborgu, a jako że JD postanowił tym razem nie flirtować z pokojówkami, tutejsi Spokrewnieni nie mieli żadnych tropów, po których mogli do nich dotrzeć.

Ulice wcale nie pustoszały - wręcz przeciwnie. Bezimienni, zlewający się w jedną, wspólną masę ludzie kłębili się na ulicach; jedynie kierunki wędrówki ich różniły. Niektórzy spieszyli do kaplicy leżącej nieopodal, w której odbywało się czuwanie nad nieboszczykiem, byłym burmistrzem. Kilku szło do metra, nerwowo sprawdzając godzinę na zegarku. Jeszcze inni spokojnie siedzieli przy stolikach przed restauracjami, pijąc piwo, lub podobne trunki. JD przechadzał się spokojnie chodnikiem z Erou, w jednej ręce trzymając dłoń chłopca, a w drugiej siatkę z zakupami.

Wnet, mijając skrzyżowanie, jego oczom ukazało się ogłoszenie tuż przed budynkiem Göteborgs universitet:

Cytat:
Femme fatale - motyw kobiety fatalnej
Wieczorowe wykłady dla studentów anglojęzycznych
Wstęp wolny
Prowadząca: dr Zelda Olvirsdottir
- Co o tym sądzisz, Erou? - JD zawahał się. Uznał to za niezwykły zbieg okoliczności, albo… przeznaczenie, że trafił na zajęcia o tym temacie, w jego ojczystym języku, o niespotykanej godzinie i to jeszcze ze wstępem wolnym. Czuł się zahipnotyzowany przez zazwyczaj niezbyt zachwycającą czcionkę Comic Sans, jaka widniała na kartce przed jego oczami. - Ach, oczywiście. Otóż mamy możliwość uczestniczenia w bardzo ciekawej prelekcji. Co o tym sądzisz, Erou?

- Już jest trochę późno… - odparł chłopiec niepewnie. - Ale jeżeli chcesz, to mogę z tobą pójść.

- Najwyżej wyjdziemy wcześniej - JD odpowiedział uśmiechem. - Zresztą i tak zaczęło się jakąś godzinę temu.


- Podsumowując treści, które starałam się dzisiaj przekazać - młoda, elegancka kobieta w kostiumie prędko przeskakiwała przez slajdy. - Motyw femme fatale jest znany i rozpowszechniony od starożytności. Biblia ukazuje szereg kobiet niosących klęskę, lub nieszczęścia. Ewa, skuszona przez węża, doprowadza do upadku swojego, Adama, oraz całego świata. Salome za na namową matki swoim pięknym tańcem przekonuje Heroda Antypasa, by ściął Jana Chrzciciela. Rola wspomnianej Herodiady nie kończy się; niechcący doprowadza również do upadku męża, namawiając go, by starał się o tytuł królewski przed Kaligulą. Dalila, biblijna kochanka Samsona, po wielokrotnych próbach zabójstwa z sukcesem wydaje wcześniej niepokonanego nazarejczyka władcom filistyńskim. Lilith nie występuje w biblii; jej postać pojawia się dopiero w literaturze rabinackiej we wczesnym średniowieczu. Uważa się się za równą Adamowi, dlatego też nie chce z nim współżyć, leżąc pod nim. Po rozstaniu z pierwszym mężczyzną odlatuje nad Morze Czerwone, gdzie oddaje się rozpuście.

JD słuchał uważnie. Dobrze znał Pismo Święte, jednakże nigdy nie patrzył na nie pod tym kątem.

- Mitologia grecka wspomina o każdemu znanej Pandorze, lecz również syrenach, czy potworze morskim Scylli, której przemianę z pięknej dziewczyny w pustoszącą statki maszkarę powoduje czarodziejka Kirke. Medea doprowadza do śmierci króla miasta Jolkos Peliasa, Kreuzy i jej ojca, a nawet nie waha się pozbawić życia swojego braciszka i synów; wszystko dla lub z nienawiści do Jazona. Mohini z mitologii indyjskiej przynosi zgubę demonowi Bhasmasurze, posługując się swoimi wdziękami. Lista jest nieskończona.

(…)
Spotkałem Damę-cud na błoniu
Cud-baśni dziecię, piękna cała!
Ach, włosy długie, stopy lekkie,
A oczy dzikie miała.

