Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2015, 20:35   #127
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Najemnicy wrócili, choć nie wszyscy. Dobrze? Nie dobrze? Raczej obojętne dla Zoe.
Zebrali się w większym pokoju by się naradzić.
Gnedenko i pozostałe dwie jej towarzyszki niedoli zaszyły się w drugim pokoju. Pułkownikową niepokoił fakt, że obcy prozumiewają się między sobą w języku jakiego nie rozumiała. Ninna angielskiego, to na pewno był angielski, nie znała. Być może trzecia kobieta była w stanie zrozumieć to co najemnicy mówią miedzy sobą. Byłoby to zawsze coś.
- Znasz angielski? - Zoe spytała po cichu Helenę gdy najemnicy siedli w sąsiednim pokoju by podyskutować.
Sorokin powoli pokręciła głową.
- Kilka słów zaledwie, oni mówią za szybko i z dziwnymi akcentami. Niemal każdy z innym.
Niestety płonne okazały się nadzieje pułkownikowej.
- Ja też nie znam. A chętnie dowiedziałabym się o czym tak debatują.
- Wymieniają nasze imiona. Ninny kilka razy - Helena uśmiechnęła się krzywo. - Pewnie myślą co zrobić.
- Zapewne. - Zgodziła się Zoe. - My też powinnyśmy się zastanowić co daje. - Powiedziała nerwowo oglądając się na drzwi. - Gorzej, że oni rozumieją nas i nie można swobodnie rozmawiać.
- Ciągle liczę, że mają dobre intencje - westchnęła Sorokin. - Bardzo chciałabym wrócić do rodziny albo się chociaż z nimi zobaczyć - zadrżała. - Byłam zamknięta w tych ciemnościach o wiele za długo...
- Jak na razie nie zrobili niczego, co mogłoby potwierdzić ich wrogie zamiary. Możemy to odczytywać za dobry znak. Kiedy przyszli po ciebie? Chcę wiedzieć jak długo trzymali cię w tych podziemiach.
- Sześć dni, bez kilku godzin... - popatrzyła w stronę najemników chyba kończących już dyskusję i nie powiedziała nic więcej.
- Sześć dni? - Zdziwiła się pułkownikowa po czym spojrzała w tę samą stronę. - To naprawdę długo. Nie dziwię się zatem, że chcesz jak najszybciej spotkać się z rodziną. Oni na pewno umierają ze strachu o ciebie. - W jej głosie pobrzmiewało autentyczne przejęcie i współczucie. - Wiem dokładnie co to znaczy nie mieć żadnej informacji o bliskiej ci osobie. Nie wiedzieć co się z nią dziej, czy żyje. - W ostatnich zdaniach było więcej uczuć niż Zoe chciałaby w nie włożyć, ale nie potrafiła się opanować. Przypomniało jej się jak ona sama drżała o Kostię, gdy nie dostawała od niego żadnych oznak życia w czasie, gdy pełnił służbę w zapalnym rejonie na granicy osetyjsko-gruzińskiej.
Helena smutno kiwnęła głową, odruchowo odgarniając włosy z twarzy.
- Dlatego liczę na dobrą wolę tych ludzi. Z drugiej strony, mówili o wydostaniu się stąd. To taka kusząca wizja - na końcu wypowiedzi już szeptała.
- Mówiłaś, że twój ojciec jest kimś ważnym i mimo to chcesz stąd wyjechać? - Nie było w tej wypowiedzi żadnej przygany jedynie lekka ciekawość.
- A ty nie? - odbiła pytanie, zerkając na Zoe. - Mam dość tego miejsca. Brakuje mi słońca. Życia. Ciepła - jakby na dźwięk własnych słów oplotła się ramionami.
- Ja mam tu kochającego męża. - Odparła Gnedenko jakby to wielokrotnie powtarzane przez nią kłamstwo miało wytłumaczyć wszystko.
Helena zamrugała, chyba zaskoczona tą deklaracją. Przez chwilę milczała patrząc na Zoe, zanim odwróciła wzrok.
- Ja mam rodzinę. Mogłabym ją zabrać, gdybym miała możliwość ucieczki z tego miejsca. To samolubne, ale gdybym nie mogła ich zabrać... - przełknęła ślinę. - Ucieczka stąd jest bardzo kusząca. Normalne życie, gdzieś daleko, w cieple...
- To normalne, ze masz takie myśli. Zwłaszcza w takim czasie jak teraz. - Zoe starała się pocieszyć Sorokin. - Nie ma w tym nic złego.
Jej rozmówczyni pokiwała głową, ale nie powiedziała już nic więcej. Najwyraźniej zatopiła się w myślach, trochę ponurych sądząc z wyrazu twarzy.
I rozmowa się przestała kleić. W sumie nie dziwota. Przygnębiająca sytuacja w jakiej się znalazły nie sprzyjała pogaduszką.
Zoe ułożyła się na kanapie koło Ninny, kilkukrotnie postękując gdy uraziła jedno ze stłuczonych miejsc. Udało jej się w końcu znaleźć najmniej niewygodną pozycję i pogrążyła się w swoich własnych rozmyślaniach na tematy mniej lub bardziej istotne.
Nawet jeżeli Ninna była półprzytomna z powodu traumy, to jednak to lub owo mogło zapaść w jej pamięci. Zoe wolała nie rozmawiać otwarcie przy niej, nie wspominając już o Sorokin. Dlatego zależało jej żeby najemnicy odstawili Landis bezpiecznie do domu. Helenę w sumie też.
Gdyby była sama mogłaby swobodniej rozmawiać z ludźmi, którzy twierdzili, że przysyła ich jej tajny zleceniodawca.
Ale nie była i musiała się pilnować.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline