Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2015, 00:39   #3
Zajcu
 
Reputacja: 1 Zajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znany
*Blink* *Blink* Imma dead?


- Ahh - niepozorna dziewczynka o bardziej białych, niż siwych włosach, nie ukrywała swego zaskoczenia. W myślach przeklinała teraz samą siebie. Jak osobnik noszący tytuł księżnej złodziei mógł popełnić tak idiotyczny błąd? Może to przez spędzone tutaj cztery miesiące, podczas których nie odłożyła zbyt wiele. Nie miała najmniejszych problemów z zapewnieniem sobie odpowiedniego poziomu bytności, gorzej było jednak z funduszem oszczędnościowo-inwestycyjnym, czy prościej - wspinaczkowym.
Jej zielone oczy szybko pochłonęły wszystkie pozycje znajdujące się na otwartych właśnie stronach menu. Wzrok dziewczyny uniósł się w kierunku kelnerki raz jeszcze, zaś na jej twarzy pojawił się onieśmielający, jak na kobietę dziwnie szarmancki uśmiech. Szczęśliwie nie była jeszcze w tej kawiarence, mogła sobie pozwolić na najbardziej podstawową z wymówek.
- Co jest waszą specjalnością? - zapytała lekkim, pozbawionym wad wymowy głosem. Zdawało się, że dziewczyna odbyła w swoim życiu kilka, jeśli nie kilkadziesiąt lekcji dykcji.
Mrugnęła lewym okiem, odsłaniając delikatnie zawartość karty dla kelnerki. Szarmancki uśmiech zmienił się teraz w nieco bardziej zapraszający. Hermes wyprostowała się nieznacznie, poprawiając zwisający z oparcia czarny płaszcz o aksamitnym, zielonym wnętrzu. Zdawało się, że odpowiednio przeprowadzona zmiana garderoby wystarczyłaby do zapłacenia za wszelakie testy. Przynajmniej, gdyby nie bezwzględne prawidła multiwersum, w którym istniał nadmiar każdego materiału, a jedynym problemem była odpowiednia obróbka.
Dopiero teraz oczom obserwatorów mogła ukazać się dziwniejsza część dziewczyny. Była… niewiarygodnie niska. Zapewne nawet gdyby założyła spoczywającą na stoliku czapkę, nie przekroczyłaby magicznej bariery 15 dziesiątek, czy bardziej uniwersalnie - 150 cm. Nawet jej płaszcz zwisał, przypominając bardziej narzutę, niż okrycie wierzchnie.
- I co Ty - w tym momencie dziewczyna zrobiła dłuższą przerwę, jakby czekając na imię kelnerki, - mogłabyś mi polecić? - zadała drugie pytanie.
- Czekoladowe trufle - odparła kelnerka. - Ponadto mamy truskawkowy sorbet - dodała, uśmiechając się delikatnie. Nie wyjawiła swego imienia, widać, nie była tutaj, by się zaznajamiać z pierwszymi lepszymi klientami, tylko była w robocie. - oraz quidrissi i kiribi.
Gotka zamówiła truskawkowy sorbet oraz czekoladowe ciasteczka. Wyciągnęła w ATSa tablet, na którym coś przeglądała.
- Sorbet truskawkowy, oraz latte z wanilią - stwierdziła, nie okazując zbyt wielkiego wzruszenia zignorowaniem przez kelnerkę. Najwyraźniej nie była świadoma po co ludzie chodzą do kawiarni, które nie mogą zasłynąć swoimi wyrobami. Czy raczej - jak obsługiwać klienta, by pensja nie była jedynym, z czym kończy się dzień pracy. Sama zaś zaczęła rozglądać się po kawiarence, szukając gestów potencjalnych złodziei. Poza tym próbowała jeszcze znaleźć ochroniarzy swego bardziej łakomego kąsku.
Ochroniarzy nie było chyba widać, gotka konsumowała w spokoju zamówione jedzenie i przeglądała coś w sprzęcie. Hermes dostrzegła, ze było nieco klientów w kawiarence, ale nikt ciekawy. Ta gotka faktycznie musiała tu przyjść sama. Acz wkrotce doszła jeszcze jakas mała grupka...
- Eggo to by chciał cukierki. Eggo dostanie tu cukierki? - do uszu Hermes dotarł jeszcze głosik jakby dzieciaczka. Dochodził z grupki przybyszy, którzy weszli. Jakiś blondyn w zbroi i blondynka w ciemnym płaszczu.
- Czy coś jeszcze dodać? - spytała się kelnerka, która delikatnie się uśmiechnęła, gdy spisywała zamówienie Hermes.
- Zapewne nie zdradzisz mi, co zamówiła tama panienka? - spytała, wskazując kartą na bogatszą część klienteli. Szkoda, że ta ograniczała się tylko do jednej osoby. Cóż, jeśli nie mogła zrobić skoku roku, musiała zadowolić się na drobnych dodatkach do kieszonkowego. Przynajmniej, o ile okażą się one warte ryzyka.
Gdzieś w umyśle dziewczyny pojawiła się kolejna, delikatnie zahaczająca temat potencjalnego celu, myśl. Jeśli pomimo widocznego bogactwa, przychodziła tutaj sama, mogła być regularną. Jej uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej, a ona lustrowała klientów raz jeszcze.
- Truskawkowy sorbet. I czekoladowe trufle - Hermes nieoczekiwanie otrzymała odpowiedź od kelnerki.
Tymczasem grupka przybyszy, która weszła do kawiarni, realizowała zamówienie. Blondynka pstrykała palcami, chyba chciała przywołać obsługę, jednak nikt na to nie reagował. Ta westchnęła i zawołała inną, wolną kelnerkę do ich stolika.
- Czy będzie coś jeszcze do zestawu czy tyle? - zaś kelnerka, która obsługiwała Hermes, powtórzyła pytanie. Zachowywała się tak, jakby nigdy nic. Nie miała problemu ze zdradzeniem Hermes, co zamówiła ta bogatsza część klienteli.
- Tylko tyle - stwierdziła, kiwając potakująco głową. Jej głównym, jeśli nie jedynym celem dnia dzisiejszego będzie dowiedzenie się czegoś więcej o tejże istotce. Z całą pewnością za pomocą niezbyt poważanych, czy legalnych metod. Póki co nie pozostawało nic innego, jak tylko czekać gdy tamta zechce opuścić kawiarenkę.
Kelnerka pokiwała głową, zamknęła notes.
- Bardzo dziekuję. Proszę chwilę poczekać, za niebawem przyniosę - uśmiechnęła się ciepło do Hermes i odeszła realizować zamówienie.
Tymczasem gotce niespecjalnie się spieszyło gdziekolwiek. Czuła się tutaj bezpiecznie. Dokańczała truskawkowy sorbet, zaś ciastek na talerzu ubywało. W momencie, gdy Hermes spojrzała na dziewczynę, zostały jej cztery smakołyki na talerzu.
Inna z kelnerek niosła zamówienie do stolika, przy której siedziała blondynka z towarzyszami.
Hermes skinęła głową na “swoją” kelnerkę, chcąc poinformować obsługę o wiadomych, związanych z wyjściem czynnościami. Nie zamierzała zaprzyjaźniać się z panienką, która miała wkrótce stać się zwierzyną. Czy to w formie czystej gotówki, czy zlecenia mającego na celu wprowadzenie jej na wyższe piętra. Obie opcje miały najwyższy priorytet.
- Daj tamtej dwójce po sorbecie ich wyboru i jakieś słodycze dla tego czegoś - dodała, obracając głowę w stronę “jajcarskiej” grupki. - Dopisz mi to do rachunku, płacę teraz - stwierdziła, wizualizując swojego ATS.*
Grupka nie ukryła zdziwienia hojnym gestem osoby, której nawet nie znali. Blondyn w zbroi i jajeczko spoglądało na Hermes.
- Och… dziękujemy, ale chyba nie ma potrzeby - chłopak uśmiechnął się do Hermes. Jego towarzyszka nie zdradzała żadnych emocji. Patrzyła się dziwnie na Hermes, jakby chciała ją wydrylować samym spojrzeniem.
- Eggo… Eggo chce. Eggo skorzysta - zadecydowało jajeczko. Dalszy entuzjazm został przerwany gestem blondwłosej dziewczyny. - Czemu? - ta spytała szczerze hojną dziewczynkę. Natomiast gotka skończyła juz posiłek i obserwowała zarówno białowłosą dziewczynkę, jak i jajcarską grupę.
- Jest was trzech - uśmiechnęła się blado, licząc na inteligencję swoich rozmówców. Wstała, powoli odwracając się w kierunku wyjścia. Zdjęła płaszcz z oparcia, zakrywając nim swoje plecy. Na jej głowie znalazła się również czarna czapka - oficerka. Dopiero teraz, jakby z nikąd, na jej plecach pojawił się ogromny miecz. Ot, zdradziła kolejny szczegół.


Uniosła prawą dłoń do daszka czapki, wyprostowała się i przemówiła.
- Hermes vi Natre, w imieniu imperium Nusk życzę powodzenia na najbliższym teście. - stwierdziła, lekkim krokiem zmierzając w stronę wyjścia.
Hermes nie miała problemu z wyparowaniem z okolic kafejki. Mogła pojawić się w spokoju w pobliskim zaułku, skąd równie spokojnie mogła obserwować, kto opuszcza kafejkę. Jajcarskie trio nie opuściło kawiarni, natomiast ‘wymarzony’ cel białowłosej właśnie z niej wychodził i kierował się na lewo. Dziewczynka zauważyła wówczas, że gotka faktycznie nie chodzi z żadną obstawą. Nikt się do niej nie przyłączał. Ciemnowłosa mijała po drodze kamienice i sklepiki. Wyglądało na to, że ta miała upatrzony cel - po drugiej stronie ulicy: spoglądała w kierunku… lombardu.
Księżna złodziei bezszelestnie zbliżała się do swej zwierzyny. Świat zdawał się błagać, czy też krzyczeć, cokolwiek zadziała, by uchronić ją od straty rodzinnej fortuny. Nawet jeśli jedynym dalszym celem będzie lombard. Poza tym… Dziewczyna właśnie zyskała wspaniały pomysł, a jej umysł zanotował nazwę znajdującego się naprzeciw kramu.
- Może powinnam była ofiarować darmowe łakocie nie tamtej trojce, lecz tobie, madame. - przemówiła, gdy tylko znalazła się w zasięgu słuchu przeciętnego człowieka.
- Och - dziewczyna nie kryła zaskoczenia. Jej delikatny głos dotarł do uszu Hermes, a policzki łagodnie się zaczerwieniły. - Witaj Hermes - uśmiechnęła się pogodnie. - Pamiętam, widziałam cię w kafejce, jak się wszystkim tam przedstawiłaś. Nic się nie stało, że nic mi nie ofiarowałaś - dodała, usmiechając się jakby pokrzepiająco. - Nie jestem zła.
- Nie chodziło mi o twą złość - odpała, zaś jej zielone oczy delikatnie wskazały poprzedni cel dziewczyny, lombard o nazwie Aina. Jeśli, dziwnym przypadkiem, dziewczyna nie okaże się córką właściciela, czy może nawet nim samym, to kierunek jej przechadzki jednoznacznie wskazywał na ciężką sytuację finansową.
- Tylko? - padło pytanie ze strony dziewczyny. Uśmiech nieznacznie jej zszedł z twarzy.
- Jeśli nazywasz się Aina, to z całą pewnością zrobiłam głupotę - Hermes złapała się za głowę, przykrywając twarz niezręcznym, acz pełnym uroku uśmiechem. Najwyraźniej próbowała ratować swoją twarz w każdy możliwy sposób.
- Mówiąc inaczej - tym słowom towarzyszył delikatny ukłon, jakby celowo obniżający swą godność przed rozmówcą. - jeśli właśnie nie idziesz do swojego sklepiku, nie rób tego, co zamierzałaś. - odparła w końcu. Czerwone elementy znajdującego się na lewej ręce napierśnika zdawały się blaknąć w porównaniu z rumieńcem, który pojawił się na jej policzkach.
Dziewczyna zamyśliła się nad czymś, po chwili Hermes otrzymała odpowiedź.
- Pewnie zrobiłaś głupotę… A ja wracam do pracy - wypowiedź ta nie naznaczona była emocjami. Gotka, która najwyraźniej miała na imię Aina, otwarła lombard i najzwyczajniej w świecie do niego weszła.
Hermes weszła do budynku tuż za jego domniemaną właścicielką. Jej oczy subtelnie określały właściwości miejsca, szukały zabezpieczeń czy kamer. W praktyce wyglądało to jednak, jakby dziewczyna zwyczajnie oglądała miejsce, chcąc podtrzymać rozmowę z nieznajomą nieco dłużej, zatrzeć negatywne wrażenie, które z pewnością pojawiło się po poprzedniej gafie.
Następnie, zupełnie ignorując Ainę, Hermes przeglądała zbiory sklepiku. Jeśli faktycznie był to lombard, nie było powodu, by robić coś innego.
Nikt nie bronił Hermes w oglądaniu zastawionego towaru. Aina zajmowała się porządkowaniem dokumentów w międzyczasie, zaś białowłosa dyskretnie szukała kamer i innych zabezpieczeń. Tych jednak nie dostrzegała. Przyszła kolej na towar. Większość z nich były to zwyczajne rzeczy: urządzenia grające, ubrania czy inne trofea. Były jednak trzy takie przedmioty, które takiemu poszukiwaczowi skarbów jak Hermes, mogły przykuć uwagę. Dostrzegła buty wykonane ze smoczej skóry, jakąś kryształową pozytywkę oraz dziwaczne, zielononiebieskie długie pióro jakiegoś egzotycznego ptaka.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła, panienko Ain. - Hermes rozłożyła ręce na boki, najwyraźniej niepewna co więcej może zrobić. Po krótkiej chwili przerwy jej oczy ujrzały przeciętnej jakości skrzypce. Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Lubisz muzykę? - zapytała, szukając czegoś w kieszeni swego płaszcza.
