Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2015, 13:55   #41
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Miasto… Miasto się zmieniło.


Była to subtelna zmiana, bo z pozoru wszystko było takie same. I budynki, i drogi i mieszkańcy. A jednak coś zmieniło miasto. Eshte to zauważała. Drobne różnice barwach, odcieniach… w ludziach. I w atmosferze. Zaprawdę wyczuwała duże zmiany w atmosferze miasta. Gdzieś znikła radość i śmiech i optymizm. To wszystko ustąpiło niepewności i niepokojowi. I sprawiało, że elfce cierpła skóra.
Kuglarka była bowiem bardzo wyczulona na nastroje tłumu. Pomagało jej to zauważyć, kiedy w miejsce uśmiechów, pojawiały się zaczynały się pojawiać grymasy wściekłości… zazwyczaj.
Pomagało jej to w hazardzie, kiedy orientowała się, że lepiej zacząć przegrywać… dla dobra własnej skóry.
Wyczuwanie nastroju mieszkańców, było użyteczną cechą ulicznej artystki. A atmosfera tego miasta kwaśniała jak mleko pozostawione na słońcu.
Gdzieś znikli kuglarze, gdzieś znikły tancerki, połykacze ognia… Nastrój ślubny zmienił się w stypę. Co gorsza ci nieliczni artyści, którzy jednak występowali, nie przyciągali ni tłumów ni srebra. Przechodnie byli zbyt zajęci cichymi acz nerwowymi rozmowami, zbyt niespokojni.
O tak… atmosfera gęstniała tak bardzo, że wkrótce przyjdzie ją kroić nożem. A z podsłuchanych przypadkiem plotek Eshte dowiedziała się tylko jednego. Coś się stało wczoraj na zamku Gerstein. Coś strasznego. Ale nikt nie próbował spekulować co. Szpiedzy barona wszak mogli wszędzie i podsłuchiwać.
A przecież elfka miała własne problemy na głowie, by jeszcze przejmować miastem.

Miastem którego brama była zamknięta na cztery spusty i strzeżona przez czwórkę strażników. Eshtelëa nie mogła się więc wydostać z tej pułapki.
Znamię na szyi elfki nadal było mroczną zapowiedzią tego, co ją czeka jeśli szybko nie pozbędzie się piętna. A czarownik ją zawiódł.
Jednak kuglarka nie traciła nadziei. Miała wszak w mieście jeszcze jednego… sojusznika. Co prawda przez całą podróż do miasta traktowała Krannega jak wrzód na… Ale teraz stał się potrzebnym i pożądanym wsparciem. Szukał wszak przygód i okazji, do wykazania się. A czyż nie było lepszej okazji od ubicia Pierworodnego? Kranneg… był jedyną szansą, po tym jak czarownik zawiódł. Tylko że wpierw musiała go odnaleźć.


Kompania najemna Czarnej Brody. Tak głosił napis nad tarczą herbową, która znajdowała się nad budynkiem. Wąskie wrota, bronione przez ciężkie dębowe drzwi. Małe wąskie okienka, grube mury.
Krasnoludy lubowały się w twierdzach, równie krzepkich i trwałych co one. Być może miało to swe korzenie w tym, co przechodziły podczas Dzikiego Gonu. A może to miało tylko znaczenie praktyczne.
Ludzka pamięć bywa zawodna, więc pogromy nieludzi zdarzały się czasem. Wtedy takie twierdze… były na wagę złota.


Niemniej w obrębie murów miejskich władcy nie tolerowali twierdz, toteż budynek nie miał blanków, a spadzisty dach. Nie miał murów zewnętrznych, ni wewnętrznego dziedzińca. Był jedynie dużą kamienną bryłą, której widok łagodziły cebrzyki z posadzonymi w nich ziołami.
Eshte nie spodziewała się że ów budynek będzie tak duży i pełen brodaczy, wchodzących i wychodzących.
Krasnoludy brodate w zbrojach i z halabardami w dłoniach, krasnoludy w skórzniach i z kuszami, krasnoludy z procami, krasnoludy z samopałami, krasnoludy z listami. Tam i z powrotem...Coś się działo w tym budynku, coś ważnego.
Kuglarki by ten fakt nie interesował, gdyby nie to że… jak miała znaleźć jednego krasnoluda wśród tej całej gromady kudłaczy? Przecież większość z nich nosiła hełmy z nosalami i innymi osłonami na twarz.
Który to był jej Kranneg, gdy wszyscy w tych zbrojach wyglądali identycznie?
Z tych rozmyślań elfkę, wyrwało paniczne gruchanie jej gołębi. Nie było w tym nic dziwnego, dostrzegły bowiem powietrznego zabójcę zataczającego koła nad wozem kuglarki.


Nietypowego zabójcę, bowiem całkowicie niemal białego. Ptak rzadko spotykany w tych stronach. Przez chwilę latał nad nią Eshte i jej wozem, potem zapikował i ostatecznie wylądował na dachu jej wozu. I dopiero wtedy kuglarka dostrzegła, że do łapki miał przywiązany skrawek pergaminu. List… chyba przeznaczony dla niej.


Podczas dzisiejszych wojaży po ulicach miasta Eshtelëa Meryel Nellithiel del Taltauré zauważyła pewną prawidłowość. Widziała żebraków i artystów, widziała rzemieślników i kupców, widziała krasnoludy i gnomy… elfy nawet. Ale od rana nie zobaczyła ani jednego rycerza, ani jednej damy, ani jednego arystokraty… Cała. Nawet najnędzniejszy szlachciura, który może się pochwalić jedynie małą wioską i słomą w butach nie przemierzał uliczek Grauburga.
Oni gdzieś znikli. To było niepokojące. Wszak ponoć szczury pierwsze opuszczają tonący okręt, a elfka miała gorsze zdanie o szlachetnie urodzonych niż o szczurach.
Nic więc dziwnego, że i samej kuglarce udzielał się niepokój miasta, tym bardziej że ona sama miała sporo zmartwień na głowie.
Nic więc też dziwnego, że skupiła uwagę na grupce osób zmierzających do drogiej i ekskluzywnej karczmy, której goście… musieli mieć dużo pieniędzy lub dobre urodzenie. Albo jedno i drugie.
Zazwyczaj elfka obrzuciłaby tę grupkę w postaci czwórki ochroniarzy i dwójki notabli pogardliwym spojrzeniem, ale…
Jednym z tych notabli był znany już jej niziołek Palemonius, wierny sługa swego niezbyt rozgarniętego i przesadnie cnotliwego rycerza. Drugą zaś osóbką, była drobna i delikatnej urody elfka.


O zgrabnym ciele,niewinnej twarzyczce i biuście ledwo zarysowanym pod i tak obcisłą szatą kapłanki.
Czyżby to była ta słynna… Arissa?
No cóż… teraz Eshte nie dziwiła się już niczemu. Ani ciasnym szatkom, ani naiwności rycerza. Arissa wyglądała jak kapłanka-dziewica, choć czasem jej spojrzenia nabierały figlarnego blasku.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-07-2015 o 22:18.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem