Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2015, 11:57   #105
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Marv popatrzył na tłumaczącego słowa jeńca Gergo i podrapał się po policzku, na którym pojawiały się już zalążki powoli rosnących włosków.
- Spytaj, czy ten wódz pojawia się regularnie i jest szansa przewidzieć kiedy zrobi to następny raz? Kiedy był ostatnio i czy wie o naszym ataku na obóz wojskowy? Jestem też ciekaw… co jakbyśmy zabili wodza? Jak zareagują koboldy?
Za pośrednictwem Gergo jeniec odparł, że wysocy byli w obozie wojowników już dość długo, więc powinien pojawić się lada dzień. I będzie baaardzo niezadowolony z braku przekąsek. W głosie kobolda zabrzmiała wyraźna groźba.
- Pewnie uważa, że ten wódz nas pożre na raz - rudowłosy uśmiechnął się półgębkiem. - Mogą go mieć za potężnego, jego śmierć mogłaby zmusić ich do ucieczki - wydedukował po swojemu.
Shavri pokiwał głową, plan Marva zabicia wodza i przegnania pozostałych koboldów bardzo mu się spodobał.
Gergo pomyślał, że zasadzka byłaby idealnym wyjściem. Odpowiednio daleko od obozu, by koboldy nie mogły przyjść na ratunek, drużyna mogła zaatakować z zaskoczenia Kaaza z obstawą. Jaszczury bez wodza wciąż byłyby problemem, ale straciłyby powód do atakowania wiosek.
- Słuchaj mnie, skorrax. Skąd przybywa wódz? Z jakiego kierunku? Zawsze tą samą ścieżką?
Jeniec wzruszył ramionami.
- Po prostu się pojawia.
- Skoro zrobił teleport
- Marv podrapał się tym razem po czubku głowy - to pewnie sam też ma jakiś własny i tak ukrywa przed koboldami swoją kryjówkę. - Rudowłosy spojrzał na czarodzieja. - Myślisz, że mógłbyś odkryć magiczne miejsce w pobliżu lub w obozie koboldów? Bo tak to ciężko, tak czekać na niego. Lepiej zajmować się tymi patrolami. Ciekawy jestem, czy za dzień lub dwa nadal strach przed wodzem będzie większy niż przed tym, co zabija ich wojowników.

- A może zwalczymy ich ich własną bronią - zaproponowała Sinara, po tym, gdy zarówno Kain jak i Gergo pokręcili przecząco głowami. - Możemy czatować w pobliżu, poczekać aż parę koboldów się oddali, najlepiej matek i dzieci, i je porwać. Wtedy spróbować dogadać się, że oddamy jeńców, jeśli wszystkie koboldy obiecają się stąd wynieść. Można też dodać że wódz ich oszukał, bo sam się nie naraża, a wykorzystuje ich, żeby gromadzili mu “przekąski”. I na dodatek musiał wiedzieć, że to niebezpieczna gra, bo ludzie będą walczyć o swoje i zginie wiele koboldów.
Sinara nie była sama pewna czy to może wypalić. Równie dobrze mogły nie łączyć ich specjalne więzy i będą mieli gdzieś jeńców i ich życie. W napięciu czekała na krytykę, przygryzając wargę i zerkając niepewnie na Evana. Tak bardzo chciała choć raz mieć dobry pomysł!
- Eeee… - pierwszy skomentował to Marv. - A one w ogóle wychodzą z obozu? Musielibyśmy negocjować przez Gergo… no i... negocjować… z koboldami… - skrzywił się. - Z tym przekonaniem o tchórzliwości wodza mogłoby się udać podważyć jego siłę. Ale z koboldami… negocjować…?
- Z tego co widzę to bardzo wierzą w siłę swego wodza
- odpowiedział Evan. - Teraz go nie ma, ale czaić się na niego tutaj nie wchodzi w rachubę, podobnie z negocjacjami. Gergo spytaj jeńca ilu wojowników jest jeszcze w wiosce, sądzę że nie więcej niż dwudziestu. Zobaczymy jak bardzo nasz “koleżka” kłamie.
- Jeśli ich wódz przychodzi po odebranie zdobyczy, w obozie musi być dużo ludzi
- odezwała się kapłanka. - Gergo, zapytaj ilu ich jest i gdzie są trzymani.
