Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-07-2015, 20:58   #201
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Kurwa, a już myślałem, że też za friko dostanę jakieś bajeranckie uzbrojenie jak Willians. - powiedział zawsze uśmiechnięty Ponti - Teraz przynajmniej nie będę od was szybszy, więc macie większą szansę na przeżycie, gdyby coś nas goniło. Dobrze dla was. - powiedział do Ortis i Villopodobnej istoty. Po czym na głos zaczynał wzywać Ducha Świętego i Święty Ogień, który oczyści ten bezbożny przybytek ze wszelkich demonów, plugastwa i grzeszników. Mówiąć to już szedł w stronę domostwa satanistycznego szatanisty psia jego mać. Erik pomyślał, że jak spotka tamtego to sprzeda mu kosę, ale to pewnie lepszy bandzior, więc trzeba będzie zdobyć ładunek wybuchowy - i rozpierdol zrobić poważniejszy. - nagle wypowiedział część swoich myśli. Idąc przez asfalt czuł jak był nieźle wyprofilowany dzięki braku jednego buta. Było też trochę niewygodnie, ale narazie postanowił spróbować iść tak na krzywy ryj.

- Wiecie co? Tamta książka tego... no... niby kapłana to była całkiem niezła i ciekawa, ale chyba już dość czytania jak na jedną noc. Babcia mi mówiła, że jak się czyta przy sztucznym świetle to szybciej wzrok pada. Proponowałbym podłożyć po prostu ogień pod tamto domostwo i popatrzeć jak będzie się jarało. Nie chce mi się gadać z jakimś chujem. Ten kamyczek co mamy spalić to spali się razem z chałupą. - wyjawił swój plan Erik. Zdawał sobie sprawę, że jego chwile są policzone, ale miał nadzieje, że dziewczyny przekażą dalej te informacje.

Idąc (lub biegnąć jeżeli dziewczyny sobie tak życzą) przez opuszczone miasteczko Erik zaczął sobie pogwizdywać melodię kiedyś przez niego poznaną, gdy obserwował w pytę wielki obraz składający się z trzech tryptyków. Tryptyk już wtedy kojarzył mu się z wysłannicą Czarnoboga, krążąca po bardziej dekadenckich przybytkach miasta. Była demonem wysysającym życie z ludzi oddających się snom heroinowym - dopóki Erik nie podpalił meliny, w której przebywała. Z ukrycie obserwował wówczas jak wybiega ona w płonącym ubraniu z budynku i bezskutecznie próbowała się ugasić (hy, zaczęła turlać się po trawniku, który wcześniej Erik polał benzyną). Niestety zgodnie z wcześniejszymi ostrzeżeniami Badaczy Tajemnic demon następnego dnia odrodził się. Badacze Tajemnic mówili mu, że jedyny sposób na demona to tryptyk, w którym była zamknięta część jej jestestwa. Erik proponował swój udział, ale Badacze Tajemnic stwierdzili, że to robota dla dorosłych - wszyscy oni zginęli, ale przynajmniej spalili tryptyk i już nikt nigdy nie widział demona. Pisali zresztą o tym w gazetach "Grupa szaleńców podpaliła Dom Opieki Społecznej" i na portalach społecznościowych "Dwóch lekarzy, porucznik alkoholik i hazardzista - szaleni pyromani spalili się razem z trzynastoma osobami w Domu Opieki Społecznej." Erik był przeświadczony, że powinien podpalić całe Old Harvest włącznie z lasem i polem kukurydzy.

- Rozpierdolmy ten bezbożny przybytek. - powiedział z przekonaniem przyspieszając kroku i starając się wzrokiem odszukać wszelkich drewnianych budynków, chrustu i innych materiałów przydatnych do rozpoczęcia płomiennej zemsty. Miał też nadzieję, że ogień ze zbezczeszczonej świątyni przejdzie na inne budynki. GORĄCĄ NADZIEJĘ.

Szuka też nowe buty - może jakiś trup leży pokątem i trzeba będzie mu rozbić łeb świecznikiem i zabrać buty?

Jak będą wokół ciemności to Erik użyje latarki. Demony i tak widzą w ciemnościach, ich ciepło i w ogóle wyczuwają nawet lekkie piardy, więc nie ma co się kryć.
 
Anonim jest offline  
Stary 05-07-2015, 19:59   #202
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Powiedzieć, że miał szczęście w nieszczęściu wydawało się określeniem tak adekwatnym jak określenie oceanu mianem dużej kałuży. Nie wiedział kto się do niego nabijał i naprawdę nie chciał się dowiadywać, ale wyglądało na to, że będzie musiał.
Wypalenie ze strzelby nie powinno być trudne, prawda? Z tej odległości nie mógł chybić przecież!
Tylko na litość, dlaczego tak ciężko było włożyć te pierdolone pociski to jebanych rurek? Victor nie wiedział czy to przypadkiem nie świat się tak trzęsie, bo to fizycznie niemożliwe by to były jego palce. Powinny mu odpaść, to akurat wydawało się całkiem logiczne i biorąc pod uwagę to, że nadchodzący gość miał jakieś narzędzie do przebijania drzwi, całkiem prawdopodobne.
Nie miał zamiaru się tutaj i teraz pierdolić, gdyby w końcu udało mu się załadować broń, wycelowałby w stronę drzwi i wypalił. Jeśli odniosłoby to skutek i starania gościa po drugiej stronie ustały, to z kieszenią pełną naboi, strzelbą w jednej łapie i teczką ze swoimi danymi w drugiej, uciekłby z pokoju.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 06-07-2015, 08:20   #203
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Choć kamień spadł mu z serca, to jednak poczucie zagrożenia nie opuściło Warda. Zbliżająca się nieubłaganie mgła, w której coś pełzało zdawało się być gorszą opcją niż niezbyt długi korytarz, którego drzwi delikatnie ruszały się. Dla chłopaka wybór był prosty, wiec spojrzał na Suki i bez słowa przyciągnął ją do siebie mocno i pocałował. Był to krótki aczkolwiek gwałtowny pocałunek, który skomentował jedynie:
-To na szczęście - a po tych słowach ruszył do przodu.

To nie ciekawość pchała go ku nieznanemu. To nie odwaga sprawiła że ją pocałował. Po prostu czuł że to mogą być ostatnie chwile jego życia. Złapał więc mocno broń i ruszył. Czułby się niczym Bond, gdyby jeszcze dostał Aston Martina, zegarek z miliardem funkcji i wsparciem technicznym MI-6. Był jednak tylko zwykłym chłopakiem. A za drzwiami mogło czaić się cokolwiek.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 07-07-2015, 03:18   #204
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Niektórzy ludzie lubili po prostu patrzeć jak świat płonie. Ponti wydawał sie być jednym z nich, ale czy Ortis mogła go za to winić? Sama najchętniej spuściłaby atomówkę na tą chorą dziurę, załatwiając od ręki jednocześnie problem paranormalnych bzdur, jak i reszty wycieczkowiczów z felernego autokaru...o ile któryś z nich jeszcze dychał. Na dobrą sprawę zwisali jej i powiewali gdzieś na wysokości kolan, jednak wolała by umarli definitywnie, a nie wracali zza grobu jak (nie szukając daleko) Willians.

- Witajcie w Strefie Mroku, gdzie zwykłe rzeczy nie dzieją się dość często - burknęła do swoich ubłoconych butów, zwalniając kroku, by Erik mógł spokojnie nadążyć. Gdzie im się spieszyło? Jeszcze zdążą umrzeć w cierpieniach

Wystarczający problem stanowiło znalezienie łatwopalnych kamieni i pokonanie samego Diabła...czy czym tam był cały grasujący po okolicy Żniwiarz. Do roboty tego kalibru winno się zatrudnić braci Winchester, albo chociaż Pogromców Mitów... nie bandę rozwydrzonych nastolatków podczas fazy buntu, ale pieprzyć detale. Skoro już przyszło im mierzyć się z pradawnym złem bez wsparcia Muldera i Scully, wypadało zrobić wszystko co tylko się dało, we własnym zakresie oczywiście. Jeśli juz mieli zdychać, przynajmniej zrobią to z odpowiednimi fajerwerkami w tle.

-A może benzyna? - rzuciła tym razem do chłopaka, a nie swojego obuwia - Dałoby radę spuścić komuś paliwo z baku...ale do tego potrzeba kawałek gumowego węża i samochodu. - zaczęła rozglądać się po mijanej okolicy, próbując dostrzec coś, co przypominałoby szopę na narzędzia, ukrytą w mroku między szpalerem płotów i krzaków. Ceglane ściany kiepsko się jarały - trzeba było czegoś na rozpałkę.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 07-07-2015, 11:26   #205
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Krzyk Loretty, agonia starucha i potworne odgłosy z góry, to była przeszłość. Tu i teraz pędziła w ich stronę maszkara, która kiedyś była ich koleżanką. I tylko to się liczyło, i tylko na tym skupił się Jim.
Ścisnął mocniej kość trzymaną w ręku i zdumiewając się sam swoim spokojem chłodno zauważył, że nie musi się obawiać zębów stwora, umięśnienie też nie było imponujące, choć kto wie … no i ręce. Mogła zaatakować paznokciami.
W sumie wspominając walkę z kukłogłowymi, była zdecydowanie szybsza i być może trudna do ogłuszenia. Raczej przypominała zwiadowcę, niż wojownika. Zdecydowanie bardziej należało się obawiać tych co są na górze. W razie przeciągania się walki trzeba było uciekać.
Jim zamierzał postawić na szybkie i krótkie ciosy w głowę.
- Lori rozejrzyj się, którędy można uciec. Ja się zajmę maszkarą. – powiedział dziwnie spokojnie nie spuszczając stwora z oczu.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 07-07-2015, 12:49   #206
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Patrzyła niemal z satysfakcją jak staruch tryska fontanną krwi.
A potem coś na schodach ruszyło biegiem w ich stronę.
Co jak co, ale pędząca na nich maszkara była gibka jak diabli. Gdyby Loretta spróbowała takich sztuczek na meczu, pewnie nieźle by się poobijała, albo złamała kręgosłup.

Słowa Jima wyrwały ją z konsternacji. To już nie była Angela, tylko kolejny obrzydliwy twór tego czegoś, co sprawiło, że miasteczko zamieniło się w piekło.

Skarciwszy się za kretyńskie myśli natychmiast rozejrzała się po foyer szukając możliwych dróg ucieczki. Najchętniej po prostu na zewnątrz, głównymi drzwiami.

Gdyby tylko mogli puścić tę budę z dymem! Ale do tego potrzebne były zapałki i dużo benzyny. A tego nie mieli pod ręką.
Trzeba więc było skupić się na walce i ucieczce z koszmaru.

A w razie gdyby bestia rzuciła się w jej stronę, wyrwie kinkiet ze ściany i tak ją w łeb zdzieli, że panna Angela w przyszłą niedzielę ze śniegiem spadnie!
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 07-07-2015, 19:47   #207
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Dziewczyna biegła przed siebie jeszcze jakiś czas. Z początku nie zauważyła tego, że wyleciała jako pierwsza. W głowie sie mieszało. Walące wciąż mocno serce nie chciało uspokoić się nawet po zatrzymaniu. Ogarniająca panika i strach wypełniały jej coraz to większą część głowy.

- Spalić... - powtórzyła sama do siebie dysząc od wcześniejszego biegu. - Spalić...?

Jej nogi ruszyły dopiero gdy znalazła się między Pontim a Ortis. Środek był zawsze bezpieczniejszy, szczególnie jeśli nie zna się drogi ani nie ma się na nią pomysłu.

- M~możemy puścić z dymem całe pole. Je*ać je, niech płoną. Wszystko możemy puścić z dymem. Je*ać to... - mamrotała niby do siebie niby do towarzyszy będąc przejęta losem swoich czterech liter.
 
Proxy jest offline  
Stary 08-07-2015, 20:43   #208
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
VILL, PONTI, ORTIS

Kościół płonął za ich plecami, a oni szli kierowali się z powrotem do Old Harvest, by stawić czoła potwornościom.

Wszystko wokół nich wydawało się być opuszczone. Domostwa przypominały zdewastowane, wyludnione ruiny. Nawet ulica wydawała się być stara i zniszczona – pokruszona nawierzchnia straszyła dziurami i pęknięciami. Najgorzej przez to miał pozbawiony buta Ponti, który nie mógł za szybko chodzić bez ryzyka poharatania sobie stopy o jakiś ostrzejszy kawałek, kamień lub szkło.

Kościół stał nieco z boku, więc szansa na to, że ogień przedostanie się z niego na inne budynki był niemal zerowa.
Po przejściu kilkudziesięciu kroków zorientowali się, że jednak coś się w miasteczku zmieniło. Teraz wypełniała je ciemna mgła, bardziej przypominająca dym, niż mglisty opar. Tłuste wstęgi tego dziwnego dymu wiły się pomiędzy domostwami, zalegały nad ulicami dodatkowo utrudniając i tak ograniczoną widoczność.

Nie byli sami. Tego też już byli pewni. W tej ciemnej, mglistej zawiesinie poruszały się jakiejś niewyraźne postaci. Niezgrabne, rozproszone, jakby czegoś szukały.

Kiedy tak zastanawiali się, co zrobić e tej sytuacji, usłyszeli jak jedna z postaci wydała z siebie przeraźliwy wizg i ruszyła w głąb miasteczka, kierując się gdzieś w okolice rozwidlenia, które dobrze cała trojka zapamiętała.


WARD, JORDAN


Wyszli na zewnątrz, prosto ciemny, wirujący dym, uciekając przed tym, co wlazło do środka.

Nie mieli wyjścia. Nie mieli kryjówki.

Ruszyli na ślepo, byle dalej od intruza wypatrując oczy w tej gęstej, zadymionej, mglistej przestrzeni.

Szli niemal po omacku, coraz bardziej przerażeni, aż nagle ujrzeli, że gdzieś tam, przez ten niecodzienny opar, widzą coś, co mogło być … pożarem.
Na lewo od nich palił się chyba jakiś budynek.

Nim zdążyli jednak podjąć jakąkolwiek decyzję z nim związanym sytuacja zmieniła się dość gwałtownie. Otóż bowiem ujrzeli na jednej ulicy, czy też raczej drodze pomiędzy dwoma budynkami, jakieś niewyraźne sylwetki z rozjarzonymi oczami, które natychmiast ruszył w ich stronę.




PETROVSKI

Ujrzał ostrze siekiery, które utorowało sobie drogę na drugą stronę. Poszczerbione, paskudne, grube i śmiertelnie groźne.

Petrovski nie czekał. Wycelował w wybitą dziurę i nacisnął spust.

Huk niema rozsadził mu uszy, ale strzał wywołał pożądany efekt!

Ktoś ryknął przeraźliwie po drugiej stronie i po chwili dało się słyszeć ciężkie dyszenie i tupot oddalających się kroków. Ciężkich i dudniących.

Odgłos ten ucichł szybko.

Napastnik przewrócił się? Uciekł? Tego chłopak nie wiedział, ale nie zamierzał ryzykować i zostawiać sprawy niezamkniętej.

Przeładował strzelbę, co sprowadziło zapas jego amunicji do dziesięciu sztuk. To i tak sporo. Na pewno więcej, niż miał wkraczając do tego piekielnego miasteczka. Teraz nie bał się już tych przeklętych kukieł. Miał coś lepszego niż piłeczka. Dużo lepszego.

Ostrożnie wyjrzał na zewnątrz, przez dziurę, nie narażając się jednak na atak z drugiej strony, Ujrzał krew. Ciemną posokę, rozchlapaną przy drzwiach i na ścianie. I ślady krwi prowadzące w głąb korytarz, w stronę schodów.

Zabrał strzelbę i teczkę ze swoimi danymi i wyszedł na zewnętrz z bronią gotową do użycia.

I wtedy go zobaczył. Na końcu korytarz. Przy schodach. Stał tam, z siekierą na ramieniu, w zniszczonym swetrze. Zamaskowaną twarz opuszczoną miał w dół, a z przestrzelonej piersi krew wyraźnie spływała na wyłożoną dywanem podłogę.

