Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2015, 22:49   #128
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gomez i Laura

- Coś ostatnio markotna jesteś - Gomez ni to stwierdził, ni spytał Laurę po kolejnej upojnej chwili gdzieś w ładowni statku.
Minął dłuższy moment nim usyszał odpowiedź, wyburczaną ochrypłym i niezbyt przyjemnym tonem do którego siłą rzeczy zdążył się już przyzwyczaić.
- Potrzebowałam czasu żeby coś przemyśleć. - fanatyczka odruchowo zaczęła wodzić palcami po jego ramieniu, drapiąc paznokciami ogorzałą od słońca skórę - Nie mów, że brakowało ci mojego ględzenia. Jestem człowiekiem wielkiej wiary… lecz coś takiego wykracza nawet poza moją zdolność pojmowania.
- No mów że wreszcie kobieto - zdenerwował się nożownik - Czyżby spodobał ci się któryś z naszych kompanów, a może któraś z tych żeglujących dziwek?!
Zęby fanatyczki zgrzytnęły głośno, a ona sama usiadła ze skrzyżowanymi nogami, posyłając mu pełne złości i gniewu spojrzenie. Poruszyła wargami jakby chcąc coś powiedzieć, lecz zamiast tego prychnęła rozjuszona. W końcu zaklęła pod nosem nie spuszczając wzroku z jego oczu.
- Będziesz ojcem. - oznajmiła bezbarwym tonem, zciskając dłonie w drżące pięści. Postanowiła nie bawić się w podchody, tylko prosto z mostu wyłożyć dręczącą sprawę. Byli na statku, dróg ucieczki nie pozostawało wiele.
- Cooo?! - nożownik zerwał się na równe nogi. Jego fizjonomia wyrażała, szok i niedowierzanie, a potem… A potem wybuchnął śmiechem, głośnym, perlistym jakby narodził się na nowo.
- Nie bujasz? - dodał po chwili.
Laura zamrugała i w ciszy obserwowała ten wybuch radości nie bardzo wiedząc co o tym wszystkim sądzić. Spodziewała się awantur, rękoczynów, baaa! Nawet próby wrócenia to Tilei wpław i udawania że nigdy się nie znali...a tu coś takiego.
-A czy wyglądam jakbym miała żartować? - odwarknęła, za maską złości chowając inne uczucia.
-No nie wkurzaj się już, będzie dobrze. - Gomez zaczął pocieszać fanatyczkę, usiadł przy niej i próbował ją objąć.
W pierwszym odruchu chciała odepchnąć oponenta i posłać go do wszystkich diabłów przy akompaniamencie wiązanki jakiej nie powstydziłby się rasowy doker. Zamiast jednak wszczynać awanturę, opuściła głowę i westchnęła ciężko dając zbliżyć się do siebie.
- Dobrze? Upadłeś na głowę? Nic nie będzie dobrze, nie w przypadku takich jak my. Jak sobie to wyobrażasz? - wyrzuciła cicho garść pytań, nie odrywając wzroku od podłogi - Z każdym kolejnym miesiącem będę dla was coraz większym obciążeniem. Nienawidzę...być bezradna. - dokończyła z zacięciem.
- A gówno tam. Mamy siebie. - walnął nożownik - Będziemy mieć dzieciaka, a kto kurwa przewidzi jak będzie przyszłość? Poza tym myślisz że ta ciuciubabka z Bragthormem skończy się szybko? Ja szczerze w to wątpię. Po tym co usłyszałem u kapłanów boga zmarłych, to choć tępy jestem w tych uczonych sprawach jak tabaka w rogu, to jedno zrozumiałem, że ta zabawa będzie trwać lata i to może nasz dzieciak ją zakończy.
-I co, będziemy się ze sobą użerać do usranej śmierci? - podniosła wzrok i zawiesiła go na mężczyźnie, a po jej ustach zaczął błąkać się cyniczny uśmiech - biorąc pod uwagę okoliczności może to nastąpić raczej prędzej niż później...w tym upatrujmy nadziei.
Aż tak ci ze mną źle? - odpowiedział zdziwiony, a potem dodał - Jak chcesz możemy to rzucić wszystko w diabły, powiedz tylko słowo.
Gomez nie wiedział czy dobrze zrozumiał Laurę, to “użeranie się do śmierci” było trochę dziwne.
- Zobowiązaliśmy się do czegoś. Danego słowa nie wolno łamać - kobieta pokręciła przecząco głową, jakby nie chcąc się rozwodzić nad sprawami oczywistymi. Odkaszlnęła, splunęła w kąt i dorzuciła z zębatym uśmieszkiem, przejeżdżając opuszkami palców po jego policzku - Gdyby było tak źle odgryzłabym ci oboje uszu...i nie tylko. Masz wszystko, możesz to rozumieć jak chcesz.*
- Podobno kobiety w ciąży są bardziej gorące - Gomez starał się rozładować sytuację, przechodząc w bardziej przyjemne rejony, choć jego język i tym razem wyprzedził rozum - A już myślałem że to z zazdrości, bym nie miał ochoty na inne.
- Już ci się znudziłam? - spytała jadowicie uprzejmym tonem, a w czarnych oczach zapłonął ogień.*
- Nie o to chodzi, tylko że od momentu wejścia na ten babski statek, narzuciłaś takie tempo, że cały czas łażę obolały. Myślałem że to z zazdrości, ale teraz cieszę się że powód jest inny.
- Zawsze mogłeś powiedzieć, że boli cię głowa… - rozłożyła ramiona i uśmiechnęła się rozbrajająco.
- W zasadzie boli mnie co innego, ale nie na tyle by nie zrobić tego jeszcze raz. - Gomez przyciągnął ja za wąską kibić ku sobie i pocałował.
Laura odwarknęła coś, lecz złączone usta stłumiły znaczenie słów. Pokryta bliznami dłoń wystrzeliła do przodu i zacisnęła się mocno na krtani nożownika, druga zanurzyła się w jego ciemnych włosach.
- Cóż za poświęcenie- sarknęła gdy tylko oderwali się od siebie na krótką chwilę.
- Dość tych przekomarzanek. - I sięgnął dłonią między jej uda. Pożądanie wzięło nad nim górę, przyćmiewając zmysły i rozum.
Usłyszał ciche westchnienie, a uderzenie serca później ostry, piekący ból przeciął jego policzek kiedy kobieta przejechała po nim zakrzywionymi pazurami. Zaraz jednak skoczyła do przodu i wykorzystując siłę pędu i masę ciała, przewróciła ich oboje na deski pokładu.
-A może mnie zacznie boleć głowa? - Laura nie zamierzała odłożyć na bok drobnych złośliwości, lecz przyspieszony oddech i lśniące w półmroku oczy przeczyły cynicznym słowom.
 
Komtur jest offline