- Ale głupi kawał - mruknął niechętnie Randulf. - Nie widzisz, że nie śpię?
Wstał w pewnymi oporami, bowiem łażenie po nocy było ostatnią rzeczą, o jakiej marzył, a potem, równie niechętnie, zaczął się ubierać.
- Widziałem ten cień dwa razy - powiedział. - Najpierw w karczmie, przy kontuarze. Jedna ze świec rzucała cień na ścianę i ten cień się jakby rozdwoił. Wyglądało to tak, jakby kto normalnemu cieniowi doprawił rogi, a zamiast zwykłych paznokci dał długaśne szpony.
- No a drugi raz przy tej klapie do piwnicy. Wyglądało - uśmiechnął się pod nosem - jakby się denerwował.
- No a nie wypiłem tyle, żeby mieć przywidzenia - dodał.
Skończył się ubierać i wstał, po czym ubrał kurtę i kaftan kolczy.
- No to możemy iść - powiedział. - Może faktycznie uda ci się coś z niego wydobyć. |