Patrzyła niemal z satysfakcją jak staruch tryska fontanną krwi.
A potem coś na schodach ruszyło biegiem w ich stronę.
Co jak co, ale pędząca na nich maszkara była gibka jak diabli. Gdyby Loretta spróbowała takich sztuczek na meczu, pewnie nieźle by się poobijała, albo złamała kręgosłup.
Słowa Jima wyrwały ją z konsternacji. To już nie była Angela, tylko kolejny obrzydliwy twór tego czegoś, co sprawiło, że miasteczko zamieniło się w piekło.
Skarciwszy się za kretyńskie myśli natychmiast rozejrzała się po foyer szukając możliwych dróg ucieczki. Najchętniej po prostu na zewnątrz, głównymi drzwiami.
Gdyby tylko mogli puścić tę budę z dymem! Ale do tego potrzebne były zapałki i dużo benzyny. A tego nie mieli pod ręką.
Trzeba więc było skupić się na walce i ucieczce z koszmaru.
A w razie gdyby bestia rzuciła się w jej stronę, wyrwie kinkiet ze ściany i tak ją w łeb zdzieli, że panna Angela w przyszłą niedzielę ze śniegiem spadnie!
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |