Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2015, 16:31   #107
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Koboldzi las (nieznana lokacja)
południe, 17 Tarsakh Roku Orczej Wiosny


Sinara jednym uchem słuchała całego przesłuchania. Patrzyła po twarzach zebranych. Wszyscy byli zmęczeni i słuchali w napięciu słów gada. Dziewczyna zastanawiała się, czy jeszcze kiedykolwiek zobaczy rodzinne miasteczko. Ten kobold na pewno nie zobaczy już swojej rodziny, na pewno to wie. Może i to są głupie stworzenia, ale chyba nie aż tak.

Evan wyciągnął miecz tak by jeniec to widział; co prawda i tak jego los był już przesądzony, ale może uda im się wyciągnąć z niego coś więcej.
Gergo widział, jakie problemy ma kapłanka, ale postanowił skorzystać z sytuacji. Pochylił się nad koboldem i wysyczał mu:
- Właśnie zdecydowali się cie zabić. To twoja ostatnia szansa, by być naprawdę przydatnym i ocalić życie. Lepiej myśl szybko.
Wyglądało jakby jeniec się wahał, ale w końcu instynkt samozachowawczy przeważył.
- Wielki Kaaz przybywa zawsze nocą i sam, ale czasem wtedy kręcą się wokół osady wielkie nietoperze i wlatują nam do tuneli - wyszczekał. - Jestem pewny, że przybędzie tej nocy; nie było go już od kilku dni, a rzadko pozwalał jeńcom czekać aż tyle. Pewnie dlatego, że oczekiwał większej liczby wysokich. I zawsze odchodzi na północny wschód. Nie wiem gdzie mieszka; żaden z naszych tam nie był, to on przychodzi do nas. Ma włosy jak ten tu - wskazał na Evana - i zielone ślepia.

- Gergo odwróć jakoś jego uwagę - powiedział stanowczo Evan - Nie chcę żeby wiedział że musi umrzeć.
Sinara stała akurat bliżej, a nie chciała żeby dłużej tracili czas, więc to ona pomogła Evanowi.
- Do dzieła.
Przysunęła się bliżej kobolda i kucnęła przy nim, patrząc się w jego obrzydliwe gadzie ślepia.
- W sumie nie rozumiesz co mówię, ale patrz się grzecznie w moje oczy - mówiąc to uśmiechnęła się do stwora. Była to ostatnia rzecz jaką zobaczył, miecz Evana bez problemu zanurzył się w jego małym ciele. Kuszniczka już bez uśmiechu patrzyła w gasnące oczy kobolda.

Gdy przesłuchanie najwyraźniej dobiegło końca, Evan zlitował się nad koboldem i Sinara pomogła jak umiała, chociaż tak naprawdę mało ją obchodziło, czy stwór zginie szybko i łagodnie, czy też nie. Chciała w każdym razie mieć to już za sobą, nawet jeśli mieli teraz zabijać koboldzie dzieci. Cały czas powtarzała sobie, że te stwory ani chwili nie wahają się przed krzywdzeniem dzieci, więc dlaczego oni by mieli się wahać. Dziewczyna coraz bardziej przyzwyczajała się do widoku krwi na mieczu.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 07-07-2015 o 16:36.
Redone jest offline