Lotar był pewien, że podczas podróży nie będzie się nudzić. Morze zmieniało się nieustannie i każdy, kto nie siedział zakuty w łańcuchach pod pokładem, albo też nie wychylał się bez przerwy za burtę, w celu oddania hołdu Manannowi, miał szansę na podziwianie jego uroków.
Dużo uroku miała w sobie również załoga Zeffiro, o czym Lotar wiedział już wcześniej, chociaż nie spodziewał się, że będzie miał przyjemność bliżej zapoznać się częścią owego uroku i będzie mógł łączyć przyjemne z pożytecznym.
Logiczną rzeczą byłoby, gdyby Lavinia zainteresowała się drużynowym medykiem, z którym mogłaby się dzielić wiedzą i doświadczeniem, ale skoro jej wzrok spoczął na Lotarze... Ten ostatni nie zamierzał narzekać. Kajuta okrętowej medyczki, choć nie była pałacem, i tak jakością górowała nad przydzielonymi pasażerom kabinami, a sama medyczka miała pewne, hmmm..., atuty, których nie posiadali inni pasażerowie. Oczywiście nic nie ujmując pasażerkom. Poza tym medyczka mieszkała sama i można było w ciszy i spokoju rozkoszować się smakiem wina, powymieniać się wiedzą, porównać doświadczenia i blizny, postudiować wspólnie dzieła natury.
Niektóre dzieła natury są piękne, ale zarazem i śmiertelnie groźne.
Do tej grupy zaliczają się nie tylko piękne niewiasty, ale i na przykład wulkany. Albo trąby powietrzne. Albo i pustynie. A niekiedy i wyspy. Takie, jak Sartosa, królestwo piratów.
A Lotar, choć pełen podziwu dla urody wyspy, miał cichą nadzieję, że Norsmenka ma rację i że zdołają przepłynąć bez problemu obok groźnej wyspy. |