Przytulny domek za miastem, gościnna wampirzyca z zapasem krwi. Dyskusje do świtu przy szkarłatnej herbatce. Okazja dla takiego pariasa jak ona by zaprzyjaźnić się chociaż jednym Kainitą w tym mieście, by nabrać trochę ogłady i nauczyć się wampirzych obyczajów. Punkt zaczepienia by wejść do sztywnej Kainickiej społeczności. Brzmi logicznie i rozsądnie, schować się przed gniewem suwerena i jak mu złość przejdzie grzecznie przyjść i przeprosić. Gillian uśmiechnęła się od ucha do ucha. To nie jest ścieżka którą sobie wybrała.
- Dzięki Chris, jesteś kochany,ale niestety nie skorzystam z twojej oferty. Źle mnie zrozumieliście. Nie szukam zwady ze Sladem, ale nie mam zamiaru chować się przed nim, ani tym bardziej go przepraszać i się przed nim kajać za to że żyję. Jeśli podniesie na mnie pazury to zrobię mu manicure. "Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj" - mawiali hipisi powołując się na dezyderatę. "Si vis pacem, para bellum", jak mówili Rzymianie, "Wojny nie wygrywa się ewakuacjami", jak mawiał Churchill. "Wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się strach" - zaczęła sypać cytatami które znalazła na blogu swojej dwunastoletniej uczennicy - Zmarnowałam już więcej czasu na chowaniu się przed światem niż wy łącznie macie lat, no pewnie oprócz Angie. Wierzcie mi, nie było warto. Teraz mam ochotę by korzystać z życia całymi garściami, żyć pełnią życia. Slade ani żaden inny robak mi tego nie zabroni. Może co najwyżej zniszczyć moje ciało, ale zdecydowanie wolę to niż wegetację - Gillian aż zaczęła się trząść z ekscytacji. Wreszcie coś w jej życiu się działo. Koniec stagnacji! Tak musiał się czuć Aleksander, gdy ruszał przeciwko Persom. Nigdy nie czuła że żyje tak mocno jak teraz, mimo że w głębi duszy miała świadomość że jej istnienie jest parodią i kpiną z życia.
-O pomoc, a właściwie o to by ewentualnie byli świadkami, zapytałam wilków, bo zdanie reszty o mieszaniu się do wampirzych spraw już znam. Nie będę nikogo zmuszać do jedzenia własnych motorów ani marnowania paliwa. Adrian również ma to głęboko w dupie, powiedział że Slade może sobie mną pomiatać jak tylko chce, a on nie będzie się mieszał bo to nie pedagogiczne. Działa to jednak również w drugą stronę, mogę olać regenta i tak też zrobię - powiedziała z lekkim żalem po czym wyzerowała piąte już tej godziny piwo.
- Chociaż w sumie Jayson to pewnie zostanę u ciebie po grillu - wypaliła już normalnym naiwnym tonem, przypominając sobie jak przez przypadek podsłuchała swoje nastoletnie podopieczne w szatni rozmawiające z ekscytacją o zostawaniu na noc u kolegów po imprezie.
-Z tym pająkiem to może nie być takie łatwe jak mi się z początku wydawało. Z samego rana zapytam o to Witza, teraz to on śpi, a jak się go obudzi to strasznie marudzi- dorzuciła - Jeśli macie jakiś trop to jedźmy, póki jeszcze nie wstało słońce. Wdepnijmy w to gówno, szybciej przestanie śmierdzieć.