Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2015, 15:16   #38
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Walka w tak wąskim przejściu, gdzie ledwo mieściło się niecałe półtora chłopa na szerokość, nie była czymś łatwym, a tym bardziej wykwintnym i drużyna szybko się o tym przekonała. Co prawda Magnar przylgnął do ściany, jednak stwór wydawał się nie być aż tak głupi i z niezłą szybkością skoczył na ścianę naprzeciw Zabójcy, odbijając się od niej z ugiętych nóg. Bełt wypuszczony przez Hargina nie trafił w żadne newralgiczne miejsce, ale rozorał stworowi lewą część posępnej paszczy, niknąc gdzieś w mroku korytarza.

Poczwara zawyła przeciągle, wyrzucając spomiędzy grzebienia ostrych kłów zieloną, gęstą plwocinę. Działo się to tak szybko, że Ponury nie zdążył się odsunąć i maź wylądowała mu na górnej części twarzy, oślepiając na moment. Odetchnął jednak z ulgą, gdyż ciecz nie okazała się żrąca - wtedy mogłoby być dużo gorzej. Nim khazad zdążył zrzucić z oczu plwocinę, Magnar - ustawiony obecnie na tyłach - zdzielił mutanta uderzeniem topora w plecy. Maszkara warknęła gniewnie, gdy Zabójca wydobył ostrze z niezbyt głębokiej rany i zamachnęła się pazurami. Krasnolud zanurkował w dół, jednak dwa pazurzaste palce otarły się o jego policzek, zostawiając krwawe, szerokie bruzdy.

W tym samym momencie zaatakowali Gustav i Meinholf. Szlachcic kłuł swym sztyletem, gdzie tylko mógł, próbując odwrócić uwagę mutanta od Zabójcy, a Liess rąbał z góry falcjonem, wgryzając się dwa razy w bark stwora, który plunął ciemną, śmierdzącą juchą. Syknął przeraźliwie, po czym raz jeszcze strzelił zieloną mazią, jednak tym razem paskudny pocisk był nieprecyzyjny i nie trafił von Schliesserdorfa. Widząc, że walka nie toczy się po jego myśli, uchylił się zgrabnie pod kolejnym uderzeniem topora Nargondssona, wskoczył na ścianę i przyczepiony, niczym pająk czmychnął szybko tam, skąd wylazł. Prosto w ciemny, boczny korytarz. Jeszcze przez moment słychać było niepokojące kwilenie rannego stwora, które chwilę później ucięło się.

Kompanów otoczyła nieprzyjemna cisza, przerywana jedynie ich ciężkimi oddechami. Spojrzeli po sobie - Hargin wciąż wycierał z twarzy ciągnącą się, zielonkawą maź, policzek Magnara zaczął nieźle krwawić, jednak krasnolud zdawał się tym zupełnie nie przejmować. Pozostali nie odnieśli żadnych obrażeń, a Wróbel nawet nie zdążył się rozgrzać. Należało więc podjąć szybką decyzję, co dalej, gdyż nie mogli być pewni, czy stwór powziął odwrót i zaszył się w swoim leżu, liżąc rany, czy za chwilę wróci z posiłkami.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline