Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2015, 19:53   #202
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Chris odruchowo chciał odpowiedzieć Jaysonowi co było w teczce od Adriana, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język.
Skoro Mokol nie zauważył co było w środku - widocznie tak chciał koci fart, szczególnie wobec tego co tam było, związku z ksywą Atkinsona oraz związku z tym Chrisa i jego chłopaków.
- Nic ważnego Jayson, zupełnie nic związanego ze sprawą, takie tam polecenie w innej - między mną a wilczym nadszyszkownikiem - rzekł świetnie udając roztargnienie.

Upił łyk piwa i rozejrzał się po zgromadzonych.
- Faktycznie wilcze chłopaki poszalały fest. - pokiwał głową. - Bill, Marcus, paru chesirersów chciało wam piwo postawić, jak opowiadałem byli pod wrażeniem rozmachu rozpierduchy. Ale jeszcze jedna, dwie, trzy takie akcje jak w porcie i noga się podwinie ktoś nie zdąży spieprzyć przed policją, a u Adriana bekniemy wtedy wszyscy.

Przez chwilę wpatrywał się w Angie, jej informacja najbardziej nim poruszyła.
- Dobra chłopaki i dziewczyny, sprawa się komplikuje. I to grubo. - Spuścił wzrok upijając kolejny łyk piwa, po czym obtarł wąsy z piany i skrzywił lekko.
Raczej nie w reakcji na smak złocistego trunku.
Chłopaki nie robili Chrisowi dowcipów z piwem, jak zdaje się aktualnie Jaysonowi.
Raz zrobili, wnet zrozumieli, że z niektórych rzeczy względem kotołaka żartów się nie robi.
- Sookie powiedziała mi, że nie ma nic wspólnego ze zniknięciem parki. Ona kręci często, nie gorzej od wampirów - bez urazy Gill - ale względem naszej rozmowy, ja jej wierzę. Powiedziała tylko, że Szczeniaka nie ma w naszym świecie. Dochodzi do tego nasłany umbralny pająk i banda odmieńców spoza miasta akurat wożąca się po nim. Do tego ktoś miesza w mózgach zwykłym ludziom. Szczególnie na przedmieściach odchodzą takie akcje, że cyrk to przy tym oaza spokoju. Jednemu mojemu chłopakowi posprzątali zdrowo między uszami - siedzi na komisariacie, ma zarzuty pseudoterroryzmu, nie ogarnia nic, a o tej porze nawet nie miałem jak jechać i pogadać czy wysłać adwokata.
Zapalił papierosa.

- Jak na moje to szykuje się coś tak grubego, że my przy tym jesteśmy za mali. Pax Lupus w Miami świeże, pod Adrianem kopią nawet w jego własnym Kaernie. Być może szukając tych dzieciaków plączemy się w coś co (kto wie) eskaluje w nadnaturalną wojnę domową w Miami. Powiem tak: jadąc z Piotrem od królowej minęło nas kilkunastu bikerów o emblematach spoza Miami, skryci pod iluzją - Piotr zauważył że to odmieńcy, co więcej - żołnierze na ich standardy. Tak duża zorganizowana banda uderzeniowa changelingów tutaj na Florydzie to jakiś abber, skąd - jak? Dlatego wprost go spytałem czy to możliwa iluzja zamaskowana iluzją, że ktoś chciał by ktoś umiejący przejrzeć jedną warstwę druga uznał za coś co jest realne. Piotr przyznał ze owszem - ale przy ogromnych umiejętnościach i takich zasobach/kasie, że arcymag by się pięć razy zastanowił. Sherman Masters nas podpuszcza byśmy szperali u Kingstone, bo podejrzana. Angie, Jayson, Steve? Byliście u niej. Serio? "U niej"? Cichcem szperać? Ktoś naprawdę się stara w sprawie fingowania tego o czym mówi Angie. Ktoś nasyła umbralnego pająka. Jeżeli moje podejrzenia są słuszne to finguje gang odmieńców by wskazywać, że Sookie się zbroi. Ktoś rozpętuje prawdziwą jazdę z ogłupionymi śmiertelnikami w wielu miejscach Miami. Z tego by wynikało, że szykuje się tak wielka rozpierducha, że czas szukać schronu przeciwatomowego. Jest i inna alternatywa, najazd na miasto. Wtedy to już wykracza poza nasze kompetencje.

Zgasił niedopałek na stole.
- Ja jutro mogę ogarnąć ojca Szczeniaka, spróbuję z nim bez zabawy z dubeltówką. Chcę tez wpaść na posterunek i zobaczyć co tak naprawdę ktoś zrobił z jednym z naszych. Ale oprócz tego jadę do Adriana. Mam zamiar wyłożyć mu to co dotychczasowo wyszperaliśmy i wskazać, że Szukanie Szczeniaka i Laury ma perspektywy wplątać nas w gówno za które nie wiem jak wy ale ja dziękuję, postoję. Do rozmowy z Adrianem zawieszam swoje członkostwo w grupie. Mówię to Wam po prostu z uczciwości, Adrianowi wysłałem sms oz info o tym jadąc tu z portu. Nazwijcie mnie tchórzem - po mnie to jak po kaczce. Ja tu mam paru wrogów, przykładowo na Miami Beach nawet w dzień staram się nie zapuszczać, bo Slade to Slade. My koty tak mamy, że jak nadchodzi tajfun, to chowamy się do piwnic, nie wychodzimy na tym najgorzej.

Dopił piwo i skierował się do wyjścia mrucząc coś, że "dolewka" i "zaraz wróci".
Przechodząc obok Gillian wspomniał co mówiła o możliwościach odpału Slade'a.
- Widzisz kwiatuszku. - zwrócił się do niej bardziej miękko niż zgorzkniałym zdenerwowanym tonem jakim wygłosił swoją tyradę. - Sęk w tym, że Slade to wariat, jak mu znikniesz sprzed nosa, a on pogada z Adrianem, to mu może przejdzie. A jak mu Marcus z Billem poharatają ghule (jeśli by miały Cie odwiedzić...) to zrobisz sobie w nim zatwardziałego wroga. Moja dziewczyna ma dom pod miastem. Jak usłyszy, że Slade cię ściga, to przyjmie na dzień pewnie nawet bez tych 'przysług' - jak to między wami wampirkami bywa. Ma zapas krwi, bo rzadko na mieście poluje, a Slade Cie tam nie ruszy.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 06-07-2015 o 20:01.
Leoncoeur jest offline