Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2015, 14:58   #119
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Hans Manstein - Sigmar tak chce!



Skrępowany kapłan widział, że zespół tego szlachetki jest tak samo sprawny i zgrany jak i on sam. Nie wiedział kim jest ta Beatrice ani doc zego tamten pije wspominając jakiegoś przyjaciela którego chyba uwazał Hans zna. Zdziwił się bo raczej wszyscy byli w tym mieście pierwszy raz więc chyba mogło chodzić tylko o kogoś z kompani Wolfa.

- Nie jesteś jedynym szlachcicem na świecie i nie jedynym który ma plecy tu i tam. A porywanie i torturowane przedstawicieli duchowieństwa nigdzie nie jest mile widziane. - ostrzegł po raz ostatni pobitego wczoraj szlachcica majac nadzieję, że coś do niego dotrze. Jednak w gruncie rzeczy nie liczył na to. Powiedział to jako coś w rodzaju swojego epitafium. Wiedział, że się sam nie da rady wywinąć. Nie mógł walczyć, nie mógł uciec ani się schować a argumentacja słowna trafiała na mur wściekłości odgradzając umysł młodzika od racjonalnych argumentów. No i te urojone poniżenie które sobie wmówił. Nie miał widać wielu doswiadczeń w prawdziwych walkach z równymi sobie przeciwnikami jeśli naprawde porazki zdarzały mu się tak rzadko. Wygrana czy przegrana była jednolitą częścią walki. W walce chodziło o to by przeżyć, wykonać postawione zadanie i nadawać się do nastepnej. Wczoraj obu im to się udało choć Hansowi i jego kamratom odrobinę bardziej. Ale widać młodemu szlachcicowi ta nauka nie była wsmak.

Wisiał więc imperialny kapłan na tileańskiej linie w stajni jakiegoś luccińskiego szlachcica, oblany wylanymi na niego wcześniej nieczystościami śmierdział niepomiernie i dumał nad swoim losem. Wyglądało, że długi on już raczej nie będzie. Mógłby spróbować się wyzwolić czy może nakłonić jakiegoś parobka czy nawet któregoś z tych szlachcicowych bystrzaków do pomocy w ucieczce czy chociaż przesłania wiadomości do "Pawia". Ale to wszystko jakby zostawiono go na chwilę i ten wczorajszy szef brygantyniarzy sobie polazł choć na chwilę. Ten jednak nie czekał uparcie na ten chlerny, rozgrzany pręt.

Ostermarczyk zastanawiał się jak bardzo się tamten posunie. Może chciał go tylko nastraszyć i sprawdzić... No własnie nie wiedział co. Zeznań na temat czegoś chyba mu nie zależało. Przestraszyć twardą wolę kapłana wcale nie było tak łatwo. Ale młodzik wyglądał na naprawdę rozjuszonego jego oporem więc nie zapowiadało się dobrze. Ducha złamać mu nie mógł ale skrępowane ciało było wystawione na razy. Jakby się uwolnił i dostał szansę... Wierzył, że wyglądąłoby podobnie jak wczoraj choć wczoraj najpierw się bronił a potem walka przejęła kontrolę nad swym przbiegiem i potoczyła sie sama napędzana agresją, przemocą, strachem, obawą i chęcia dołożenia tym drugim. Tak to właśnie w walkach bywało. Jak już się zaczęły cięzko było je kontrolować. Jedynie można im było nadać jakąś tendencję czy kierunek ewentualnie próbować przerwać zmuszajac druga stornę do przerwania i ucieczki albo przestając podsycać jej ogień świeżym mięsem i krwią do przelania, koścmi do zlamania, ciałem do spalenia i bebechami do przenicowania. Kolejna rzecz jaką weteran imperialnych wojen i kapmpani pojmował a jego oprawca niekonieczinie.

Ale liny trzymały mocno i bez żadnego ostrza nie miał jak sie ich pozbyć. A nawet z nim nie byłoby tak łatwe. Czekał więc na ten cholerny pogrzebacz tak samo jak ten pijący wino szlachcic. Gdy go w końcu przyniesiono Hans wiedzony zwierzęcym odruchem zjerzył się i poczuł jak ciało rosi mu zimny pot strachu. Gdyby miał swobodę ruchu to te narzedzie w rekach kogokolwiek wzbudziłoby w nim obawę i uwagę ale nie strach. Jakby miał swobodę manewru to by miał szansę coś zrobić, nawet bez żadnej broni. Znał pare sztuczek na takie okazje. A jakby miał jeszcze swój pancerz i młot... Ho, ho! Pozamiatałby tymi szmaciarzami zgodnie z gniewem Sigmara który wylałby na smiertelników osmielajacych się być nieposłuszni jego prawom i sługom.

Jednak majac świadomość zbliżaącej sie katorgi przed którą nijak nie miał jak uciec czuł narastającą falę strachu. Widział jak szlachciur zbliża się do niego z tym cholernym rozpalonym pogrzebaczem. Widział jak unosi go leniwym ruchem ku jego twarzy aż czuł żar bijący z rozgrzanego metalu.

- I nie poznają co to strach,
- Walczący na Sigmara Polach...

Kapłan zaczął modlitwę do swojego patrona. Zbliżał się koniec i zostawało mu przynajmniej próbować nie shańbić się w jego obliczu.

- I nie poznają co to ból,
- Ci których zranią w obronie siół...


Mówił z zacięciem przenosząc wzrok z pogrzebacza który był o parę centymetrów od jego twarzy na trzymającego go młodzika. Nie mógł go powstrzymać przed tym co tamten zamierzał ale nie zamierzał okazywać strachu. Ten zaś pod wpływem modlitwy również malał i znikał zastąpiony gniewem.

- I czyny poległych zbudują dom,
- Co żywi po kres dni będą świadom...


Wykrzykiwał już swoją modlitwę bo zniecierpliwiony i rogniewany do reszty szlachcić przytknął pogrzebacz do jego policzka. Rozległ się syk gdy rozgrzany metal był chłodozony w żywym ciele, które wytapiał z charakterystycznym, sykiem. Towrzyszył temu też smród palonego mięsa gdzy rozgrzana stal odparowywała skórę, mięśnie policzka wnikając wgłąb ciała.

- Wniesiony mur będzie po wieki trwał!
- Bo nie ma mocy na mur wiernych ciał!


Dalej nie skońćzył bowiem ból stał się tak silny, że w końcu zawył opetańczo zbliżajac się do kresu swojej wytrzymałości po czym przekroczył ją osuwając się bezwładnie w objecia Morra. Ostatnie co zapamiętał to stojacy przy nim młodzian z wyciagnietym, rozgrzanym żelazem wytapiającym znamię w twarzy kapłana.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline