Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2015, 11:12   #130
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Witalij i Felix wrócili do kryjówki czterdzieści minut po opuszczeniu jej przez Irishmana i Shade, zapowiadając się wcześniej przez komunikator. Gdy Bojko usłyszał o tej samowolce zdrowo się wkurzył.
- Anarchia, po prostu anarchia - westchnął. - Jęczą, że nie konsultuję decyzji a potem sami robią to samo.
Pomarudził jeszcze trochę pod nosem, lecz prędko się uspokoił, rozkoszując błogim ciepłem. Okazało się, że drugiemu zespołowi udało się kupić chleb, więc mogli zrobić pożywne kanapki ze smalcem. Bojko i Fox opowiedzieli Royowi i Zoltanowi jakie mieli z Foxem przygody a sami wysłuchali relacji z drugiej ręki Buckmana ze spotkania z Ivanienką, zaś od Hradetzky’ego usłyszeli o wścibskiej sąsiadce z góry.
- Nie dowiedzieliśmy się za wiele - podsumował. - Wiemy, że wojsko stawiało z początku obcym opór, ale potem dowództwo uległo. Niektórzy miejscowi są zadowoleni, bo obcy płacą dobrze za pracę, inni gdyby dostali do łap broń walczyliby z okupantem. Dom Udinova jest na takim uroczym zadupiu, że można go wykorzystać jako awaryjną kryjówkę, gdyby ta została zdekonspirowana.
Fox uśmiechał się pod nosem, gdy Witalij marudził, ale nie odzewał się słowem aż do momentu, gdy dowódca skończył mówić.
- Według mnie nie ma sensu tutaj czekać, aż wrócą - oznajmił sucho. - Udinov, jeśli żyje, to pewnie jest w robocie, więc można wrócić do niego potem. Tak się natomiast składa, że akurat mniej więcej w kierunku, w którym poszli Shade i Irishman, znajduje się jeden z naszych głównych celów - fabryka oznaczona na mapie symbolem F1. Nie pracuje tam żaden ze znanych nam agentów, pewnie więc od żadnego się o niej nic nie dowiemy. Panowie, sugeruję ogrzać się chwilę, po czym ruszyć dupy, by zbadać ten obiekt. I tak będziemy musieli to zrobić, równie dobrze można więc teraz. Po drodze możemy się zgadać z resztą i iść kupą, jak będzie trzeba. Warto też w końcu załatwić sprawę transportu. Może Val zdoła podwędzić jeden ze stojących wozów. Jak nie, to znowu trzeba będzie jakiś pojazd przejąć siłą, by nie chodzić ciągle wte i wewte. Co powiecie? - najemnik popatrzył po kolei po towarzyszach.
Ukrainiec przełknął właśnie solidny kęs kanapki.
- Zgoda. - kiwnął głową. - Ale jest prawie dziesiąta rano. Wyruszając teraz dojdziemy do celu akurat gdy będzie jasno. Musimy odczekać kilka godzin. Poza tym Shade by się przydała. Ja też mam pancerz kameleona, ale ona w te klocki jest lepsza. Mówicie, że umie kraść auta? Mi się nigdy nie chwaliła - zaśmiał się krótko. - A może ktoś z was potrafi?
- Mógłbym spróbować, wiem jak działają - odpowiedział z lekkim wahaniem Roy. - Zoltan pewnie też. I zgadzam się z Foksem, że siedzenie tu na dupach jest bez sensu. Możemy zrobić, jak powiedział. Albo pójdziemy we dwóch rozejrzeć się choć po okolicy.
- Pójdę z wami - rzekł Witalij. - Najpierw sprawdzimy czy ciężarówka, którą wczoraj ukradliśmy wciąż stoi na miejscu. To kilometr stąd, więc dojdziemy przed świtem. Zostawiłem ją między opuszczonymi garażami, mała szansa by ktoś ją tam znalazł. Weźcie narzędzia to poprzestawiamy jej cyferki na tablicach rejestracyjnych. Póki nie znajdziemy nic innego to nasz jedyny środek transportu. Potem spróbujemy przekonać kogoś z miejscowych, by zrobił nam zakupy w markecie. Gnedenko nam w tym nie pomoże, przecież straciła dokumenty. Przygotujcie się a ja zajrzę jeszcze do naszych dziewuszek.

***

Uzbrojony w talerz z kanapkami ze smalcem Witalij zapukał do pokoju kobiet, odczekał chwilę i wszedł.
- Zdrastwujtie diewuszki. - uśmiechnął się na powitanie, przysiadł na wolnym krześle i postawił talerz na stoliku. - Częstujcie się. Bez obaw, długo już tu nie zabawicie. Pani Sorokin, moi przyjaciele poszli sprawdzić czy pani dom i rodzina są cali. Porywaczom mogło chodzić zarówno o pani siostrę lub ojca. Gdy upewnimy się, że są bezpieczni, odprowadzimy panią do nich. Musi pani tylko obiecać, że nie piśnie pani o nas nikomu ani słówka. - mężczyzna położył palec na ustach, po czym nachylił się ku Helenie i szepnął jej do ucha: - Proszę pamiętać, że wydając nas władzom może pani bardzo zaszkodzić Nadziei.
- Dziękujemy. - Powiedziała Zoe. - To aż cud, że udało się wam cokolwiek kupić.
Przez twarz Sorokin przemknęła cała gama uczuć. Od wdzięczności na początku, poprzez ulgę, do zdenerwowania po szepcie Witalija. Pokiwała głową.
- Nie… nie mam powodu, aby komuś mówić. Ale będą pytać. Muszę powiedzieć, że zostałam uratowana.
- Wszystkie powiecie, że zostałyście uratowane - zgodził się mężczyzna. - Tyle, że dzień później i przez tajemniczych ludzi, którzy szybko poszli w swoją stronę, a do miasta dotarłyście już same. Możecie nawet powiedzieć, że byli obcokrajowcami, w końcu cała masa turystów się po Norylsku kręci.
Helena raz jeszcze pokiwała głową, przyjmując i zgadzając się z wersją Witalija.
- Haraszo - uśmiechnął się. - Wychodzimy jeszcze na chwilę, zostaniecie znowu z Zoltanem.
Wyjął jeszcze z kieszeni leczniczy żel i wręczył Gnedenko.
- To na siniaki, pani pułkownikowo - powiedział. - Powinny mniej boleć i szybciej zniknąć. Przepraszam, że nie pomyślałem wcześniej.
Wstał i skierował się do wyjścia.

O milczenie Gnedenko i Sorokin już się specjalnie nie martwił. Problem stanowiła Ninna, wciąż wystraszona i nieufna. Musieli wypuścić ją razem z Zoe, licząc, że przyjaciółka odpowiednio ją ustawi. Ale należało być gotowym do opuszczenia kryjówki w każdej chwili. Odkryta, mogła zmienić się w pułapkę.
 
Bounty jest offline