Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2015, 21:17   #3
dzemeuksis
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Dzień 1, Kotlina Ørm, Ranek

Zielarz Arne Logün sapał ciężko, spocony i utykał trochę, bo od pęcherzy spuchła mu noga. Humor też mu znikł kilka dni temu, gdy przedzierali się w śniegach gór Højgräd. Na szpicy smagłolica Sasme nadawała tempo, skacząc z kamienia na kamień. Reszta oddziału Herdulla Bjornsona szła w milczeniu, pokonując konsekwentnie zbocze góry. Już z daleka widać było Twierdzę Borgefjel, zatopioną w skalistej ścianie. Sterczała tam, na wzniesieniu, obsypana głazami i plamami śniegu. Trudno było dostrzec w niej życie, ale dobrze okuta, trzymetrowa brama była zamknięta.

Herdull Bjornson mimo wrażenia oddechu Thursów na karku nie forsował tempa. Nie zwykł zostawiać przyjaciół w potrzebie a Arne był jego przyjacielem. Łowca morsów zdawał sobie sprawę, że poczciwy grubasek źle się czuje ze świadomością, że opóźnia marsz. Trzymał się więc blisko niego gotów podać pomocną dłoń przy trudniejszych podejściach, dając tym samym do zrozumienia, że zielarz jest niezbędnym członkiem oddziału na dobre i na złe a nie tylko drużynowym błaznem.

Ekipa sformowała się w naturalny sposób dzięki wewnętrznej sile Herdulla, która sprawiała, że budził szacunek i zaufanie w ludziach, dla których liczyło się coś więcej niż pochodzenie. Niektórych znał dłużej, inni dołączyli, kiedy po sromotnej klęsce niedobitki armii Thorkella wycofywały się w kierunku gór, chcąc ocalić nadzieję. Herdull chciał wierzyć, że nie wszystko stracone. W twierdzy Borgefjel z pewnością zbiorą się ci, co są wciąż zdolni nosić broń i pragnę walczyć o wolność Nordii. Po wyłonieniu nowego przywódcy i przegrupowaniu się będzie można kontynuować walkę z najeźdźcą.

Zastanawiał się nad rolą, jaką powierzy Arne. W wojnie podjazdowej, która po śmierci tak wielu dzielnych wojowników pozostawała prawdopodobnie jedyną możliwością na najbliższe dwadzieścia wiosen, alchemik stałby się pewnie tylko zawadą. Co nie oznacza, że nie można go wykorzystać w inny sposób. Ludzie tacy jak on - zarówno ze względu na osobowość, jak i cenne umiejętności - łatwo zjednywali sobie otoczenie. Posłany w odpowiednie miejsce mógł być cennym informatorem.

Te i inne myśli kotłowały się w głowie łowcy morsów, podczas kiedy jego oddział zbliżał się do bram twierdzy Borgefjel. Wschodniej, do której podeszli, pilnowało dwóch gwardzistów, który rozpoznali Herdulla i wymieniwszy pozdrowienia wpuścili do środka.

Na dziedzińcu trwała zwyczajowa krzątanina. Minęli stajennego, dźwigającego wiadra z wodą, jakąś zgarbioną staruszkę, próbującą sprzątać ogród przysypany śniegiem i dwójkę dokazujących młokosów. Inna przygnieciona ciężarem żywota kobieta podeszła do oddziału i podała wody mamrocząc coś o zmęczeniu ni to do siebie, ni to do przybyszów. W oknach pokazały się jakieś twarze i powoli w twierdzy zaczęło budzić się życie.

Zanim Herdull zdecydował, gdzie powinni się skierować, podbiegł do niego jeden z dwóch widzianych wcześniej chłopców, liczący koło dziesięciu wiosen. A może mniej? Bjornson potrafił ocenić wiek morsa po rozmiarze dziury, jaką zostawił w ciele foki jego kieł, ale nie potrafił ocenić wieku ludzkiego dziecka.
- Czy widzieliście może mojego wujka Ulve’a? Albo dziadka?
- Syn jarla Skatte, Ulve Thorkell, poległ w walce o wolność Nordii w bitwie na Pustkowiach Fiorken - powiedział łowca morsów beznamiętnym tonem, pod którym skrywała się zarówno zazdrość, jak i wstyd. - Sprzedany przez zdradzieckich tanów z południa. Co się stało z jego ojcem, tego mi nie wiadomo.
Herdull spoglądał bacznie na młodego, ciekaw czy reakcja na te nowiny będzie jeszcze reakcją dziecka, czy już wojownika.
- Kto wobec tego jest tu teraz najwyższy rangą? Herdull Bjornson melduje przybycie ze swoim oddziałem, prosi o schronienie i chce radzić, co dalej.
 

Ostatnio edytowane przez dzemeuksis : 06-07-2015 o 22:26.
dzemeuksis jest offline