Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-07-2015, 13:20   #201
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Do klubu nie było zbyt daleko, chociaż mogłoby być i bliżej, ale Marcus był przyzwyczajony do dłuższych spacerów, jako że nie miał własnego samochodu czy motoru, to wszędzie albo chodził na piechotę, albo korzystał z komunikacji miejskie. W tym wypadku widok wsiadającego wilka do autobusu, i kasującego bilet byłby co najmniej dziwny. Bardziej martwił się o ubranie niż o dojście do klubu, na szczęście znalazły się jakieś ubrania. A jako że w formie wilka nie potrafił posługiwać się ludzką mową, musiał się zmienić w człowieka, żeby nie siedzieć z gołym tyłkiem i nie peszyć nie których nie marudził zbytnio z ubraniami.
Po ubraniu się, usiadł spokojnie na jednym ze stołów bilardowych nie zamawiając sobie nic do picia. Słuchał co inni mieli do powiedzenia, nie miał nastroju do zbytniego gadania.

- Marcus i Bill, wiem że to zabrzmi trochę... czy wy może... Może byście wpadli do mnie jak będę spała? Wiecie, boje się że Slade naśle na mnie swoich zbójów by przyszli po mnie w biały dzień…

- Mam pilnować pijawkę? - skomentował prośbę Gillian - Do czego to doszło….. Nie wiem, zastanowię się, głowa mnie boli…. - praca z wompierzem to jedno, tym bardziej zlecona przez samca alfa wilkołaków z Miami, ale pilnowanie żeby się zbytnio nie opaliła to drugie.

- A nic szczególnego. Dziadyga okazał się “fryzjerem”, ładny fryz mi ciachnął? - zapytał z przekąsem wyciągając papierosa - Pierdolony huj zaczął. Nie chciał nawet z nami gadać, tylko zaczął strzelać, fosforem i srebrem, kumacie? Widać patrol ochrony był blisko, musiał usłyszeć a potem się potoczyło. Nie wiem czy da radę się coś wyciągnąć ze starucha, jak dla mnie nic nie wie. Ale gadał coś o wyciąganiu informacji przez kogoś z elfiego dworu, może mają tam kreta? A jeśli chcecie go jeszcze podpytać, to proponuję ustawić czujkę przy moście, pewnie rano już się stamtąd przeprowadzi, a potem szukaj…… Zapachu też nie znamy, ani Szczeniaka ani dziada, capiło tam wódą i tanim bimbrem, wszystko się wymieszało i pomieszało.
Zaciągnął się porządnie, przytrzymując chwilę dym w płucach.
- [i]Skoro nagrania są tak zhakowane, to od razu nasuwa się na myśl ta firma, Electronic… Inc. Z tego co słyszałem nie które większe korporacje wiedzą o nas, i z chęcią by nas wyłapali chuj wie do czego, np. Pentex. Może mają w zanadrzu dostęp do Magów, to i magiczne osłony mogli by pozakładać, tak? Ewentualnie ten szpital mi też zalatuję, królowa wcale nie musi mieć taką bezwzględną władzę, wszyscy wiemy że wróżkom nie można ufać. Może być tam jakiś rozłam i zabawili się w porwanie? Chociaż i tak bardziej bym obstawiał firmę.
Zeskoczył ze stołu, popatrzył się po zebranych.
- Zna się ktoś na opatrywaniu? Przydałoby się zabandożowyć mi ten łeb. Chris może barmanka? W takim lokalu czy w przed nimi pewnie często są rozróby, ktoś musi umieć łatać ludzi. Jeśli chodzi o komórki, no to dobra, kupię sobie w dzień jakąś, rzeczywiście kontakt może się przydać - podszedł do okna i oparł się plecami o parapet - Gillian, dobra, popilnuję cię. - skoro mają pracować, to trzeba działać jak drużyna, jak wataha, a to oznacza że jedno na drugim musi polegać i sobie ufać……. chociaż wataha z wampirem….. tego jeszcze nie grali.
- Tylko najpierw zahaczymy o mnie, muszę się przebrać, i wykąpać. Uwierzcie woda w porcie śmierdzi jak cholera.

- Jayson, ja z chęcią opierdolę jakiego mięcha popijając piwkiem. Count me in.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 06-07-2015 o 14:51.
Raist2 jest offline  
Stary 06-07-2015, 19:53   #202
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Chris odruchowo chciał odpowiedzieć Jaysonowi co było w teczce od Adriana, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język.
Skoro Mokol nie zauważył co było w środku - widocznie tak chciał koci fart, szczególnie wobec tego co tam było, związku z ksywą Atkinsona oraz związku z tym Chrisa i jego chłopaków.
- Nic ważnego Jayson, zupełnie nic związanego ze sprawą, takie tam polecenie w innej - między mną a wilczym nadszyszkownikiem - rzekł świetnie udając roztargnienie.

Upił łyk piwa i rozejrzał się po zgromadzonych.
- Faktycznie wilcze chłopaki poszalały fest. - pokiwał głową. - Bill, Marcus, paru chesirersów chciało wam piwo postawić, jak opowiadałem byli pod wrażeniem rozmachu rozpierduchy. Ale jeszcze jedna, dwie, trzy takie akcje jak w porcie i noga się podwinie ktoś nie zdąży spieprzyć przed policją, a u Adriana bekniemy wtedy wszyscy.

Przez chwilę wpatrywał się w Angie, jej informacja najbardziej nim poruszyła.
- Dobra chłopaki i dziewczyny, sprawa się komplikuje. I to grubo. - Spuścił wzrok upijając kolejny łyk piwa, po czym obtarł wąsy z piany i skrzywił lekko.
Raczej nie w reakcji na smak złocistego trunku.
Chłopaki nie robili Chrisowi dowcipów z piwem, jak zdaje się aktualnie Jaysonowi.
Raz zrobili, wnet zrozumieli, że z niektórych rzeczy względem kotołaka żartów się nie robi.
- Sookie powiedziała mi, że nie ma nic wspólnego ze zniknięciem parki. Ona kręci często, nie gorzej od wampirów - bez urazy Gill - ale względem naszej rozmowy, ja jej wierzę. Powiedziała tylko, że Szczeniaka nie ma w naszym świecie. Dochodzi do tego nasłany umbralny pająk i banda odmieńców spoza miasta akurat wożąca się po nim. Do tego ktoś miesza w mózgach zwykłym ludziom. Szczególnie na przedmieściach odchodzą takie akcje, że cyrk to przy tym oaza spokoju. Jednemu mojemu chłopakowi posprzątali zdrowo między uszami - siedzi na komisariacie, ma zarzuty pseudoterroryzmu, nie ogarnia nic, a o tej porze nawet nie miałem jak jechać i pogadać czy wysłać adwokata.
Zapalił papierosa.

- Jak na moje to szykuje się coś tak grubego, że my przy tym jesteśmy za mali. Pax Lupus w Miami świeże, pod Adrianem kopią nawet w jego własnym Kaernie. Być może szukając tych dzieciaków plączemy się w coś co (kto wie) eskaluje w nadnaturalną wojnę domową w Miami. Powiem tak: jadąc z Piotrem od królowej minęło nas kilkunastu bikerów o emblematach spoza Miami, skryci pod iluzją - Piotr zauważył że to odmieńcy, co więcej - żołnierze na ich standardy. Tak duża zorganizowana banda uderzeniowa changelingów tutaj na Florydzie to jakiś abber, skąd - jak? Dlatego wprost go spytałem czy to możliwa iluzja zamaskowana iluzją, że ktoś chciał by ktoś umiejący przejrzeć jedną warstwę druga uznał za coś co jest realne. Piotr przyznał ze owszem - ale przy ogromnych umiejętnościach i takich zasobach/kasie, że arcymag by się pięć razy zastanowił. Sherman Masters nas podpuszcza byśmy szperali u Kingstone, bo podejrzana. Angie, Jayson, Steve? Byliście u niej. Serio? "U niej"? Cichcem szperać? Ktoś naprawdę się stara w sprawie fingowania tego o czym mówi Angie. Ktoś nasyła umbralnego pająka. Jeżeli moje podejrzenia są słuszne to finguje gang odmieńców by wskazywać, że Sookie się zbroi. Ktoś rozpętuje prawdziwą jazdę z ogłupionymi śmiertelnikami w wielu miejscach Miami. Z tego by wynikało, że szykuje się tak wielka rozpierducha, że czas szukać schronu przeciwatomowego. Jest i inna alternatywa, najazd na miasto. Wtedy to już wykracza poza nasze kompetencje.

Zgasił niedopałek na stole.
- Ja jutro mogę ogarnąć ojca Szczeniaka, spróbuję z nim bez zabawy z dubeltówką. Chcę tez wpaść na posterunek i zobaczyć co tak naprawdę ktoś zrobił z jednym z naszych. Ale oprócz tego jadę do Adriana. Mam zamiar wyłożyć mu to co dotychczasowo wyszperaliśmy i wskazać, że Szukanie Szczeniaka i Laury ma perspektywy wplątać nas w gówno za które nie wiem jak wy ale ja dziękuję, postoję. Do rozmowy z Adrianem zawieszam swoje członkostwo w grupie. Mówię to Wam po prostu z uczciwości, Adrianowi wysłałem sms oz info o tym jadąc tu z portu. Nazwijcie mnie tchórzem - po mnie to jak po kaczce. Ja tu mam paru wrogów, przykładowo na Miami Beach nawet w dzień staram się nie zapuszczać, bo Slade to Slade. My koty tak mamy, że jak nadchodzi tajfun, to chowamy się do piwnic, nie wychodzimy na tym najgorzej.

Dopił piwo i skierował się do wyjścia mrucząc coś, że "dolewka" i "zaraz wróci".
Przechodząc obok Gillian wspomniał co mówiła o możliwościach odpału Slade'a.
- Widzisz kwiatuszku. - zwrócił się do niej bardziej miękko niż zgorzkniałym zdenerwowanym tonem jakim wygłosił swoją tyradę. - Sęk w tym, że Slade to wariat, jak mu znikniesz sprzed nosa, a on pogada z Adrianem, to mu może przejdzie. A jak mu Marcus z Billem poharatają ghule (jeśli by miały Cie odwiedzić...) to zrobisz sobie w nim zatwardziałego wroga. Moja dziewczyna ma dom pod miastem. Jak usłyszy, że Slade cię ściga, to przyjmie na dzień pewnie nawet bez tych 'przysług' - jak to między wami wampirkami bywa. Ma zapas krwi, bo rzadko na mieście poluje, a Slade Cie tam nie ruszy.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 06-07-2015 o 20:01.
Leoncoeur jest offline  
Stary 06-07-2015, 23:38   #203
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



- No nieźle... - mruknął wielkolud zwany na co dzień Godzillą gdy Marcus wskazał na swoją przypaloną łepetynę. Wdział wcześniej ten nowy fryc wilkołaka choć sądził, że to raczej efekt ucieczki czy starcia z siłami porządkowymi. Był trochę zaskoczony, że to główne źródło informacji go tak załatwiło. Chociaż samych informacji od źródełka wiele nie było.

- No niekoniecznie, że to te korpy tak od razu. Zobacz co Steve czy Piotr umieją robić na kompach... - zaoponował niekoniecznie zgadzajac się z filozofią Marcusa. - Wiesz do tego wystarczy jeden spec z kompem i magią ale za to musiałby być nielichy spec. A na razie o tej firmie nie mamy żadnych wniosków, że nawet wiedzą o nas. Równie dobrze to mógł byc jakiś łebski wampir czy mag... - wahał się wyraźnie jak to mówił bo w sumie nic nie wiedzieli poza oficjalnymi danymi jakie Angie i Steve znaleźli o tej firmie. Na razie wyglądało to na firmę jakich dzieisiątki w tym mieście. Nawet nie było pewne czy Laura speszyła się czymś właśnie tam czy po wyjściu z tamtąd i dopiero czymś na mieście a to jedyne co jak dotąd znaleźli niejasnego w związku z tą firmą. A resztę na razie trzeba było obstawiać albo na serio się zakręcić.

- Noo... Jak tak się macha choragiewkami, skacze, wrzeszczy i racami rzuca to się i ludzie, nawet takie tępe mortale zaczynają w końcu gapić a jak wścibskie to i zadawać pytania... - pokiwał głową zgadzając się z komentarzem Chrisa odnośnie wilczej akcji w porcie. Póki nie mieli z kimś otwartej młócki tylko weszenie po mieście to przykuwanie czyjejkolwiek uwagi niekoniecznie leżało w ich interesie. Jednak nad resztą wypowiedzi członka Rady musiał się zastanowić tak samo jak wcześniej na rewelacje ich superblondyny.

- Czyli mówisz, że w tej teczce nie ma dla nas nic przydatnego? No to spoko... - przyjął to wyjaśnienie do wiadomości i tyle. Jakby się okazała nieprawdą... To bezpieczniej dla wszystkich w okolicy by było by po takim numerze najpierw Chris natrafił na gadkę kogoś z pozostałych muszkieterów bo Jay furiacji dostawał gdy uznawał, że ktoś za jego plecami go roluje.

- Jak too? Ja też jestem za mały? - spytał cicho gdy Chris mówił swoje. "Mały" w slangu Jay'a było prawie równoważne ze "słaby" a Jay za słabego się nie uważał. I jakos lubił jak inni podzielali ten pogląd. Więc nie powstrzymał się od cichego wyburczenia pytania choć kumał, że nie o dokładnie fizyczne rozmiary chodzi. Popatrzył na resztę muszkieterów i towarzyszy przy stoliku trochę rozżalonym wzrokiem, że ktoś mgł go za małego czy słabego uznać. No jak pomiot Godzilli może być do czegoś za mały?

- Czekaj, czekaj Chris... O czym tak konkretnie mówisz? Kto niby w mieście kopie pod Adrianem? - uniósł nieco rękę w stopującym geście widząc, że kotołak zbiera się do odejścia. W sumie nie wiedział czemu. Dopiero zaczęły się jakieś konkrety i można było o nich konkretnie pogadać, zwłaszcza jak sprawa taka ważna. Jak Chris miał info, że ktoś roluje ich szefa to faktycznie dobry czas na rozmowę z nim. Ale i niezłe byłoby gdyby i z nimi podzielił się info o jakich to bystrzaków w miescie chodzi. - I w sumie co właściwie stało się z twoim człowiekiem? Tym co go gliny mają. - zaciekawił się nieco wiecej. Mortale jakoś namieszały nadnaturalowi we łbie jak po praniu mózgu czy jednak był w to zamieszany ktoś od nich.

