Dziewczyna biegła przed siebie jeszcze jakiś czas. Z początku nie zauważyła tego, że wyleciała jako pierwsza. W głowie sie mieszało. Walące wciąż mocno serce nie chciało uspokoić się nawet po zatrzymaniu. Ogarniająca panika i strach wypełniały jej coraz to większą część głowy.
- Spalić... - powtórzyła sama do siebie dysząc od wcześniejszego biegu. - Spalić...?
Jej nogi ruszyły dopiero gdy znalazła się między Pontim a Ortis. Środek był zawsze bezpieczniejszy, szczególnie jeśli nie zna się drogi ani nie ma się na nią pomysłu.
- M~możemy puścić z dymem całe pole. Je*ać je, niech płoną. Wszystko możemy puścić z dymem. Je*ać to... - mamrotała niby do siebie niby do towarzyszy będąc przejęta losem swoich czterech liter. |