Stał nieruchomo, jakieś dwanaście metrów od Petrovkiego, jakby wahał się, czy rzucić się na niego od razu, czy lepiej nie ryzykować konfrontacji z uzbrojonym wrogiem.

COLLINS, FOX

Fox pobiegła w stronę głównego wyjścia, a Collins tymczasem przyjął na siebie rolę jej ochroniarza. Angela rzuciła się na niego zupełnie ignorując biegnącą dziewczynę i fakt, że Collins uzbrojony był w kość, którą zdzielił atakującą przez oszpecony psyk. Cios okazał się skuteczny i odrzucił szarżującą bestię w bok.

Loretta tymczasem otworzyła drzwi wyjściowe spostrzegając, że znajdują się w tym samym domu, w którym zginął Storz. Widziała pełen rzeźb ogród i płot okalający rezydencję. Droga ucieczki stała otworem tylko musiał do niej dołączyć Collins.

Chłopak tymczasem machał kością na lewo i prawo, niczym zaimprowizowaną bronią, jednak zmuszony był do wycofania się.
I nagle usłyszeli huk. Wyraźnie potężny huk wystrzału dochodzący gdzieś zza któryś drzwi po prawej stronie korytarza.
Strzał spłoszył Angelę, która odskoczyła od Collinsa i na czworakach pobiegła w stronę schodów.

To była jego szansa na ucieczkę!
 
Armiel jest offline  
Stary 09-07-2015, 19:43   #209
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Gdy zdecydowała się na przejście tego mrocznego korytarza gdzieś w głębi serca liczyła na to, że tunel doprowadzi ich do jakiegoś bezpiecznego, zapomnianego przez wszystkich miejsca, w którym będą mogli spokojnie przeczekać noc.
Myliła się oczywiście.

Ciemność, niepokojące odgłosy i gęsta, tłusta mgła, która wydawała się być wszędzie - tym powitało ją miasteczko natychmiast po tym, gdy korytarz, w którym pokładała tyle nadziei zaprowadził ich na mroczne podwórze za barem.
Byli w ciemnej dupie. Znów. W dupie o tyle ciemnej i nieprzyjemnej, że jakieś parszywe maszkary, który na ich szczęście bądź nieszczęście nie mogli nawet dostrzec w mlecznych ciężkich oparach spowijających Old Harvest szły całkiem szybko w ich kierunku.

Jedyną rzeczą, która przyciągała uwagę w tych mrocznych odmętach był pożar całkiem nieźle widoczny nawet w gęstej mgle.
Widok ognia spowodował u Suki chwilowy przypływ entuzjazmu i nowej energii.
Przecież nawet płomień świecy rozpędzał mroki nocy odganiając tym samym wszystkie strachy. Skoro mały płomyk ma taką moc to co dopiero takie bycze ognisko?!

- Biegniemy tam - zakomunikowała Thomasowi tonem nie znoszącym sprzeciwu. - I jeśli coś stanie mi na drodze puszczę z dymem całe to cholerne miasto!

Nie żartowała.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline  
Stary 10-07-2015, 07:56   #210
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Thomas biegł przed siebie. Pełen nadziei i wiary, że uda mu się wydostać cało z tego koszmaru. Marzenia o tym prysły jednak niczym mydlana bańka, gdy na ich drodze pojawiły się niewyraźne sylwetki z rozjarzonymi oczami. Część z nich, ta znajdująca się na wprost nich, ruszyła na nich. Te z prawej po chwili również dołączyły do marszu. Krok za krokiem rozbrzmiewał, niczym szybko maszerujący człowiek kroczyły ku ich zagładzie.

Nie było czasu na analizowanie. Na myślenie. Na cokolwiek. Jedynie działanie im pozostało. Suki wyprzedziła Thomasa decyzją o kilka sekund. Na szczęście oboje pomyśleli o tym samym. Płonący dom znajdujący się po ich lewej stronie, oddalony o jakieś 300 metrów. Może tam będą bezpieczniejsi. Nawet jeśli nie, przynajmniej będą widzieć dokąd uciekają.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172