- Ale z tym szperaniem u superelficy to bez przesady. W chwili zniknięcia młodych to ona, tak samo jak Ada i stary Szczeniaka są w naturalny sposób do przepytania i pogadania w pierwszej kolejności. Więc raczej pewne było, że ludzie Adriana, czyli my, się w końcu pojawią i zaczną węszyć w tych miejscach. No przynajmniej na filmach tak to czesto wygląda... Chyba, że chodzi ci o coś innego ale to nawijaj jaśniej o co ci chodzi... - rzekł niepewnie Godzilla patrząc na stojącego przy Gillian kotołaka. Nie do końca jarzył o co mu chodzi i wolałby Chris zaczął gadać tak by dało się to zrozumieć. No przynajmniej tak by Jay był w stanie.

- A z tymi nowymi changelingami... - przeszedł do kolejnego wątku poruszonego przez Chris'a. - To za dużo ich na rozpoznanie. Poruszanie się w takiej grupie też ryzyk. Chyba, że tuż przed albo po jakimś numerze. Muszą mieć tu kogoś. Tak myślę. Kogoś z miejscowych nadnaturali gdzie ich przebazuje. Zanim się wysle żołnierzy to się wysyła szpiegów i zwiadowców. A zanim się zrobi domek to się koło niego chodzi i sprawdza a taki tabun też temu nie sprzyja. - powtórzył swoje zdanie na temat nowej siły w mieście. Jak dla niego byli zagniazdowieni u kogoś kto ich tu sprowadził. Prawdopodobnie był to ktoś z hierarchii Adriana choć niewiadomego dla nich szczebla. Nie było pewne ale mogło to byc powiązane i ze zniknięciem młodych i z tymi maskujacymi technikami do tego użytymi. Wówczas to już by wskazywało na kogoś z ważniejszych vipów w nadnaturalnym świecie szykującym się do jakiegoś numeru przeciw innemu vip'owi może nawet przeciw samemu Adrianowi. Ino na razie Jay nie miał pojecia o kogo może chodzić.

- No i Chris... Zrobisz jak zechcesz ale wiesz... Są owszem różne piwnice ale i rózne tajfuny. Nie jest powiedziane, że jakaś piwnica przetrwa dane tornado. - zachowanie przewodnika ich grupy który miał chyba najwyższe z nich chody dziwiło go. owszem odruch samozachowawczy i unikanie kłopotów był jak najbardziej zdrowy i chwalebny. Nie kazdy też musiał lubować się w rozrywaniu wrogów na strzępy i krwistej rzezi. Ludzie byli rózni a co dopiero nadnaturale... Ale jednak jeśli szykowała się zawierucha i to może z poza miasta to mogło być groźnie. Ale na razie mieli jakiś gang obcych a to jeszcze było do opanowania. Zwłaszcza jakby ich znaleźli i Adrian mógł wysłać skumulowane siły do... Wyjasnienia sprawy. Jednak kaliber potencjalnej rozruby był fakycznie niepokojący. Noo iii... Jakoś tak byli w końcu grupą rozjemców różnych specjalności z róznych grup nadnaturali... Ale wszyscy byli stąd, z Miami... Mieli jakoś podkulić ogony przed obcymi palantami na ich dzielni? I co? Nawet jakby zdjęli tego czy tamtego vipa a nawet Adriana to co? Płaszczyć się przed nimi? Zmienić jednego szefa na drugiego? Nieee... To nie było zgodne z godzillową filozofią. Jak ktoś przyjeżdżał tu bruździć a może nawet i by sie rozbestwił i chciał bruździć w gestiach muszkieterów czy Mokoli albo godzillowego złomowiska to jakoś Jay nie zamierzał stać z pochyloną głową. Jak ktoś się czuł na tyle silny by go zwyzywac czy popychać to luz. Jego prawo. Ale liczenie, że Godzilla schwowa głowę w piasek czy uda, że na twarzy nie wyladowała mu slina tylko deszcz to czekało go spore zaskoczenie... Jay nie miał w zwyczaju oddawać walki bez walki.

