Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-07-2015, 15:34   #31
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Wróbel ruszył za krasnoludami w tunel. Ciemno i ciasno. Powiedziałby, że jak w dupie, ale z doświadczenie wiedział, że to powiedzenie nie było do końca prawdziwe, jeśli chodzi o ludzi niektórych profesji... W każdym razie czuł się jak korek od butelki, który musi przeciskać się przez bardzo wąska szyjkę. Czy jakoś tak.

- Dobra, ja za wami. -

Odparł kompanom, kiedy ustalili, że w końcu się nie rozdzielają. On w sumie uważał, że nie było większego ryzyka. W tak ciasnym pomieszczenie i tak walka byłaby jeden na jeden. Od postawić na przedzie Magnara i uważać, coby się nie poślizgnąć na świeżo wyprutych wnętrznościach...
 
malahaj jest offline  
Stary 02-07-2015, 15:53   #32
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Nie naradzając się długo, ruszyli lewą odnogą korytarza w szyku takim, w jakim schodzili na dół. Błotnista ścieżka po kilku metrach zakręcała delikatnie w prawo, by potem znów wyjść na prosty portal biegnący ich lewą stroną. Cały czas trzymali się głównego szlaku, choć po obu jego stronach dostrzegli wąskie odnogi, prowadzące gdzieś w ciemność. Do odbicia w nie zdecydowanie nie zachęcał fakt, iż co jakiś czas słyszeli dochodzące stamtąd stłumione pomruki i dziwne dźwięki - ot, dalekie mlaśnięcie błocka, czy kamień uderzający o podłoże i odbijający się echem po ścianach. Przy każdym takim niepokojącym hałasie podrywali broń, jednak ostatecznie nic się nie działo. Nikt ich nie atakował, nikt nie zaskoczył. Czy byli obserwowani? Jakaś dziwna myśl kotłująca się z tyłu głowy podpowiadała, że całekiem możliwe, jednak klaustrofobiczna przestrzeń, ciemność i przeróżne odgłosy potrafiły namieszać w umyśle nawet najtwardszego z mężczyzn.

Im głębiej się zapuszczali, tym wszechobecna wilgoć dawała się coraz mocniej we znaki. Lśniła na ścianach obrzuconych mdłym światłem lamp i pochodni. Khazadowie znosili ją dobrze, jednak pozostali czuli nieprzyjemną suchość w nosie i ustach, a Gustavowi raz czy dwa zakręciło się nawet w głowie. Gdzieniegdzie widzieli zwisający ze ścian i sufitu zielonkawy śluz, jednak nie byli w stanie rozstrzygnąć, cóż to za dziwna substancja. Powietrze zrobiło się na tyle zimne, że trzeba było się mocno wysilić, by nie dygotać, zwłaszcza, że ubrania nie zdążyły jeszcze wyschnąć. Palce zaciskające się czy to na broni, czy na lampach, nieprzyjemnie drętwiały i należało je co jakiś czas rozprostowywać.

Kluczyli głównym korytarzem dobre ćwierć świecy, gdy nagle Meinholf zatrzymał się i gestem dłoni to samo nakazał pozostałym. Przez moment nasłuchiwali, a ich uszu doszedł dziwny odgłos kroków, dochodzący z załomu. Ktoś zbliżał się w ich stronę bardzo szybko, a gdy Liess uniósł wyżej lampę, dostrzegł, jak z bocznej odnogi z nienaturalną szybkością wyskoczył na korytarz paskudny stwór.


Syknął niepokojąco, obnażając rządek ostrych kłów. Co prawda przypominał posturą człowieka, zachował nawet niektóre jego cechy, jednak oprócz humanoidalnej otoczki nie posiadał w sobie nic ludzkiego. Żółte, szalone oczy płonęły nienawiścią, ciało - choć wyraźnie umięśnione - zdawało się składać z ledwo co zasklepionych i otwierających się ran. Skrzywili się, gdy doszedł ich odór zepsutego żarcia i fekaliów. Stwór syknął raz jeszcze, po czym skacząc, niczym żaba, ruszył w ich kierunku z wyrzuconymi przed siebie rękoma. Palce zakończone brudnymi pazurami szukały kolejnej ofiary.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 03-07-2015 o 11:09. Powód: Poprawki.
Kenshi jest offline  
Stary 03-07-2015, 14:58   #33
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Magnar dobrze znosiły trudy podrózy tunelami. Przynajmniej fizycznie. Mentalnie jego mysli znów gnały jak gnomy za złotem w kierunku utraconego domu i ojczyzny. Wspomnienia wracały i przeżywał raz jeszcze mroczne chwile podczas ataku skavenów na jego braci. Chwil w których nie był w stanie wspomóc swych porbratynców i w któych gorę nad jego emocjami i czynami wziął strach i przerażnie...



