Dwa szybkie ciosy wystarczyły po przegnać mutanta. Magnar żałował, ze nie ubił stwora ale czuł, że niedlugo przyjdzie im znowu się zmierzyć. Póki co uciekł ale ze i tak idą tą samą drogą to pewnie niedługo go dorwą.
Magnar wytarł ręką krew z twarzy obrócił się i popatrzył na towarzyszy czy aby wszyscy gotowi są do drogi.
Po czym znów na przodzie ruszył w nieznany tunel. Nie potrzebował światła wiec najchętniej by je zgasił bo przez nie byli wystawieni na ataki jak na jakieś patelni. Oczywiście pomijając fakt, że robili szumu jak pół armi....
Złapał pewniej topór i baczenie się rozglądał by nie przegapić żadnego przeciwnika ani żadnej nieprzyjemnej niespodzianki. |