Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2015, 19:33   #18
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Samantha jednak wierzyła w nadludzkie możliwości, być może akurat w tego robaka wiary nie powinna pokładać, gdyż wił się żałośnie na deskach statku, brudząc je jedynie swą brudną krwią i zdzierającym się z ryja naskórkiem. Kobieta na początku uniosła w milczeniu brew, będąc zdziwioną, że wziął on w usta pióro, jednakże szybko powróciła na ziemię przypomniawszy sobie, że przecież sama związała mu ręce i po prostu nie mógł on ich użyć. Parsknęła pod nosem na swoją nieuwagę, naburmuszyła usta i obserwowała poczynania mężczyzny. Jej powieki z każdą kreską atramentu pojawiającą się na mapie, stawały się coraz to bardziej wąskie, niemal zamykając dopływ światła do ukrytych za nimi źrenic. Psia mać, pomyślała, widząc zaznaczony punkt. To niemożliwe, jej usta wciąż milczały, kiedy to jedynie rozum pracował w swym własnym zaciszy, katów bruzd i zakrętów pracowitego mózgu.
- Eta Carinae... - wyrwało się z jej ust i chyba pierwszy raz dzisiejszego dnia, tembr jej głosu był kobiecy i nawet ładny. Nie taki ostry, donośny i dominujący, jak przez większość czasu.
- Zbladła minka, co? - zaśmiał się gorzko Beckett.
- Morda! - wydarła się ostrzegawczo i strzeliła go z otwartej dłoni w potylice. Mógł wyraźnie poczuć, że nie włożyła w to uderzenie siły, mógł też pomyśleć, że brak owej siły był podejrzany. Bo niby czemu nie chciałaby go zdzielić na tyle mocno, żeby stracił przytomność? Tylko pacnęła go jak młodszego, nieznośnego brata.
Pospiesznie i niezwykle niestarannie zgarnęła mapę, prostując natychmiast swoje ciało. Gwałtownie chwyciła mężczyznę za jego szmaty i poczęła ciągnąć go w kierunku schodów, by następnie właśnie po nich go "przetransportować" o własnych siłach, ciągnąć jak wór ziemniaków.
Samantha wchodziła tyłem, trzymając oficera za jego szmaty, ramię, cokolwiek by było wygodnie, lecz nawet mimo swojej siły, miała z tym problemy.
- Beckett, Ty sukinsynu - zaklęła przez zaciśnięte zęby, kiedy to mocno napierała stopami o schody, ciągnąc po nich mężczyznę, który to za grosz nie chciał jej pomóc. A jej to nie dziwiło. Zapewne udawał teraz manekina, by celowo zrobić jej na złość.
- Jak Cię stąd wytaszczę to masz kopa - wycedziła z trudem, a na czole poczuła kroplę spływającego potu. Nie zdziwiłoby jej to, gdyby oficer właśnie chichotał pod nosem uradowany ze swojego planu, jakim było nie pomaganie w swoich udrękach.

Wiele wysiłku, potu, siły i czasu kosztowało Samanthę wciągnięcie oficera po pokładowych schodach, jednak kiedy w końcu osiągnęła swój sukces, prócz bólu mięśni, zmęczenia i przepocenia, czuła też dumę. Szarpnęła ostatni raz mężczyznę, by rzucić nim o glebę.
- Kapitanie! - zwróciła się z szacunkiem do swojego ojca, do którego to natychmiast podbiegła, trzymając w ręku mapę.
- Zaznaczył to - powiedziała poważnie pokazując punkt na mapie i zerknęła kątem oka na minę ojca, jakby chciała odczytać z niej dalsze rozkazy - Mam dokończyć to, co zostało mi zlecone, czy wolałby Kapitan zabrać gnojka ze sobą? - spytała posłusznie, mając oczywiście na myśli ukrócenie życia i tak konającemu już żołnierzowi, na którego to rzuciła okiem. Nie poczuła żadnego żalu czy też współczucia. Uśmiechnęła się półgębkiem, mając nadzieje, że jej słodka ofiara dostrzeże ten pełen uczucia gest.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 07-07-2015 o 19:53.
Nami jest offline