Magnar ocknął się dopiero gdy dojrzał albo może poczuł niebezpieczeństwo? Z czasem wojownikowi takie rzeczy przychodzą instynktownie. Szybko ocenił przeciwnika. Nie wiedział co się po nim spodziewać. Raczej był mutantem i był albo tak pewny siebie i swoich umiejętności albo tak głupi że w pojedynkę chciał zatakować pięciu chłopa. Magnar wiedząc to postanowił postawić na to pierwsze. Lepiej przecenić przeciwnika i się rozczarować jego kiepską postawą niż przecenić swoje umiejętności i zostać z rozpłatanym brzuchem....

Postawnowił przesunąc się jak najblizęj ściany by dać szanse innym członkom drużyny na uczestniczenie w starciu. Liczył na jakiś strzał z kuszy czy podejscie bliżej by związać przeciwnika walką dwóch na jednego.

Po czym gdy był bliżej chwycił mocniej topór i bez żadnych szalonych okrzyków czy wyzwisk ostrożnie postanowił zaatakować z boku przeciwnika mając nadzieję, że pierwszym ciosem wybada teren a drugim wiedząc już na co może sobie pozwolić zaskoczy mutanta.
 
Dnc jest offline  
Stary 03-07-2015, 22:12   #34
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Zimno tu, kurwa - zaklął Gustav, zakrywając się nieco szczelniej płaszczem. Wcale nie pomogło. Przez chwilę miał wrażenie, że zimno wdziera się w każdy zakamarek jego ciała, jednak zapewne to atmosfera tego miejsca grała na jego nerwach. Zdawać by się mogło, że mrok i zimno działały także na resztę drużyny.

Przystanął, kiedy Meinholf dał znak. Coś biegło w ich stronę. Zanim zdążył zdać sobie sprawę z tego, co mogłoby z taką szybkością biec w zimnym i ciasnym korytarzu, coś zdążyło się objawić w migotliwym świetle ich pochodni.

Czymkolwiek to było, w jakiś sposób pasowało do wszechobecnej wilgoci i mroku. Kiedyś, bardzo dawno temu, kiedy Gustav spędzał jeden z zimowych wieczorów w zamkowej bibliotece, czytał o dziwnych stworach żyjących na dnie oceanu. Stworach, które nigdy nie widziały światła słonecznego.

Istota, którą napotkali wyglądała właśnie jako jeden z takich stworów. Szlachcic, choć będący już od wielu miesięcy na szlaku i znającym jego niebezpieczeństwa, rzadko widział stwory Chaosu, choć słyszał o nich tu i ówdzie. Pewien był jednak, że wiele z tych historii można by równać razem z bajaniami gawiedzi. Nie mógł się jednak powstrzymać od niekontrolowanego dreszczu patrząc na kły, pazury i błyszczącą od śluzu skórę potwora.

Przykucnął, sięgając po sztylet ukryty w bucie. Było tutaj tak ciasno, że nie miało sensu się silić na walkę mieczem. Poza kłuciem, oczywiście. Sam jednak zapewne nie potrafiłby wziąć porządnego zamachu. Chciał także pozwolić Harginowi mieć czystą linię strzału, jeśli ten zdecydowałby się oddać strzał z kuszy. Byłoby to jednak ryzykowne: w ciasnym tunelu i przy migotliwej lampie ciężko było zrobić cokolwiek.

To dało mu pomysł.

Kiedy Magnar jako pierwszy zwarł się z potworem, krzyknął gardłowo:

- Kupą go! -
z jego ust wydobyła się para. - Hurmem, na honor! Kupą zakłuć bydlaka, nie wywinie się…!

Nie była to zbyt wyrafinowana strategia, jednak tylko na to mogli się zdobyć. Ostatecznie, było ich pięciu. Jeśli rzuciliby się na mutanta razem, ani chybi przemogą go liczebnie. Zapewne stwór nie liczył się z możliwością śmierci lub też w całym swoim życiu nie polował na nic więcej niż szczury, stąd też brak respektu przeciw piątce uzbrojonych chłopa.

Wymierzywszy uprzednio cios, kłuł sztyletem, starając się pomóc krasnoludowi. Walka nie mogła potrwać długo.
 

Ostatnio edytowane przez Santorine : 05-07-2015 o 08:18.
Santorine jest offline  
Stary 05-07-2015, 19:40   #35
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Ludzie... czym dłużej Hargin przebywał na powierzchni, tym mniej ich rozumiał. Po cóż porywać jakiegoś kupca? Zabijać jego rodzinę i do tego służbę? Szlachciura musiał komuś bardzo podpaść, ale nawet jeśli prawda, to przecież świat zna mnóstwo lepszych sposobów na rozwiązanie zaszłości. Od choćby danie sobie raz, albo i więcej po mordzie. Wszak każdy krasnolud dobrze wie, że nic lepiej nie rozwiązuje zatargów jak uczciwa bitka. A poparta jeszcze później mocną gorzałą, to już w ogóle panaceum na całe zło. Widać jednak po trupach zalegających na górze w kamienicy, że do cywilizowanych krain jeszcze ta prawda nie dotarła.

Hargin przekonany był, że przelej się jeszcze pewniej wiele niewinnej krwi, zanim ludzie zaczną brać przykład z krasnoludów. Bardzo jednak na tym nie ubolewał, bo ludzka głupota dla niego samego widać nie była wcale taka zła. Zawdzięczał jej teraz choćby miły spacer po podziemiach.

Podążając za Magnarem, uważnie lustrował otoczenie. Choć droga nie wydawała się skomplikowana, zwracał uwagę na uchwytne tylko dla krasnoludzkiego oka szczegóły, by nie skazać się na błądzenie po tych korytarzach. A tego ku jego zaskoczeniu, okazywały się nie być tylko prostym tunelem łączącym jakieś tam dwie piwnice.

"Ktoś musiał wylać tu sporo potu, szkoda tylko, że na tak paskudną robotę."

Przyglądając się nieudolnie ciosanej skale, Hargina bolało serce.

„Mają się za wielkich, a byle krasnoludzki chłystek mógłby uchodzić za mistrza dla tych partaczy, którzy przybijali się przez tą skałę. Eh...”

Utwierdzając się jeszcze bardziej o wyższości własnej rasy, Ponury brnął dalej w podziemia.

Niejasne odgłosy dochodzące z mijanych pomniejszych tuneli, nie mogły wzbudzić u krasnoluda strachu. Wiedział dobrze, że mały robaczek może w jaskini narobić zaskakującego wielkiego hałasu. Co najwyżej dźwięk spadającego kamień kazał zachować mu czujność. Choć po prawdzie nie spodziewał natknąć tutaj się na coś więcej niż na przerośniętego szczura.

Szybko musiał zmienić zdanie, bo to co wyłoniło się po chwili za winkla, nie przypominało w żadne sposób szkodliwego gryzonia. Ponury jednak na widok mutanta nie stracił rezonu.
- Zabierz łeb! - krzyknął do Magnara, kiedy zobaczył zbliżającą się do nich niebezpiecznie szybko gadzinę.

Gdy tylko khazad odsunął się, Hargin nie tracąc czasu wypuścił bełt w stronę niespodziewanego napastnika. Po czym przylgnął plecami do wilgotnej skały, dając reszcie kompanii okazję włączenia się do walki. A sam pomny, że nieszczęścia lubią chodzić parami. Nie czekał na rozwój wypadków, tylko lekko zgrabiałymi palcami zaczął w pośpiechu ponownie naciągać kuszę.
 
Lakatos jest offline  
Stary 05-07-2015, 23:37   #36
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Tak jak się spodziewał spotkali wroga i tak jak się spodziewał Magnar ruszył go filetować, wspomagany przez resztę ekipy. Wróbel, jako że był na końcu, nie wyrywał się do przodu. Oczywiście przygotował broń i tarcze do walki, ale nie zamierzał tratować się z kompami do pokraki. Zanosiło się na to, że jeszcze pozwiedzają te lochy, więc pewnie okazji do bitki będzie w bród. Oczywiście jakby nadarzyła się okazja, miał zamiar strugnąć poczwarę przez łeb, albo wbić jej Wróblówkę między oczy, ale póki co trzymał szyki i uważał, czy innksze jakieś diabelstwo nie zachodzi ich z drugiej strony. Wszak hałasu robili nie mało.

Swoją drogą, jak tylko zobaczył "to coś", bo nie za bardzo umiał stwora sklasyfikować, to do razu zobaczył oczyma wyobraźni, jak pięknie mogło być, jakby mu tak wypłacić z sierpowego w te zębatą paszcze. Te wszystkie długaśne kły rozlatujące się na wszystko strony. Potem by go nawet puścił wolno. Scena, w której żałosny stwór próbuje ugryź czy też konsumować swoje ofiary bezzębnymi wargami... W sam raz do kolejnego "dzieła" Freda!
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 06-07-2015, 13:40   #37
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Meinholf uniósł lampę na wysokość zwierzęco ociosanej twarzy. Światło rzucało na jego oblicze głębokie i niepokojące cienie, przywodzące na myśl upiornych bohaterów strasznych historii, opowiadanych po zabitych zbutwiałymi deskami karczmach, twardo trzymających się wzdłuż rozcinających wrzosowiska ścieżek. Ryknął jak ugodzony zwierz, gdy zobaczył zbliżającą się istotę, bestię, która mogła niegdyś być człowiekiem. Na raz przypomniały mu się opowieści o trupojadach, opowiadane ściszonym głosem przy położonych w głębi obozu ogniskach. Przypomniał sobie obgryzione trupy zabitych żołnierzy, obgryzione do czysta łydki wisielców.

Wyrwał falcjon gwałtownym, rwącym się ruchem. Drewniana, obciągnięta odbarwioną, pomarszczoną skórą pochwa zatrzeszczała w proteście, a Liess ujął pewnie brutalną, mało finezyjną broń, tak wspaniale przygotowaną do bezwzględnych, opartych na sile i gwałtowności starciach, jaki toczono w dusznych, wąskich pomieszczeniach, tunelach i przedsionkach. Gdy tylko lotki krasnoludzkiego bełty zaświszczały u jego ucha, żałośliwie jak płacz żałobników, jak wiatr pośród mokradeł, ruszył w krok za ognistowłosym pogromcą i skulonym rzezimieszkiem. Ostrożne kroki przeszły w urwany trucht, skok z nogi na nogę, obiecujący krew i bolesne wycie.

- Niech cię Morr wydupczy! - zawył.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 06-07-2015, 15:16   #38
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Walka w tak wąskim przejściu, gdzie ledwo mieściło się niecałe półtora chłopa na szerokość, nie była czymś łatwym, a tym bardziej wykwintnym i drużyna szybko się o tym przekonała. Co prawda Magnar przylgnął do ściany, jednak stwór wydawał się nie być aż tak głupi i z niezłą szybkością skoczył na ścianę naprzeciw Zabójcy, odbijając się od niej z ugiętych nóg. Bełt wypuszczony przez Hargina nie trafił w żadne newralgiczne miejsce, ale rozorał stworowi lewą część posępnej paszczy, niknąc gdzieś w mroku korytarza.

Poczwara zawyła przeciągle, wyrzucając spomiędzy grzebienia ostrych kłów zieloną, gęstą plwocinę. Działo się to tak szybko, że Ponury nie zdążył się odsunąć i maź wylądowała mu na górnej części twarzy, oślepiając na moment. Odetchnął jednak z ulgą, gdyż ciecz nie okazała się żrąca - wtedy mogłoby być dużo gorzej. Nim khazad zdążył zrzucić z oczu plwocinę, Magnar - ustawiony obecnie na tyłach - zdzielił mutanta uderzeniem topora w plecy. Maszkara warknęła gniewnie, gdy Zabójca wydobył ostrze z niezbyt głębokiej rany i zamachnęła się pazurami. Krasnolud zanurkował w dół, jednak dwa pazurzaste palce otarły się o jego policzek, zostawiając krwawe, szerokie bruzdy.

W tym samym momencie zaatakowali Gustav i Meinholf. Szlachcic kłuł swym sztyletem, gdzie tylko mógł, próbując odwrócić uwagę mutanta od Zabójcy, a Liess rąbał z góry falcjonem, wgryzając się dwa razy w bark stwora, który plunął ciemną, śmierdzącą juchą. Syknął przeraźliwie, po czym raz jeszcze strzelił zieloną mazią, jednak tym razem paskudny pocisk był nieprecyzyjny i nie trafił von Schliesserdorfa. Widząc, że walka nie toczy się po jego myśli, uchylił się zgrabnie pod kolejnym uderzeniem topora Nargondssona, wskoczył na ścianę i przyczepiony, niczym pająk czmychnął szybko tam, skąd wylazł. Prosto w ciemny, boczny korytarz. Jeszcze przez moment słychać było niepokojące kwilenie rannego stwora, które chwilę później ucięło się.

Kompanów otoczyła nieprzyjemna cisza, przerywana jedynie ich ciężkimi oddechami. Spojrzeli po sobie - Hargin wciąż wycierał z twarzy ciągnącą się, zielonkawą maź, policzek Magnara zaczął nieźle krwawić, jednak krasnolud zdawał się tym zupełnie nie przejmować. Pozostali nie odnieśli żadnych obrażeń, a Wróbel nawet nie zdążył się rozgrzać. Należało więc podjąć szybką decyzję, co dalej, gdyż nie mogli być pewni, czy stwór powziął odwrót i zaszył się w swoim leżu, liżąc rany, czy za chwilę wróci z posiłkami.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 08-07-2015, 18:29   #39
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Gustav zmitygował się szybko, zadawszy parę ciosów sztyletem. Być może liczył na nieco więcej. Na to, że być może stwór da się posiekać, nagle natrafiwszy na pięciu chłopa? Gustav miał dziwne wrażenie, że kreatura większość swojego życia żywiła się małymi zwierzętami, które czasem zdołała pochwycić.

Oczywiście, że miało sens, że uciekł. Gustav otrzepał się mimowolnie, nasłuchując za oddalającymi się krokami. Przynajmniej na razie mieli spokój. Wątpił jednak, żeby ta sytuacja miała się utrzymać.

- A mieli być zabójcy ze szlachcicem - chrząknął, ponownie podejmując marsz. - A teraz to. Nieźle, rzekłbym. Jak na rozpoczęcie nocy, to powiedziałbym, że odbijamy sobie za paręnaście dni. A to dopiero początek.

Oczywiście, od czasu, kiedy spotkali mutanta w tunelu prowadzącym z piwnicy do Bóg wie gdzie, jasne się stało, że kupiec nie był zwykłym dorobkiewiczem, jakich Gustav zdążył już spotkać. Owszem, szlachcice knowali i spiskowali między sobą, rzecz to normalna. Ale mało kto ma grotę pod domem wypełnioną maszkarami, których nie pozazdrościłyby dzieci młynarki. A te, jak wszem i wobec wiadomo, zawsze są ohydne.

- Trzymajmy się razem - mruknął wreszcie szlachcic, chowając sztylet w poły płaszcza, by mieć go na podorędziu, jeśli nadejdzie pora. Zapewne miała wkrótce nadejść. Niewiele więcej można było powiedzieć: wypadało przeć do przodu.
 
Santorine jest offline  
Stary 09-07-2015, 15:18   #40
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Dwa szybkie ciosy wystarczyły po przegnać mutanta. Magnar żałował, ze nie ubił stwora ale czuł, że niedlugo przyjdzie im znowu się zmierzyć. Póki co uciekł ale ze i tak idą tą samą drogą to pewnie niedługo go dorwą.

Magnar wytarł ręką krew z twarzy obrócił się i popatrzył na towarzyszy czy aby wszyscy gotowi są do drogi.

Po czym znów na przodzie ruszył w nieznany tunel. Nie potrzebował światła wiec najchętniej by je zgasił bo przez nie byli wystawieni na ataki jak na jakieś patelni. Oczywiście pomijając fakt, że robili szumu jak pół armi....

Złapał pewniej topór i baczenie się rozglądał by nie przegapić żadnego przeciwnika ani żadnej nieprzyjemnej niespodzianki.
 
Dnc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172