Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2015, 17:14   #10
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Nie miała żadnego tropu. Kompletnie nic. Rana postrzałowa morfa nie była najwyraźniej aż tak groźna jak liczyła Shar, albo wynaturzony stwór posiadał zdolności regeneracji. Nie pozostawił ani kropli krwi. To nie było niemożliwe no i znacznie utrudniłoby sprawę.

Kania westchnęła ciężko i rozejrzawszy się dokładnie zeszła tą samą drogą, którą dostała się na dachy.
Gdyby tylko miała wtedy więcej czasu, żeby obejrzeć trupa, mogłaby przynajmniej sprawdzić jak zabija stworzenie. A tak została z niczym.

Słońce przypiekało już niemiłosiernie, ale sama sobie była winna, bo zaspała. Pozostawało teraz przepytać okolicznych ludzi. Może ktoś widział potwora?

A gdzie najszybciej można było zaciągnąć języka jak nie w miejscu, gdzie kobiety prały brudne rzeczy?

W Zaułku było to miejsce tuż przy ujściu kanałów miejskich. Kilkanaście małych kamiennych basenów z kamieniem, który umożliwiał wyżymanie bielizny i ubrań. O tej porze było tu już gwarno … i mokro.

Shar nie dziwiła się, że kobiety właśnie w takim miejscu spędzały upalny dzień. Można tu było nacieszyć się chłodem i przy okazji zrobić coś pożytecznego. Nie wspominając już o wymianie codziennych ploteczek.
Kania dostrzegła w tłumie znajomą kelnerkę z pobliskiej karczmy i to do niej skierowała swe kroki.

Po standardowej wymianie pozdrowień Shar obmyła się przy studni i odświeżona przysiadła do piorących przysłuchując się ich rozmowom i wtrącając od czasu do czasu jakiś żart. Nie było trudno wpleść się w ich gromadkę, bo i w taki dzień nikt nie dziwił się, że ktoś poszukuje ochłody.
W końcu temat sam zszedł na wydarzenia z wczorajszego wieczoru.

- A gdzież to dzisiaj Kacprowa się podziewa? - spytała jedna z młodszych kobiet.
- A to nie słyszałyście, że Kacper w nocy zginął? Dom do pochówku gotowi. - odpowiedziała gruba kobieta o czerwonej, pryszczatej twarzy

- Jak to zginął?

- Ano pewnie pijaczyna z knajpy wracał, przewrócił się i kark skręcił - zaśmiała się jedna z zebranych - wszyscy wiedzą, że od kufla nie stronił.

- Co wy tam wiecie - odparła znajoma Kani - wcale go nie było tamtego wieczora w “Słonym Prosiaku”. Wiem, bo go nie widziałam. Jam słyszała, że to wierzyciele do skóry mu się za długi dobrali. Ponoć znaleziono przy nim bełt i ktoś mu gębę paskudnie zmacerował.

Kobiety zamilkły przez chwilę i kiwały głowami jakby rozumiejąc co miała na myśli.

- Albo to i sama Kacprowa nareszcie z chłopem porządek zrobiła - odezwała się w końcu starsza, siwowłosa Silthryjka.

- Co wy babo pleciecie ? - oburzyła się złotowłosa praczka tłukąca właśnie kalesonami o kamień.

- A co? Niewierny jej był, to braci nasłała i ci go nożami pocięli. Całkiem słusznie, uważam. - kobieta nie dawała za wygraną.

- A co? Może to i z własnego doświadczenia wiecie, że wierności nie dochowywał? - zaśmiała się złotowłosa, a reszta kobiet zawtórowała jej.

- A co? Jeszcze niejeden by w mojej stajence konia przechował - odszczeknąła wyśmiana.

- Oj Maciejowa Maciejowa, chyba już tylko szkapę waszego starego. - prychnęła pryszczata

- Dajcie spokój kobiecie - wtrąciła Shar ze śmiechem - Ale poważnie mówiąc to coś u was ostatnio niespokojnie… najpierw to dziecko, potem mąż Mani Chromej…

- Ano, różnie to ludziska gadają. Niektórzy to nawet powiadają, że morf jakowyś w okolicy grasuje i rozbija ludziskom głowy wnętrzności wysysając. - odparła karczmarka

- Wy tu nie straszcie ludzi kumo - zaprotestowała złotowłosa - jakby co było to by straż Diatrystę sprowadziła, nie?

- Do nas? Do Zaułka? - zaśmiała się gorzko dziewczyna z karczmy - A wy co sądzicie? Polujecie przecie na bastie? - spytała odwracając głowę do Kani

- Jeszcze nic nie wiem na pewno, ale powiedzcie rodzinom i znajomym, żeby po zmroku nigdy w pojedynkę nie łazili i dzieci pilnujcie.

- Kobiety tylko kiwały głowami. Wiedziała, że część potraktuje jej słowa poważnie, ale część miała ją pewnie za wariatkę, albo po prostu nie wierzyła Kani.

Kobieta podniosła się w końcu z murka.

- Czas na mnie. Miłego dnia moje panie. - pożegnała się obrzucana różnymi rodzajami spojrzeń. Nic sobie z tego nie robiła.

Musiała porozmawiać w końcu z kimś ze straży. Może oni mają jakieś konkretne informacje, a może nawet zechcą ją wesprzeć w poszukiwaniach?
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline