Obraz w goglach zamazał się, potem przygasł. Manuela dla polepszenia jakości stuknęła w okulary kilka razy pięścią, ale nie przyniosło to oczekiwanego efektu. Z westchnieniem zdjęła "patrzałki" i schowała je do nieprzemakalnej torby; na Ralasco nie znajdzie się raczej serwis takich urządzeń, a drogiej elektroniki szkoda było tracić ze względu na niepogodę.
W sumie miała jeszcze przeciwdeszczową kurtkę w bagażu... ale zakładanie jej na zmoczone ubranie nie było sensownym pomysłem. Może potem, jak już znajdą się pod dachem...
-
Mam coś lepszego! - zawołała, ciesząc się, że wreszcie będzie mogła pochwalić się swoimi umiejętnościami, dla których właśnie została zwerbowana do oryginalnej misji.
-
Poświeć mi na zamek, misterze mokrego podkoszulka. - powiedziała wesoło; szczerzących się z radości zębów nie można było dostrzec przez maskę, ale na pewno tam były. Czarnoskóra wydobyła z torby coś, co przypominało
skórzaną "pedałówkę", a kiedy ją otworzyła, z wnętrza błysnął szereg metalowych elementów. Manulela uważnie przyjrzała się kłódce, z namysłem wybrała jeden z wytrychów i ukucnęła przy zamku, ostrożnie manewrując narzędziem.