Marwald spojrzał gniewnie na bandytę, nie potrafił zrozumieć jak oprych może
rechotać z tak poważnych słów, z samego boskiego przekazu.
Śmieciarz zauważył, że na tyłach skrada się dzieciak, zagadanie mogło by przynieść przewagę, a może i nawet zwycięstwo. Rodziło się tylko pytanie jak to zrobić. Bohater nie słynął z jakichś specjalnych zdolności strzelniczych, do tego nawet nie miał porządnej boni. Nie był też biegły w sztukach walki bronią, no i w tym przypadku także nie posiadał takiej, która mogła by spełniać oczekiwania. - Na co ci pieniądze, jeśli nie będziesz miał co jeść? Nigdzie nic nie kupisz, bo ludzie sami jeść co nie mają, a jeśli zabijesz tą kobietę to tylko i wyłącznie będziesz miał jej krew na rękach. - po tych słowach Marwald spoważniał, bo podczas mówienia dostał olśnienia - Jeśli ją zabijesz zostaniesz sam, nas jest siedmiu, bo jeszcze zaraz dojdą kolejni bracia Waightstilla, tego tutaj - wskazał na najtwardszego z ich gromadki. - Nie wiem jak inni, ale jeśli ją wypuścisz, obiecuję, że nic Ci nie zrobię, a mówią na mnie śmieciarz, bo zostawiam sobie pamiątki. - dodał tym razem zdając sobie sprawę z dwuznaczności jego wypowiedzi, miał nadzieję, że to da do namysłu bandycie, a może nawet obróci bieg wydarzeń, bandyta poczuje się ofiarą.
Ostatnio edytowane przez Inferian : 12-07-2015 o 00:07.
|