Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2015, 15:53   #32
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Nie naradzając się długo, ruszyli lewą odnogą korytarza w szyku takim, w jakim schodzili na dół. Błotnista ścieżka po kilku metrach zakręcała delikatnie w prawo, by potem znów wyjść na prosty portal biegnący ich lewą stroną. Cały czas trzymali się głównego szlaku, choć po obu jego stronach dostrzegli wąskie odnogi, prowadzące gdzieś w ciemność. Do odbicia w nie zdecydowanie nie zachęcał fakt, iż co jakiś czas słyszeli dochodzące stamtąd stłumione pomruki i dziwne dźwięki - ot, dalekie mlaśnięcie błocka, czy kamień uderzający o podłoże i odbijający się echem po ścianach. Przy każdym takim niepokojącym hałasie podrywali broń, jednak ostatecznie nic się nie działo. Nikt ich nie atakował, nikt nie zaskoczył. Czy byli obserwowani? Jakaś dziwna myśl kotłująca się z tyłu głowy podpowiadała, że całekiem możliwe, jednak klaustrofobiczna przestrzeń, ciemność i przeróżne odgłosy potrafiły namieszać w umyśle nawet najtwardszego z mężczyzn.

Im głębiej się zapuszczali, tym wszechobecna wilgoć dawała się coraz mocniej we znaki. Lśniła na ścianach obrzuconych mdłym światłem lamp i pochodni. Khazadowie znosili ją dobrze, jednak pozostali czuli nieprzyjemną suchość w nosie i ustach, a Gustavowi raz czy dwa zakręciło się nawet w głowie. Gdzieniegdzie widzieli zwisający ze ścian i sufitu zielonkawy śluz, jednak nie byli w stanie rozstrzygnąć, cóż to za dziwna substancja. Powietrze zrobiło się na tyle zimne, że trzeba było się mocno wysilić, by nie dygotać, zwłaszcza, że ubrania nie zdążyły jeszcze wyschnąć. Palce zaciskające się czy to na broni, czy na lampach, nieprzyjemnie drętwiały i należało je co jakiś czas rozprostowywać.

Kluczyli głównym korytarzem dobre ćwierć świecy, gdy nagle Meinholf zatrzymał się i gestem dłoni to samo nakazał pozostałym. Przez moment nasłuchiwali, a ich uszu doszedł dziwny odgłos kroków, dochodzący z załomu. Ktoś zbliżał się w ich stronę bardzo szybko, a gdy Liess uniósł wyżej lampę, dostrzegł, jak z bocznej odnogi z nienaturalną szybkością wyskoczył na korytarz paskudny stwór.


Syknął niepokojąco, obnażając rządek ostrych kłów. Co prawda przypominał posturą człowieka, zachował nawet niektóre jego cechy, jednak oprócz humanoidalnej otoczki nie posiadał w sobie nic ludzkiego. Żółte, szalone oczy płonęły nienawiścią, ciało - choć wyraźnie umięśnione - zdawało się składać z ledwo co zasklepionych i otwierających się ran. Skrzywili się, gdy doszedł ich odór zepsutego żarcia i fekaliów. Stwór syknął raz jeszcze, po czym skacząc, niczym żaba, ruszył w ich kierunku z wyrzuconymi przed siebie rękoma. Palce zakończone brudnymi pazurami szukały kolejnej ofiary.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 03-07-2015 o 11:09. Powód: Poprawki.
Kenshi jest offline