Wziąłem ją z sobą na rumaka,
W dzień jasny świat mi zniknął w złudach,
Śpiewała, na bok przechylona,
Pieśń o baśniowych cudach.
(…)
Śniliśmy razem na mchach miękkich.
Ach, biada! sen mój był jak burza.
Ostatni sen to, który śniłem
Na chłodnym stoku wzgórza.

Widzałem książąt i rycerzy
Bladych jak śmierć - ta bladość boli.
Wołali: La belle Dame sans merci
Ma oto cię w niewoli.
(…)

La belle dame sans merci, John Keats

Dr Zelda Olvirsdottir zatrzymała się na romantyzmie, omawiając go na przykładzie wiersza, gdy JD zastanowił się, jak musiał wyglądać faktyczny wykład, skoro to tylko "podsumowanie treści". Wkrótce jednak doszła do filmów noir, które były ostatnim punktem jej prezentacji. Końcowy aplauz zbudził przysypiającego lekko Erou.


- Mam nadzieję, że podobał się wykład - Zelda z uśmiechem podeszła do JD i Erou. Zostali praktycznie sami w wielkiej sali, nie licząc kilku opieszałych studentów plotkujących o zbliżającym się zaliczeniu z symboliki i motywów w sztuce (jeżeli tak brzmiała faktyczna nazwa przedmiotu).

- Bardzo - odpowiedział szczerze. - Widać duże przygotowanie z pani strony.

- A gdzie tam… - machnęła ręką. - Dopiero wczoraj dowiedziałem się o zmianach w harmonogramie. Jak człowiek jest oczytany, to skojarzenia same nasuwają się - uśmiechnęła się. - Albo też, jak ja, korzysta z internetu.

JD wybuchnął śmiechem. Zelda wydawała się sympatyczna. Nie miał pojęcia, dlaczego się tu znalazł, jednak nie żałował

- Jeszcze raz bardzo dziękujemy - rzekł, zbierając się do wyjścia. - Na pewno będziemy śledzić kolejne prezentacje.

- Czekajcie - Zelda przerwała, poważniejąc. Przez chwilę milczała, aż w końcu odezwała się: - Proszę, zapraszam was do gabinetu. Chciałabym wam coś… pokazać.

- Chyba niestety będziemy musieli pożegnać się. Godzina jest późna, syn już dawno powinien leżeć w łóżku - poklepał albinosa po plecach.

Sala wykładowa kompletnie opustoszała. Zelda wydała się nagle nieco... niepokojąca. Jak gdyby cienie pod oczami pogłębiły się, rude włosy splątały się bardziej, niż wcześniej, a cera upstrzona zmarszczkami zmatowiała. Ashford poczuł dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Każdy dźwięk nieco głośniejszy niż szept niósł się po całej sali za sprawą fenomenalnej akustyki… a może to tylko złudzenie?

- Widziałam, że przyjdziesz - zaczęła. - I wiem, że muszę z tobą porozmawiać.

- Nie wiem, czy…

- Jesteś Gońcem, prawda?

JD otworzył szerzej oczy… lecz nie odezwał się. Nieco mocniej ścisnął dłoń Erou. Kim do diabła była ta kobieta?!

- Chodź ze mną, widziałam twoje przybycie. Chciałabym ci... powróżyć. Ta zagadka… nie daje mi spokoju! - źrenice kobiety lekko rozszerzyły, w tej chwili przypominając bardziej oczy kocie, niż ludzkie.

- Jaka… zagadka? - JD czuł słabość w nogach. Mimo to zaczął wycofywać się powoli.

- Zagadka figur i pionków. Przeklęta krew źródła. Lustra. Czemu to mi się wszystko śni…?!

- Te słowa… Roland - wampir szepnął sam do siebie.

Powietrze stawało się lepkie od tajemnic i niedopowiedzeń. Światła reflektorów lekko zamigotały, jak gdyby generatory na chwilę przestały działać. Wokoło ani żywego ducha, nawet woźnego, czy zbłąkanej sprzątaczki. JD wzdrygnął się, zaskoczony ujadaniem psa dobiegającym z oddali. Jedynie marmurowa, niewzruszona tarcza księżyca była świadkiem ich konwersacji.

- Prowadź - rzekł.

Miał nadzieję, że nie popełnił błędu.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 30-06-2015 o 19:44.
Ombrose jest offline