Już sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Czyżby Jim miał rację i oboje mieli odjazd? Przecież ruchome ściany rodem z horroru nie istniały.
Czyżby??
Ale nawet szpital, albo to co uważała za szpital nie był tym czym myślała, że był...
Echhhh... westchnęła głęboko.
- Dobra Jim, prowadź w takim razie. Ja już nie wiem co jest rzeczywistością, a co tylko jakimiś cholernym zwidami - skomentowała to co powiedział jej kolega.
Dała się prowadzić za rękę. Jak małe dziecko. Ona, przebojowa cheerleaderka, dyktująca to co było cool i nie cool.
Już nic nigdy nie będzie takie samo...
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |