Wróbel ruszył za krasnoludami w tunel. Ciemno i ciasno. Powiedziałby, że jak w dupie, ale z doświadczenie wiedział, że to powiedzenie nie było do końca prawdziwe, jeśli chodzi o ludzi niektórych profesji... W każdym razie czuł się jak korek od butelki, który musi przeciskać się przez bardzo wąska szyjkę. Czy jakoś tak. - Dobra, ja za wami. -
Odparł kompanom, kiedy ustalili, że w końcu się nie rozdzielają. On w sumie uważał, że nie było większego ryzyka. W tak ciasnym pomieszczenie i tak walka byłaby jeden na jeden. Od postawić na przedzie Magnara i uważać, coby się nie poślizgnąć na świeżo wyprutych wnętrznościach... |