- Dużo
- prychnął schwytany kobold na pytanie Gergo o ilość wojowników, a odnośnie jeńców dodał - Przecież sami ich sobie zabraliście.
- Gergo, powiedz mu, że jeśli prychnie jeszcze raz, to nie ręczę za siebie
- warknął Shavri poirytowany wrażeniem, że rozmowa prowadzi donikąd. - Przecież tych jeńców było tylko dwóch i można się łatwo domyślić, co się stało z resztą. Chyba, że Kaaza ma dla nich inne zastosowanie. Bo chyba nikt z nas nie wierzy, że Kaaza sam... przejada wszystkich - ostatnie słowa przeszły boleśnie przez gardło tropiciela. Musi coś z nimi robić. - Tropicielowi nowatorskie i sprytne pomysły nowego koboldziego wodza śmierdziały podejrzanie interwencją kogoś mądrzejszego. - Zapytaj też, czy koboldy mają jakiegoś innego magika poza szamanem, który nie wrócił. Może zastanowi go skąd wiemy, że nie wrócił.
- O tak, dobrze byłoby wiedzieć czy ktoś jeszcze od nich ma magiczne zdolności. A gdyby tak przygotować pułapki w pobliżu obozu i ściągnąć ich prosto w sidła? Można na przykład wykopać dół, w który wpadną, mamy też dużo liny która może się przydać. Wymagałoby to od nas sporo fizycznej pracy, ale mogłoby się opłacić w walce z licznym wrogiem.
Kuszniczka miała nadzieję, że tym razem chociaż komuś ten pomysł wyda się interesujący.
- To jak załatwiliśmy ten patrol tutaj brzmiało na lepszy pomysł od kopania dołów. - Marv pozostał sceptyczny. - Moim zdaniem musimy ich wyciągać podobnie, aż do momentu, gdy przestaną się oddalać od obozu. Wtedy można pomyśleć nad innymi pułapkami. Skoro wódz pojawia się niespodziewanie, nie mamy co liczyć na złapanie go na razie. Oni jednak nie mają nikogo, kto by za nich myślał. - stwierdził, po czym przypomniało mu się, jak Gergo mówił o tym, że koboldy były biegłe w zastawianiu pułapek. Wydawało się to dość logiczne; gady były mikrej postury, musiały więc radzić sobie z intruzami inaczej niż bezpośrednią walką.
- Wybijmy więc patrole i wtedy zdecydujemy dalej - zaproponował Evan. - Zauważcie, że w dzień oni są prawie ślepi, atak na wioskę po wybiciu patroli mógłby się udać.
- Zgadza się
- przytaknął Shavri. - Jak jeszcze zaprowiantujemy się w więcej oleju i fiolek, magicznych napoi i innych przydatnych rzeczy, to będziemy mogli ich zaskoczyć kilkoma naszymi pomysłami. Ja chętnie pójdę do Futenbergu - zadeklarował. Nie dodał, że przy okazji znów będzie mógł zobaczyć rodzinę. - Ktoś może iść ze mną. Wtedy reszta mogłaby się zająć wybijaniem koboldzich patroli. Tylko nie wiem, czy powinniśmy to robić. Wiadomo, że w którymś momencie zrobią się czujniejsze. Żebym nie wiem, jak ja, Gaspar i Deithwen maskowali nasze ślady. Mogą się mocniej okopać w obozie albo znowu go przenieść. Jeśli się okopią, możemy mieć trudniej. Choć z drugiej strony liczba wojowników jest tam już chyba mimo wszystko ograniczona. W którymś momencie się skończy i zaczną wysyłać na nie podrostki albo starych. Trzeba też uważać, bo tu mogą być, a nawet na pewno są ich pułapki. Gergo, zapytaj go o to, która droga do ich obozu jest najmniej nimi najeżona. Karczowisko? Proszę Cię drugi raz, zapytaj, czy są tam jeszcze jacyś czaromioci i czy jama w obozie ma jeszcze jakieś wyjścia i co tam jest w środku, pod ziemią? A jak nie chce mówić, to możemy mu rozwiązać ozor! - powiedział Shavri niskim, cichym głosem, groźnie patrząc na pojmanego. Złapał jeńca za ogon, drugą ręką sugestywnie wyciągając z pochwy krótszy miecz, który z powodu zła, którego się nim dopuścił, nazwał Hańbą i przeznaczył do niegodnej roboty.

