Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2015, 20:13   #126
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Nic dziwnego, że ludzie z zimniejszych krajów wiele wyżej klasyfikowali się pod względem pomysłowości od przeciętnych buszmenów z gorącej Afryki. Trzeba tu o wiele więcej zachodu do samego faktu przeżycia, niż znalezienie wody i czegoś do wsadzenia do mordy. W pełni mogli docenić zalety centralnego ogrzewania, ocieplonych, betonowych ścian, promieni słońca, witanego tu niczym bóstwo. Właśnie, to ciekawe, że na południu bóstwa słońca zawsze były popularniejsze niż na północy, gdzie było go mało. Myśli O'Hary krążyły bez sensu, a ich właściciel ogrzewał się przy kaloryferze, biorąc udział w krótkiej dyskusji po powrocie do kryjówki. Oy, na jego gust Rusht powinna sama nominować się na dowódce na początku ich przygody w Rosji. Nabierała coraz to większego drygu.

Nie zdążył się porządnie ogrzać, jak się okazało, że trzeba znowu wyłazić na zewnątrz. Skąd się to brało, że w każdej misji wracało się z danego miejsca z poczuciem, że nienawidzi się go bardziej niż pozostałych. Bywało się na całym świecie i cały wydawał się spierdolony jak ruska tuszonka. I jeszcze cywile. Irlandczyk nie ufał im na słowo i uważał za problem puszczać kobiety zanim nie zamelinują się gdzieś indziej. Swojego czasu słyszał o urządzeniach czytających z podłączonego doń mózgu tak dobrze, że wykrywacze kłamstw działały prawie ze stuprocentową skutecznością. Musiał to sobie załatwić na następne zadanie zakładające cywili. Zapiął gruby kożuch należący do tajemniczego pana Arsenko i wyszedł za Shade.

- Nie do twarzy ci w grubych ciuchach - Kane wyszczerzył się do niej, mimo że nie mogła tego widzieć to musiała poznać po głosie. Przekonfigurował komunikator na wysyłanie głosu bezpośrednio do kobiety i nikogo więcej. - Zaczynam marzyć o powrocie na tropiki. Do Sorokin podchodzimy bezpośrednio?
- Wyobraź sobie jak w takim stroju wyglądają kobiety, które mają trochę więcej kilo. - Odpowiedziała z rozbawieniem. - Myślę, ze nie ma co kluczyć i tak mam złe przeczucia co do jej obecności w mieszkaniu, patrząc na fakt, że Helena została porwana. Co do tropików, jak tylko się stąd wyrwę, wracam na Pacyfik
- Ja też. Gdziekolwiek do ciepła. Cholera, nawet ulewa w moim rodzinnym kraju wydaje się przy tym przyjemna! - roześmiał się, ale nie powiedział nic więcej. Gadania w tych warunkach też należało unikać.

Bloki i śnieg. W dzielnicy mieszkalnej nie było nic innego, a pomimo godziny ciągle było ciemno jak w dupie u czarnucha. Światła na gust O'Hary nie zmieniały nic a nic, brak słońca to brak słońca. Szło się pochlastać. Rozglądał się uważnie, łapiąc szczegóły życia tutejszych. Głowa w dół, krok szybki, kaptur na łeb. Sfotografował rozkład najbliższego przystanku autobusowego. Poruszanie się na piechotę było za wolne, musieli na to coś zaradzić. Norylsk nie Norylsk, komis samochodowy musiał być gdzieś i tutaj.
- Lepsza dzielnica? - skomentował niewielkie zmiany w wyglądzie okolicy. - Większe kloce betonu. Mają rozmach, skurwysyny - mruknął.
Miał nadzieję, że nie będzie komplikacji z Sorokin, raz jeden mogłoby pójść gładko jak po maśle. Wejść i wyjść, nawet jak jej nie będzie.
 
Widz jest offline