- Gill... Jak uważasz, że Slade ma coś do ciebie i tak konkretnie to pogadaj z Adrianem. Wszyscy podlegamy mu bezposrednio a on może odwołac każdego i z nas i z Rady. Może Slade'owi przydałoby się przypomnienie, że jesteśmy specoddzałem Adriana na specmisji. - wruszył ramionami. Nie do końca jarzył o co blondynie chodzi ale Slade był jednak całkiem powazną szychą i wiele mógł. Jednak nadal Adrian był ważniejszy i mógł więcej. Jakby mu zależało pewnie dałby radę spacyfikować nawet krwiożercze czy vendetowe zapędy Slade'a. Zwłaszcza wobec swoich specludzi na mieście robiących specmisję. - Ale w sumie... Jak chcesz możesz spać u mnie na złomowisku. to mój teren. I jak mi ktoś włazi w szkodę... - zawiesił głos i nagle zaczął wymownie oglądac swoje paznokcie. Przy okazji odkrył, że krew mu już przestała lecieć więz zmiął chusteczkę i wrzucił do popielniczki. Ale terytotrializm Mokola był znany i ewentualny złodziej, włamywacz czy ktoś w ten deseń niezbyt mógł liczyć na pobłażliwość. Jay traktował to na równi jakby ktoś mu wlazł w nocy do sypialni ze strzelbą gotową do strzału. Znaczy się cholery dostawał. Takiej z przemianą w bojową formę włącznie.

- Właściwie to złomowisko a nawet sam garaż i chata duże są choć zazwyczaj... Nie wiem czemu.. Ludzie gadają, ze to rupieciarnia... Ale jak kto chce to może się tam przekimać. - rzekł patrząc na zgromadzonych członków ich bandy. Właąściwie biorąc pod uwagę co wygodniejsze wraki na samym złomowisku to by mogło się tam pomieścić i kilka takich band. - No ale w dzień jutro to jak widzicie pewnie my będziemy na mieście. - tu wskazał brodą na Steve'a i Angie bo się pracowity dzień jutro szykował. Ale w sumie jakby kto był u niego na złomowisku to by przynajmniej wiadomo było gdzie go szukać w razie czego. Na wszelki wypadek sięgnął do portfela i wyjął wizytówkę swojego złomowiska z adresem, numerem telefonu i wizerunkiem zachodzącego słońca nad bagnami przy których umieszczone była miejscówa Jay'a. Lubił bagna. Jak każdy krokodyl.

Ta rozmowa przypomniała mu o czymś. Wziął swój telefon i w chwili wolnego czasu przedzwonił do swojego kuzyna Dwight'a. Był ciekaw co i jak się stało u ich zaginionego członka rodziny. Może sie coś wyjasniło. Teraz mieli trochę czasu to mogli w razie czego pojechac tu czy tam.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 07-07-2015, 19:25   #204
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Tyrada Chrisa, pełna kasandrycznych wróżb wstrząsnęła Wypłoszem. Jednak dziewczynę zdetonowała dopiero zapowiedź odejścia kotołaka z ich koletywu.

- Moment - Stevie odezwała się do Chrisa, kiedy ten oddalał się od stołu - Jeśli rezygnujesz z bycia w naszej drużynie, to po co idziesz do ojca Szczeniaka? Przecież rozmowa z tym człowiekiem, to część zadanie dla naszego zespołu, grupy do której ty już nie chcesz do niego należeć. Damy sobie z tym radę.
 
pppp jest offline  
Stary 08-07-2015, 03:11   #205
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Bill milczał próbując rozkręcić i wysuszyć zdobyczną broń że smutkiem stwierdził że są w niej tylko puste łuski a nie super tajne pociski. Odezwał się do Marcusa

- Ją tam uważam że głupio zrobiłeś że dziadkowi dałeś się pobić i zaczął eś zwiewać! Jak dla mnie to można by spokojnie zatachać ojca żeby ktoś wziął mu pamięć przefasonował właśnie umie ktoś?- Zerknął po obecnych. - Ale wygląda na to że rzeczywiście gówno wiedział i się głupio stawiał, ją to chciałem jeszcze dodać zże my to mili dla niego próbowaliśmy być i w ogóle z uspokojenie sytuacji może być kiepawo bo pewnie już jest u wróżkowej na skardze co do reszty to było jak powiedział kuternoga czyli zero tropów w samej przyczepie

Uśmiechnął się do samo wampirzycy - Nic się nie martw blada twarzy po prostu choć z nami na tą chatę co Adrian nam wyznaczył a mogę się nawet przekonać na podłodze obok twojego materace i cię nawet nie tknę chyba że chcesz. I ją też po proszę komurasa jakiegoś prostego można tej karty użyć bo to na potrzeby grupy niby jest

- Jak dla mnie to Pentex czy jakiś inne Żmijowe przydupasy porwały młodą i szczyla myląc go z wilkiem nie ma co pieniać czy mędrkować jakiś spisków tylko zgłosić to Szefowi

- Co do grilla to pomysł super tylko mnie psy nie lubią bo im cuchne czymśtam małpy też zawsze narzekał że śmierdzę a ją nic z tym nie mogę zrobić żeby nie było ją wiem że nie ma co szukać guza i włazić małpom w gały ale jakiś tak wyszło. Nie wiem gdzie się przyda to mnie dopasujcie pójdę gdzie podpowiecie
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 08-07-2015 o 04:08.
Brilchan jest offline  
Stary 08-07-2015, 12:58   #206
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
- Ja się dałem pobić dziadowi?! Dałem?! To dlaczego leżał nie przytomny potem? Uważaj co i do kogo mówisz brzydalu, bo możesz stracić zęby. Jakby od początku w twój ryj mierzył też byś stracił włosy. A lać się z całym oddziałem na oczach kamer nie było sensu, tylko nie potrzebnie zwrócilibyśmy nadmierną uwagę na siebie. Myśl, używaj trochę tej swojej kopuły. Poza tą dwójką jechał kolejny patrol, i był już blisko, a potem i tak chuje nam odcięli mosty. - odwarknął się Billowi.
 
Raist2 jest offline  
Stary 08-07-2015, 14:05   #207
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Angie również była ciekawa, co powiedzą wilki. Zawalili sprawę, zdarza się, lecz jak się zachowają teraz? co powiedzą? Demonica była bardzo ciekawa. Skrywała swe odczucia jednak, jedynie obdarzając obu iskrzącym się spojrzeniem, i wręcz znudzonym gestem popijając swą wódkę z lodem.
Wysłuchawszy kiwnęła głową, jakby do własnych myśli.
- Chłopaki, następnym razem, poproszę przed taką akcją o telefon. Można wtedy wesprzeć was bądź to fałszywym alarmem, co odciągnie policję od waszej lokacji, bądź sfingować jakąś awarię prądu, wyłączając kamery, i inne takie tam...Zresztą zaraz wgram wam oprogramowanie, takie coś jak Skype, tylko z zaszyfrowanym strumieniem danych. Zaraz się wymienimy hasłami, to trudniej będzie nas podsłuchiwać.- Dziewczyna na serwetce napisała stronkę z której można pobrać oprogramowanie oraz długi ciąg znaków, które mieli używać jako hasła. Tym co się nie znali, zainstalowała program i skonfigurowała odpowiednie ustawienia.


- Tak, ktoś się "nastarał". - przytaknęła Angie podchwytując słowa Godzilli.
- I tym tropem powinniśmy iść. Kto mógł coś takiego zrobić? Komu mogło zależeć? dlaczego?
- Kto miałby zasoby do przeprowadzenia tej akcji? Rzucajcie pomysłami. Kto ma zarówno dojście do magi, jakiegoś hakera pod ręką jak i motyw?
W tej chwili niemal narzucającym się motywem jest chęć skłócenia elfów i wilkołaków. Jeśli tak jest rzeczywiście, kto zyskałby na wojnie między tymi frakcjami?


Na słowa Godzilli o tym, że jakiś ślad musiał pozostać, Gadreel pokiwała smutno głową. - Sprawdzę jeszcze nagranie, archiwum, ale wątpię, by nasz przyjaciel coś przeoczył, był dość sumienny.
- Ale możesz mieć rację. Coś mogło zostać. Nie na kamerach... ale może w realu? Powinniśmy pojechać tam i przeszukać okolicę. Jeśli ktoś manipulował nagraniem, to musiało się tam coś wydarzyć co warto ukryć. Trzeba się temu przyjrzeć, przepytać mieszkańców, czy coś widzieli. Może są tam też jakieś inne sklepy, które mają monitoring.

- Wezwania alarmowe, to świetny trop. Zaraz to sprawdzę. - rzekła Angie, logując się już do internetu, i szukając w centralkach pogotowia, policji oraz straży pożarnej wezwań z tamtą datą i w okręgu 5 km od miejsca interesującego ich. Zapuściła również wyszukiwanie w gazetach i portalach społecznościowych, znów filtrowała wszystko po dacie i okręgu 5 kilometrów.


Prośba Gil lian o ochronę nieco zdziwiła Gadreel. Nie zauważyła, by wampirzyca tak bardzo polubiła się z drużynowymi wilkołakami. Jej prośba zatem sugerowała przede wszystkim jedno. Bardzo bała się swoich. Ciekawe.
Demonica uśmiechnęła się po słowach Godzilli, już wyobrażała sobie, jak wampiry zapuszczają się na teren mokoli. Taak, musiały by mieć zapędy samobójcze albo musiały by przybyć cholerną armią. Tak czy owak, było by zabawnie. Iskierka pojawiła się w oku dziewczyny, taka, co sugerowała krwiożercze pociągi, tęsknotę za bezsensowną, przerysowaną przemocą.


Angie przysłuchiwała się wywodowi Chrisa powoli sącząc swojego drinka.
Coś mącił z tą teczką, a to jej się nie podobało.
- Chris, jak jesteśmy jedną grupą, jedna rodzina i takie tam... to weź mów jasno, a nie rzucaj nam tu wykrętów. Proszę. - dziewczyna przeciągnęła ostatnie słowo nadając mu rozbrajająco szczerego wybrzmienia.


- Rozmowa z elfą to był nasz obowiązek, czeka nas jeszcze również wizyta po drugiej stronie, tak dla formalności musimy porozmawiać również z furiami. - dodała swoje 3 grosze do słów Godzilli.

Kolejne słowa Chrisa wzburzyły dziewczyną jednak poważnie.
- Jak to zawieszasz członkostwo?- Angie nie kryła irytacji.
- To nie jakieś kółko szydełkowania dla starszych pań, nie możesz sobie wychodzić i wracać wedle własnego widzimisię. Albo jesteś kimś na kim możemy polegać, komu możemy ufać, albo nie.
 
Ehran jest offline  
Stary 08-07-2015, 18:33   #208
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Kotołak stojąc przy Gill odwrócił się do reszty zamiast kontynuować wyprawę po piwo.
Rozłożył ręce w geście pewnej bezradności patrząc to na Jaysona, to na Wypłosz, to znowu na Angie?
- Jak to kto kopie pod Adrianem Jayson? Masters i Price patrzą na niego... wilkiem. - Prychnął zauważając absurdalną dwuznaczność frazy. - Część wilków nie chce kooperacji nadnaturali, chce by wilki rządziły wszystkimi silną ręką. A u każdych jest mniej lub bardziej liczna grupa jakiej Adrian i zwilczone Miami jest cierniem w tyłku. Nawet u was. Colson współpracuje, a Lorens knuje. U nas też, ja czy Amanda przystosowujemy się. Adrian? Niech będzie Adrian, to że mnie skierował do tej grupy tylko to potwierdza. A ten kretyński Lew Saidi to by najchętniej jutro Adriana wysiudał. Slade to idiota pozbawiony ambicji, je Adrianowi z reki. A w Elisium nie ma wampirów co najchętniej za łomot i upokorzenie sprzed paru lat odegrały by się krwawo? Miami to beczka prochu.

Zbliżył się stając o krok od wielkiego "Godzilli".
- Z tego co uzbieraliśmy zaledwie w ciągu - zerknął przelotnie na zegarek - paru godzin, to ja widzę odpalony lont. Jak widzisz coś takiego - spierdalasz, nie idziesz za ognikiem.

- Polegać? Ufać? - zwrócił się do Angie. - Toż ja nawet oferuję, że zajmę się dziadygą w porcie choć chcę się z tego wypisać!

- KURWA!! - krzyknął waląc w pusty kufel, który pięknym łukiem przeleciał nad stołem bilardowym i roztrzaskał się o ścianę. - Tyle lat nie mieszania się w aktywną politykę miasta! "To rutyna" mówił. "Drobne fuszki wśród nadnaturali" mówił!!!

Drzwi do pomieszczenia uchyliły się, jeden z bikerów zaalarmowany krzykami zerknął do środka. Tylko przez moment. Zobaczył to co zobaczył, niejako uspokojony zniknął z pola widzenia.
korzystając z uchylonych drzwi, do sali weszła szara ogromna kotka. Zasadniczo wyglądała jak krzyżówka rysia z Maine Coonem któremu nadpsuła się przysadka mózgowa odpowiadająca za zrównoważoną emisję hormonów wzrostu. Poruszała się wolno i jakby dostojnie... faktycznie była po prostu niesamowicie stara.

- "Nic poważnego, rozerwiesz się, okażesz przydatność i zapracujesz na parasol" mówił! - Chris wciąż krzyczał szukając czegoś czym można by rzucać. - Pewnie nawet nie ogarnia, że wpakował nas w samo oko cyklonu!!!
Ktoś na sali głównej przytomnie podgłośnił muzykę by zagłuszyć krzyki.
Rysy twarzy Chrisa zaczęły się wyostrzać, na dłoniach zaczęło pojawiać się niewielkie owłosienie, a kurtka napęczniała od mięśni. Wyglądało na to, że nie jest daleki od szału.
Kotka z trudem wskoczyła na stół dzięki stojącemu obok krzesłu. Miauknęła przeciągle by zwrócić na siebie uwagę, usiadła owinąwszy puszystym ogonem przednie łapy i zaczęła mruczeć.
Kotołak zaczął się uspokajać, oklapł na krześle oparł łokcie na stole i skrył głowę w dłoniach.
- Adrian mnie nie wypuści. Albo da wolną rękę Sladowi i Mastersowi. "To nie kółko szydełkowania" - wydusił cicho. - Ale i tak do niego pojadę. Choćby by temu pieprzonemu wilkowi spojrzeć prosto w ryj wygarnąwszy w co nas wpieprzył. A potem zginiemy sobie razem, ramię w ramię brnąc dalej w to gówno. Bo zabiją nas. Zabiją gdy tylko zorientują się, że sięgamy drugiego dna. Jak Angie wykrywając fałszerstwo elektroniczne, czy ja węsząc sfingowanie Odmieńców, którzy tak uroczo niby kompania honorowa przedefilowali nam przed nosem. Idąc na śmierć z natury lepiej sobie ufać.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 08-07-2015 o 19:00.
Leoncoeur jest offline  
Stary 08-07-2015, 18:45   #209
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
- Właśnie dlatego, że chcesz się wypisać, to nie powinieneś się zajmować ojcem Szczeniaka - wyjaśnił poczciwie Stevie ocierając z potu swoją pyzatą buźkę. Zwijał właśnie bandaże, którymi troskliwe opatrywał Marcusa - To śledztwo to sprawa, którą zlecił nam Adrian. Jeśli nie chcesz być dłużej w zespole, to się tym nie zajmuj. Rozumiem, że postrzegasz swoją sytuację jako złą, jesteś zestresowany i zaniepokojony. Nie znam bezpośrednio Adriana, ale robi wrażenie rozsądnego przywódcy. Z pewnością będzie ci w stanie doradzić najlepsze postępowanie w tej sytuacji - Wypłosz przyjaźnie się uśmiechnął.

- Jedziemy do Jasona? - Stevie zwrócił się do reszty - Omówimy tam plany na przyszłość. Mamy tam też zapasowy smartfon dla Marcusa. Będzie bezpieczniejszy niż takie do kupienia w sklepie.
 
pppp jest offline  
Stary 08-07-2015, 19:52   #210
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Przytulny domek za miastem, gościnna wampirzyca z zapasem krwi. Dyskusje do świtu przy szkarłatnej herbatce. Okazja dla takiego pariasa jak ona by zaprzyjaźnić się chociaż jednym Kainitą w tym mieście, by nabrać trochę ogłady i nauczyć się wampirzych obyczajów. Punkt zaczepienia by wejść do sztywnej Kainickiej społeczności. Brzmi logicznie i rozsądnie, schować się przed gniewem suwerena i jak mu złość przejdzie grzecznie przyjść i przeprosić. Gillian uśmiechnęła się od ucha do ucha. To nie jest ścieżka którą sobie wybrała.
- Dzięki Chris, jesteś kochany,ale niestety nie skorzystam z twojej oferty. Źle mnie zrozumieliście. Nie szukam zwady ze Sladem, ale nie mam zamiaru chować się przed nim, ani tym bardziej go przepraszać i się przed nim kajać za to że żyję. Jeśli podniesie na mnie pazury to zrobię mu manicure. "Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj" - mawiali hipisi powołując się na dezyderatę. "Si vis pacem, para bellum", jak mówili Rzymianie, "Wojny nie wygrywa się ewakuacjami", jak mawiał Churchill. "Wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się strach" - zaczęła sypać cytatami które znalazła na blogu swojej dwunastoletniej uczennicy - Zmarnowałam już więcej czasu na chowaniu się przed światem niż wy łącznie macie lat, no pewnie oprócz Angie. Wierzcie mi, nie było warto. Teraz mam ochotę by korzystać z życia całymi garściami, żyć pełnią życia. Slade ani żaden inny robak mi tego nie zabroni. Może co najwyżej zniszczyć moje ciało, ale zdecydowanie wolę to niż wegetację - Gillian aż zaczęła się trząść z ekscytacji. Wreszcie coś w jej życiu się działo. Koniec stagnacji! Tak musiał się czuć Aleksander, gdy ruszał przeciwko Persom. Nigdy nie czuła że żyje tak mocno jak teraz, mimo że w głębi duszy miała świadomość że jej istnienie jest parodią i kpiną z życia.
-O pomoc, a właściwie o to by ewentualnie byli świadkami, zapytałam wilków, bo zdanie reszty o mieszaniu się do wampirzych spraw już znam. Nie będę nikogo zmuszać do jedzenia własnych motorów ani marnowania paliwa. Adrian również ma to głęboko w dupie, powiedział że Slade może sobie mną pomiatać jak tylko chce, a on nie będzie się mieszał bo to nie pedagogiczne. Działa to jednak również w drugą stronę, mogę olać regenta i tak też zrobię - powiedziała z lekkim żalem po czym wyzerowała piąte już tej godziny piwo.
- Chociaż w sumie Jayson to pewnie zostanę u ciebie po grillu - wypaliła już normalnym naiwnym tonem, przypominając sobie jak przez przypadek podsłuchała swoje nastoletnie podopieczne w szatni rozmawiające z ekscytacją o zostawaniu na noc u kolegów po imprezie.
-Z tym pająkiem to może nie być takie łatwe jak mi się z początku wydawało. Z samego rana zapytam o to Witza, teraz to on śpi, a jak się go obudzi to strasznie marudzi- dorzuciła - Jeśli macie jakiś trop to jedźmy, póki jeszcze nie wstało słońce. Wdepnijmy w to gówno, szybciej przestanie śmierdzieć.
 

Ostatnio edytowane przez Halfdan : 08-07-2015 o 19:55.
Halfdan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172