Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2015, 23:35   #39
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Faradona, Skiros - Więzienie, Poczekalnia




Gdy Cedric wyznał, że uciekał bez planu nieznajomy spojrzał na Cedrica wwiercającymi się w czaszkę, niebieskimi oczami. Z łatwością można było sobie wyobrazić, że właśnie w ten sposób patrzył na ofiary.
Na twarzy wykwitł mu paskudny grymas.

- Ja pierdolę. Już nie żyjesz - wychrypiał wściekle i wypadł z pomieszczenia drogą, którą wchodzili. Dwuskrzydłowe drzwi chwiały się w zawiasach.

- Zaraz, zaraz... - Cedric udawał, że się zastanawia - ... że co kurwa!!! - po czym poderwał się i wybiegł za nim ze wściekłością a zarazem zdziwieniem wymalowanymi na twarzy.
Wpadł do pomieszczenia na tyle szybko, na ile pozwalały mu złamane żebra, zaś na miejscu zobaczył jak więzień próbuje rozewrzeć drzwi windy.

- Ja ci dam spierdalać! - krzyknął rudzielec jednocześnie pobiegł zatrzymać nieznajomego.

Chwycił mordercę, a ten nie wiadomo kiedy obrócił się i uderzył w złamane żebra. Lovrenowi zabrakło tchu i zgiął się z bólu. Walczył o oddech, gdy zobaczył jak coś nadlatuje ku jego twarzy!
Nagle łzy napłynęły do oczu całkowicie przesłaniając świat, zaś z trafionego kolanem nosa buchnęła krew.

- Zajebię cię!

Silne uderzenie w kark powaliło Cedrica, a nim zdążył się skulić. Trzasnęły kolejne dwa żebra. Tym razem po drugiej stronie. Przez krótką chwilę kopał próbując przebić się przez zasłonę rąk i nóg, którymi kusznik się zasłaniał. Obrona była zbyt mocna.
Z oddali dobiegał stukot ciężkich buciorów i niewyraźne pokrzykiwania.

- Zdychaj!

Nieznajomy zmienił taktykę. Pękły kolejne kości osłaniające płuca. Kopiał w nieosłonięty bok.
Odgłosy zbliżały się. Morderca przestał kopać. Kliknął odciągany kurek rewolweru.
Nagły huk! To nie broń. Drzwi rozwarły się z impetem uderzając w ścianę.

- Stać! Nie ruszać się! - wrzasnął ktoś.

- Zabiję go! - wychrypiał więzień.

Salwa wystrzałów. Jeden z nich trafił nieopodal leżącego i odbił się przemykając nad jego uchem. Coś głucho upadło przy rannym Cedricu. Coś metalowego brzęknęło o podłogę.

- Nie ruszaj się! - Lovren usłyszał ten sam głos, ale tym razem nie był to rozkaz od strażnika do więźnia, ale od postronnego do poszkodowanego. Polecenie nie było potrzebne. Przy każdym poruszeniu kusznika fala bólu rozlewała się po całym ciele. Niejakie ukojenie dawał jedynie bezruch.

Minęło dużo czasu nim jeden ze strażników wybiegając z pomieszczenia w poszukiwaniu lekarza wrócił wraz z obiektem poszukiwań. Mogło minąć ciągnące się w nieskończoność pięć minut, a może kwadrans? Może to była godzina?
Niemniej kiedy ów czas minął lekarze oraz pielęgniarki natychmiast wzięły się do pracy. Usłyszał czyjeś ziewnięcia. Ktoś starał się delikatnie badać obrażenia rudowłosego, ale nawet najlżejsze paliły żywym ogniem.

- Nie ma co. Narkoza i na stół - usłyszał, a dwuskrzydłowe drzwi ponownie zabujały się na zawiasach. Po chwili ponownie, zaś na twarz Cedrica założono maskę.
Początkowo nie działo się nic, lecz w końcu zaczęło robić się coraz ciemniej. Świadomość odpływała aż w końcu zniknęła całkowicie.

Została tylko ciemność.



Faradona, Skiros - Więzienie, Cela




- Nie wydurniaj się. Nie mam czasu na zabawę - powiedział wyniośle podchodząc do trupa, z którego wyrwał nóż.

Bez słowa podszedł do kraty i otworzył ją kluczem. Drzwi zaskrzypiały w zawiasach otwierając się. Mężczyzna przestąpił próg i odwrócił się.

- Od tej pory pracujesz dla Organizacji jako członek Grupy do Zadań Specjalnych. Choć jej członkowie mówią na nią Suicide Squad - rzekł do Patrica, po czym odwrócił głowę w prawo.

- Idź po tych gamoniów. Mają go sprowadzić do mnie na dół.

Odpowiedział my stukot oddalających się obutych stóp, które wkrótce ucichły za drzwiami. Po kilku minutach pojawiły się ponownie, lecz tym razem w towarzystwie. Nieznajomy odszedł bez słowa jeszcze przed tym jak przed celą stanęło trzech strażników.

- Właź - powiedział jeden, zaś każdy z nich trzymał broń.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline