Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2015, 17:55   #43
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
W pierwszej chwili nie poruszył się i wbity w kąt pomieszczenia zerkał to na trupa to na strażników więziennych zapraszających go na przechadzkę.
W chwilę wcześniej gdy żywy psychol wyjmował nóż z ciała martwego psychola, adrenalina podskoczyła Patrickowi fundując mu darmowego, naturalnego tripa. Spokojny ton eleganta oraz otworzenie drzwi nie uspokoiły go, szczególnie wobec dziwnych słów o jakiejś grupie do zadań specjalnych.

Zasadniczo Patrick chciał się obudzić.
Niewytłumaczalne i dziwne przenosiny do greckiego pierdla, zamieszki więzienne tuż po jego przybyciu, teraz ten wariat z nożem jak widać współpracujący z klawiszami.
- Walcie się, w nic nie dam się wplątać - rzucił ze swego kąta.
- Wyłaź!
- Dajcie mi spokój do kurwy nędzy! - rudzielec podniósł głos.
Strażnicy popatrzyli po sobie, jeden odbezpieczył pistolet i uniósł go nieco.
Stuart był mocno oszołomiony, ale zagubione myśli wpadły na tory zbyt przerażające by mogły być prawdziwe. Miało to związek z nożem pozostawionym w ciele psychodzieciaka i zaproszeniem do skończenia ze sobą. Wytrzeszczył oczy patrząc na pistolet klawisza.
- Co to jest Suicide Squad?!
Strażnik nie rzekł nic, wycelował tylko w głowę pokrytą burzą rudych dredów.

Patrick uniósł lekko ramiona na znak kapitulacji i ostrożnie zbliżył się do krat, starając się przy tym ominąć ciało i rozlewającą się kałużą krew byłego współwięźnia. Wyszedł na korytarz w asyście ciągłego wycia syren, migających świateł i stłumionych okrzyków.
Wnet dostał bolesnego kuksańca pod żebra, niemą acz zdecydowaną zachętę by zaczął się ruszać żywiej.
- Morda w kubeł i za mną - nieoficjalny przywódca grupki klawiszy rzucił po angielsku acz z zauważalnym akcentem i natychmiast ruszył korytarzem nie oglądając się na więźnia.
Nie musiał, bo ten zaraz dostał lufą shotguna w plecy jako wymowną propozycję przyłączenia się do przechadzki raźnym krokiem.

Patrick nie miał najmniejszej szansy zorientowania się w rozkładzie pomieszczeń gospodarczych, zaplecza, wspólnych, bloków cel i innych składających się na greckie więzienie, był tu po prostu zbyt krótko.
Jedno rzuciło mu się w oczy - strażnicy kluczyli trochę wybierając puste przejścia, a nie główne korytarze na których panował klimat rodem z pożaru w burdelu. W oddali, w głębi więzienia słychać było już nawet strzały.
Ktoś kto tak po prostu wlazł do placówki penitencjarnej, zabił jednego z więźniów, a drugiego rozkazał odstawić sobie do samochodu - miał wpływy takie, że mógł właściwie wszystko. Inna sprawa sami klawisze - strzeżonego Pan Bóg strzeże, mieli z pewnością parasol bezpieczeństwa, jednak uznali iż im mniej osób ich zobaczy w takiej a nie innej sytuacji, tym mniej potem kombinacji.
I potrzeby ewentualnej ingerencji Mr. Eleganckiego.
Patrick rozumiał ich, sam wszak nie miał ochoty na jego widok.

Zaledwie zdążył o tym pomyśleć, kluczenie skończyło się. Prowodyr trzyosobowej grupki klawiszy otworzył jakieś drzwi i nocne, nagrzane w ciągu dnia powietrze uderzyło ich w twarze. Na zewnątrz panowała cisza która w połączeniu skąpym oświetleniem kreowała złudną atmosferę sielskiego spokoju w opozycji do cichnących lekko odgłosów awantury w więzieniu połączonych z tym wściekłym migającym światłem alarmowym.
Złudną o tyle, że w ciszy i w półmroku stała czarna limuzyna, średnio pasująca do tego miejsca i czasu.
Strażnik bez ceregieli wypchnął Patricka za próg.
- A moje rze...
Drzwi zamknęły się.
...czy?
Westchnął i odwrócił się ku limuzynie.
"Suicide Squad".
Pyszna nazwa, jeszcze lepiej, że nazwę tę dali jej członkowie.
Jakże to podbudowywało.
Przez chwilę zastanawiał się czy po prostu nie spieprzać gdzie pieprz rośnie, ale jak ten elegancki wariat nie miał problemów z wyjęciem go z więzienia to gdzie by tu się ukryć w nieznanym kraju, bez gotówki, paszportu i charakterystycznym wdzianku?

Powlókł się ku samochodowi w którym uchyliły się lekko drzwi.
Otworzył je szerzej i zajrzał do środka konkludując, że siedzący tam typ nie ma noża w ręku.
Zawsze coś.
Wsiadł i zamknął drzwi lekkim trzaśnięciem.
- Niech zgadnę, nie jedziemy do domu?
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 06-07-2015 o 17:58.
Leoncoeur jest offline