Evan spojrzał zdziwiony na tropiciela
- Ja myślałem o dzisiejszym dniu Shavri, o ataku dzisiaj.
Tropiciel wciąż ściskając mocno w ręku miecz, przerzucił spojrzenie z kobolda na kapitana. Skupił się przez moment, cmoknął z namysłem i kiwnął głową.
- Masz zupełną, zupełną rację! Wtedy cały problem jakiegokolwiek przegrupowania się obu odpada.
Potem jego oczy na powrót wróciły na spotkanie koboldzich ślepi:
- To jak będzie, gadzie? - syknął, mając nadzieje, że brzmi odpowiednio groźnie. Gergo tłumaczył, dodając kolejne groźby i obelgi. Na koboldzie słowa zaklinacza nie robiły wielkiego wrażenia. Zwyzywał go od zdrajców własnego rodzaju, dodając że Wielki Kaaza na pewno się rozprawi z najemnikami, “bo gdybyście się go nie bali, to byście się nie czaili w krzakach jak żuki, których inkarnacją i tak skończycie, a wtedy zabijemy was po raz drugi i zrobimy z was zbroje!”. Potem przeklął Gergo w imieniu Kurtulmak do piątego pokoleń wstecz. Na pytania odparł, że są potężnym klanem, mają zaklinaczy i bardów, kapłanów i alchemików, ich pułapki nie mają sobie równych, a ich łuski lśnią od oleju z gorzkich liści! Dopiero znaczący gest Shavriego nieco ostudził oratorskie zapały jeńca, choć chyba gotów był poświęcić ogon dla dobra wspólnoty.
- Pułapki są wszędzie; tu jest las, drogi nie ma - burknął - Wyjścia to nawet nie wiem, ja nie jestem od kopania. W środku są mieszkania i tunele, ale nie rośnie tu nic cennego - dodał z lekkim rozczarowaniem w głosie, po czym zaperzył się znowu i wbił w Gergo nienawistny wzrok. - Nie myśl sobie, że twoi śmierdziele się tam dostaną! Mamy swoich czarowników! Mamy wykutego przez smoki! Kurtulmak nam błogosławi!

Gergo zatkało. On co prawda nie wierzył w to, że koboldy pochodzą od smoków, lecz w swoim klanie słyszał opowieści o nietypowych, cętkowanych koboldzich jajach, z których wykluwały się młode w barwach prawdziwych, wielkich smoków. Ponoć dorastając niektóre zyskiwały nawet skrzydła! Nie mówiąc o innych cudownych zdolnościach… Jeśli tutejszy klan posiadał wśród młodych wykutego przez smoki nic dziwnego, że jeniec tak zawzięcie ich bronił. Oczywiście - jeśli to była prawda.
Gergo tłumaczył wiernie, dwoił się i troił, chcąc jednocześnie przekazać wszystkie informacje i zastraszyć jeńca. Niestety wyglądało na to, że nie jest to pierwszy lepszy jaszczur, a raczej osobnik w typie tych którzy pomiatali Gergo w jego ojczystym plemieniu. Do tego te rewelacje, w które kobold nie chciał wierzyć. Koboldy które oswajają smokopodobne istoty, plemie pełne czaromiotów i świetna organizacja. Coś zupełnie innego, niż to, co znał ze swoich doświadczeń. Widocznie ten ich wódz posiada naprawdę potężną moc - wytłumaczył sobie. Zwłaszcza, biorąc uwagę te teleporty. Czaromiot który potrafi robić takie niewyobrażalne rzeczy, musiał być naprawdę uzdolniony. Jego przypuszczenia potwierdził zresztą Kain - jako że był szkolonym czarodziejem sprawy teleportów nie były mu obce. Przynajmniej w teorii, zwłaszcza że Królestwo szczyciło się siecią stacjonarnych teleportów - rzeczą niespotykaną w całym Faerunie.
 
Sekal jest offline