Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2015, 08:23   #18
AdiVeB
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Roger i Johny ruszyli po rozmowie z szeryfem z powrotem do swojej ekipy. Kiedy przechodzili przez miasto ludzi jakby ubyło. Po chwili dało się zauważyć że większość mieszkańców ruszyła późniejszym popułudniem do knajp więc tłok pod lokalami zrobił się całkiem nieznośny. Chłopaki weszli do baru i dołączyli do reszty swojej grupy. Opowiedzieli im ogólnikowo gdzie byli i co robili. Roger oznajmił również że niebawem ma się spotkać tutaj z nimi szeryf żeby porozmawiać o problemach trapiących Rosewell oraz o robocie, bo Roger jak to on, porządny muto-chrześcijanin, samarytatnin od razu stwierdził że może pomóc. Pewnie najpierw chce poznać ludzi z którymi Roger podróżuje. Malcolma znał, reszty niekoniecznie.

Po chwili wdrążenia przez Roger’a i John’a dostaliście po piwie albo jakimś drinku. Barman stwierdził że z pozdrowieniami od szeryfa Williamson’a.
W knajpie panowała wrzawa i tłok. Atmosfera była bardzo sympatyczna. Nie było burd ani innych dziwnych sytuacji. Do ucha zza zgiełku rozmów i śmiechów dochodziło miłe country.

Po jakiejś godzinie, może dwóch – nie wiedzieliście dokładnie ile, dobrze się wam siedziało i nie spieszno było wam liczyć czas – wszedł szeryf. Reszta która go jeszcze nie widziała zauważyła wysokiego, nieco siwego mężczyznę z wyglądem typowego teksańczyka jakich wielu. Typowy kowboj rewolwerowiec – styl który w tej okolicy przybierało wielu. Jedynym odstępstwem była gwiazda szeryfa którą dumnie nosił Jonah Williamson. Dwa rewolwery kalibru magnum przy pasie nieco krystalizowały obraz stróża prawa.


Szeryf wodził chwilę wzrokiem po barze. Wielu ludzi go witało i zakrzykiwało do niego wznosząc toasty. Od razu można było zauważyć że szeryf jest tutaj ogólnie szanowany i lubiany. Zagaił do pewnej młodej kobiety. Obtatuowanej ale mimo jej typowo kurewskiego wyglądu i skąpego stylu od razu widać było że kobieta ma wyszkolenie wojskowe. W momencie jak szeryf podszedł kobieta wstała od stału i momentalnie wręcz stanęła na baczność. Porozmawiali chwilę i dziewczyna wróciła do picia z jakimiś śliniącymi się na jej widok frajerami. Jonah podszedł zaś do was i rzekł:

- Witam – uniósł kapelusz w geście przywitania – Malcolm, ciebie też dawno tu nie było, mam nadzieję że nie ciągnął się za wami kłopoty jak to potrafiło bywać... – uśmiechnął się serdecznie i rozejrzał się po reszcie – Jestem Jonah Williamson, szeryf. Roger powiedział że chętnie byście się zajęli jakąś robotą. Tak się składa że naprawdę przydałby mi się ktoś zaufany, wybaczcie że przechodze od razu do interesów ale czas nieco nagli...
 

Ostatnio edytowane przez AdiVeB : 01-07-2015 o 08:41.
AdiVeB jest offline