Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2015, 18:33   #208
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Kotołak stojąc przy Gill odwrócił się do reszty zamiast kontynuować wyprawę po piwo.
Rozłożył ręce w geście pewnej bezradności patrząc to na Jaysona, to na Wypłosz, to znowu na Angie?
- Jak to kto kopie pod Adrianem Jayson? Masters i Price patrzą na niego... wilkiem. - Prychnął zauważając absurdalną dwuznaczność frazy. - Część wilków nie chce kooperacji nadnaturali, chce by wilki rządziły wszystkimi silną ręką. A u każdych jest mniej lub bardziej liczna grupa jakiej Adrian i zwilczone Miami jest cierniem w tyłku. Nawet u was. Colson współpracuje, a Lorens knuje. U nas też, ja czy Amanda przystosowujemy się. Adrian? Niech będzie Adrian, to że mnie skierował do tej grupy tylko to potwierdza. A ten kretyński Lew Saidi to by najchętniej jutro Adriana wysiudał. Slade to idiota pozbawiony ambicji, je Adrianowi z reki. A w Elisium nie ma wampirów co najchętniej za łomot i upokorzenie sprzed paru lat odegrały by się krwawo? Miami to beczka prochu.

Zbliżył się stając o krok od wielkiego "Godzilli".
- Z tego co uzbieraliśmy zaledwie w ciągu - zerknął przelotnie na zegarek - paru godzin, to ja widzę odpalony lont. Jak widzisz coś takiego - spierdalasz, nie idziesz za ognikiem.

- Polegać? Ufać? - zwrócił się do Angie. - Toż ja nawet oferuję, że zajmę się dziadygą w porcie choć chcę się z tego wypisać!

- KURWA!! - krzyknął waląc w pusty kufel, który pięknym łukiem przeleciał nad stołem bilardowym i roztrzaskał się o ścianę. - Tyle lat nie mieszania się w aktywną politykę miasta! "To rutyna" mówił. "Drobne fuszki wśród nadnaturali" mówił!!!

Drzwi do pomieszczenia uchyliły się, jeden z bikerów zaalarmowany krzykami zerknął do środka. Tylko przez moment. Zobaczył to co zobaczył, niejako uspokojony zniknął z pola widzenia.
korzystając z uchylonych drzwi, do sali weszła szara ogromna kotka. Zasadniczo wyglądała jak krzyżówka rysia z Maine Coonem któremu nadpsuła się przysadka mózgowa odpowiadająca za zrównoważoną emisję hormonów wzrostu. Poruszała się wolno i jakby dostojnie... faktycznie była po prostu niesamowicie stara.

- "Nic poważnego, rozerwiesz się, okażesz przydatność i zapracujesz na parasol" mówił! - Chris wciąż krzyczał szukając czegoś czym można by rzucać. - Pewnie nawet nie ogarnia, że wpakował nas w samo oko cyklonu!!!
Ktoś na sali głównej przytomnie podgłośnił muzykę by zagłuszyć krzyki.
Rysy twarzy Chrisa zaczęły się wyostrzać, na dłoniach zaczęło pojawiać się niewielkie owłosienie, a kurtka napęczniała od mięśni. Wyglądało na to, że nie jest daleki od szału.
Kotka z trudem wskoczyła na stół dzięki stojącemu obok krzesłu. Miauknęła przeciągle by zwrócić na siebie uwagę, usiadła owinąwszy puszystym ogonem przednie łapy i zaczęła mruczeć.
Kotołak zaczął się uspokajać, oklapł na krześle oparł łokcie na stole i skrył głowę w dłoniach.
- Adrian mnie nie wypuści. Albo da wolną rękę Sladowi i Mastersowi. "To nie kółko szydełkowania" - wydusił cicho. - Ale i tak do niego pojadę. Choćby by temu pieprzonemu wilkowi spojrzeć prosto w ryj wygarnąwszy w co nas wpieprzył. A potem zginiemy sobie razem, ramię w ramię brnąc dalej w to gówno. Bo zabiją nas. Zabiją gdy tylko zorientują się, że sięgamy drugiego dna. Jak Angie wykrywając fałszerstwo elektroniczne, czy ja węsząc sfingowanie Odmieńców, którzy tak uroczo niby kompania honorowa przedefilowali nam przed nosem. Idąc na śmierć z natury lepiej sobie ufać.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 08-07-2015 o 19:00.
Leoncoeur jest offline