Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2015, 00:06   #4
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Dzień 1, Twierdza Börgefjel, Wczesne Przedpołudnie

W kominku jeszcze się tliło, ale sala powoli się wychładzała. Tutaj na północy niewiele było ciepłych dni, a już na pewno nie wczesną wiosną gdy słońce nadal niedługo wznosiło się nad horyzontem. Nawet w kotlinie, w której zbudowano twierdzę, gdzie często bywało dużo cieplej, niż w położonym na bardziej otwartym terenie Skätte.
Ingrid uniosła głowę znad kufrów, które razem z Maren przeglądały, gdy Hakän naparł plecami na drzwi komnaty, a te ustąpiły z jękiem na tyle by wpuścić go z ładunkiem drewna. Skorzystała na tym czarna jak smoła suka, Farsa i merdając ogonem wbiegła beztrosko do komnaty.
- Odłóż to i to - córka jarla wskazała służącej wybrane rzeczy, które po niewielkich przeróbkach mogły się nadać na ubrania dla niej i chłopców. - Możesz od razu zabrać do Eilen, do komnaty w zachodniej wieży.
Kobieta skinęła głową. Ingrid wyczuwała, że podobnie jak reszta z tych, którzy zdecydowali się pozostać w twierdzy, nie do końca wiedziała jak traktować córkę jarla, która tak niespodziewanie pojawiła się tutaj wraz ze swymi dziećmi. Oczywiście okazywali jej szacunek i współczucie, ale byli wyraźnie zagubieni. Gdy wieść o tym, że Ülve poległ na bitwie, dotarła do kotliny Ørm, wielu spośród mieszkańców Twierdzy uciekło. Ostali się tylko najwierniejsi. Obawa, czy ich decyzja pozostania w twierdzy była słuszna, wyraźnie wisiała nad ludźmi w Börgefjel.

Nagle z majdanu dotarły do nich dwa głośne, choć wyraźnie nieśpieszne, szczeknięcia Basa. Były zbyt charakterystyczne, by pomylić je z czymś innym. Niczym uderzenia maczugą w puste beczki. Myszkująca w komnacie Farsa nastroszyła uszy, warknęła i ruszyła z powrotem, przez drzwi, po schodach, aż na dwór.
Zaintrygowana Ingrid przeszła obok siedzącego przy stole Ërona Stase, mędrca i wiernego doradcy jej brata, który od kilku dni siedział nad mapami, starając się ocenić sytuację. Niestety brak wiadomości od szpiegów nie pozwalał mu podjąć zdecydowanej decyzji co do dalszego postępowania. Z jednej strony, jego zdaniem, należało uciekać na północ. Z drugiej, istniała możliwość, że część niedobitych wojsk Thorkell'a przebije się przez wrogie terytorium i dotrze do Twierdzy Börgefjel.
Agnar, najstarszy wnuk jarla siedząc obok, studiował ze skupioną miną jedną ze znalezionych w kufrach ksiąg. Nawet dźwięki dobiegające z zewnątrz nie były w stanie oderwać go od tego zajęcia. Jego matka podeszła do okna i popatrzyła co się dzieje.

Na dziedzińcu pracowało kilka osób, ale zaciekawione przerwały pracę i teraz spoglądały na uchylane wrota, przez które wchodziło siedmiu, wyraźnie umęczonych drogą wojów. Choć gdy kobieta przyjrzała im się uważnie, doszła do wniosku, że tylko sześciu wyglądało na wojów jej brata, ostatni był na to zdecydowanie za gruby i zbyt jękliwy.
Przybyszów przywitała cisza, sami także nie byli zbyt rozmownie. Wyraźnie zmęczeni, a niektórzy lekko ranni. Najpierw przyczłapała do nich przygarbiona staruszka, Volva, druidka, Tindåra Frigür. Potem, co w sumie nie zaskoczyło Ingrid, w podskokach przybiegł Rolf, zasypując ich pytaniami o bliskich.
Do jej uszu dotarła beznamiętna odpowiedź mężczyzny z uwagę wpatrującego się w chłopca, gdy odzierał go z ostatnich nadziei, co do losów uwielbianego wujka. Rolf wyprostował się gwałtownie, choć wysoki jak na swoje sześć lat, i tak musiał zadrzeć wysoko w górę głowę, by spojrzeć w oczy przybysza.
- Moja matka się wami zajmie. – Odpowiedział pewnym tonem choć Ingrid była pewna, że w tym momencie w jego oczach widać ból. - Na pewno się wami zajmie.
Po tych słowach odwrócił się i odbiegł w przeciwnym kierunku. Choć taki młody, był pełnym dumy synem wojownika i nie chciał by inni widzieli jego łzy.

Ingrid zacisnęła dłonie wbijając paznokcie w miękkie ciało. W przeciwieństwie do syna, uczuciem które ją przepełniało był gniew i płynąca z niego chęć zemsty, na wszystkich tych, którzy doprowadzili do śmierci jej najbliższych. W ciągu kilku dni straciła dom, w którym mieszkała całe życie, męża, ojca i brata, mimo to nie miała zamiaru poddawać się kobiecej rozpaczy. Była córka klanu. W jej żyłach płynęła krew wielkich wojowników i podobnie jak Rolf nie mogła przynieść im wstydu.
Uniosła dumnie głowę i ruszyła na dół by przywitać przybyszów:
- Zostaw ubrania – Powiedziała mijając Maren – Idź do kuchni i powiedz Jörviemu, żeby przygotował dodatkowe jedzenie dla siedmiu mężczyzn. Podaj na stół piwa. Potem idź do Eilen i przekaż jej by zeszła opatrzyć rany wojowników.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 08-07-2015 o 19:29.
Eleanor jest offline