Aina spojrzała na skrzypce Hermes i odpowiedziała:
- Nie lubię - pokręciła głową, i wróciła do pracy. Dla białowłosej to wyglądało tak, jakby Aina starała się nie dawać po sobie poznać, że do muzyki żywi… niechęć.
- Cóż, wątpię byśmy mieli się jeszcze zobaczyć, więc żegnaj droga Ain. - klientka obróciła się w kierunku wyjścia, pomachała ręką na pożegnanie i poszła w sobie tylko znanym kierunku…
A przynajmniej tak pierwotnie to wyglądało. W praktyce dziewczyna zwyczajnie zeszła z pola widzenia któregokolwiek z okien głównej części pomieszczenia, następnie znalazła sobie jakieś wygodne miejsce do obserwacji i czekała na moment opuszczenia sklepu przez właścicielkę.
Białowłosa rozsiadła się na pobliskiej ławce, która stanowiła część przystanku autobusowego. Stąd miała całkiem dobry widok na lombard. I jeszcze zadaszenie za darmo, chociaż upał już nie doskwierał, ponieważ sztuczne slońce powoli zachodziło. Był jednak pewien problem. Nie chodziło o czas przebywania w jednym miejscu, tylko o to… że ta dziewczyna z tego lombardu jak na złość nie wychodziła. I Hermes zaczęłaby się zastanawiać, czy sobie nie odpuścić, gdyby… o, Aina wychodziła. Skrzypaczka widziała, jak gotka zamyka lombard i udaje się w kierunku kawiarenki, którą wcześniej odwiedziła.
Hermes ruszyła w kierunku lombardu spokojnym krokiem. Wybrała nieco dłuższą drogę, by nie wpaść w pole wzroku swej nowej ofiary. Znała już swe trofea, jednak póki co nie zaprzątała sobie nimi głowy. Jej jedynym celem było wykonanie idealnego napadu.
Zamierzała spokojnie, jak gdyby była posiadaczem klucza, otworzyć drzwi, oraz zabrać upatrzone wcześniej przedmioty, następnie sprawdzić wizję z okna.
W lombardzie jak się wydawało, nie było nikogo, było całkowicie pusto, przynajmniej jeśli o osoby i inne zabezpieczenia. Tyle że coś podpowiadało Hermes, ze mimo tego wszystkiego, coś jest nie tak, nie wiedziała jednak co dokładniej. Nie miała większych problemów z otwarciem zamka, trofea prosiły się o zgarnięcie. Tylko… coś to za proste było.
I wtem… Hermes usłyszała zgrzyt w zamku, a witryny lombardu błysnęły lekko. Znalazła się w potrzasku. Lecz wówczas białowłosa stworzyła chmurę mroku, w której się schowała.
Ale…
- Już wychodzisz? - Hermes usłyszała znajomy głos. Chmura mroku została rozwiana na boki z łatwością. To Aina stała oparta o jedną z szaf. Nie uśmiechała się już. Jej wargi skrzywiły się w niechęci. - Gdzieś ci spieszno? - spytała retorycznie, zaś shinso wokół jej postaci tworzyło jakąś gęstą sferę. Lombardzistka coś najwyraźniej szykowała. I wyszło na to… że tak naprawdę nie opuściła lokalu!*
- Ty nic nie rozumiesz… - Hermes zaśmiała się głucho, znikając. Wykorzystała [Dark Teleport] by pojawić się za plecami przeciwniczki. Następnie zamierzała błyskawicznie dobrać swe ostrze i, wzmacniając je energią chłodu, wykonań cięcie w szyję przeciwniczki.
Hermes zamierzała być bezlitosna. Przeteleportowała się za przeciwniczkę, chociaż ze sporą trudnością. Zdołała też ująć katanę, którą chciała podciąć gardło przeciwniczce. Ta jednak… również przyszykowała jej niespodziankę.
- Wzajemnie - odparła wesoło, i uśmiechnęła się w paskudny sposób. Machnęła ręką, a Hermes uniosła się w powietrzu, by następnie uderzyć z ogromną siłą o przeciwną szafkę. Co prawda ostrze Hermes zraniło przeciwniczkę, jednak nie w sposób jakby chciała. Tylko klatka piersiowa doznała obrażeń, krew prysnęła z rany gotki. Jednak to było nic w porównaniu z tym, jak oberwała Hermes.
Moc, której użyła Aina, była ogromna, co Hermes odczuła na swoim ciele. Tak jakby ją uderzył parutonowym młotem… minimum. Żebra nie wytrzymały siły uderzenia i popękały, zaś głowa bialowłosej przeżyła nieprzyjemne spotkanie z półką.
- Jak rozumiem, chciałaś mnie ograbić, dziewczynko - syknęła gotka, trzymając się za pierś, z której krew wciąż wypływała. - To mi całkowicie wystarczy - spojrzała wrogo na włamywaczkę.
- Khe - dziewczyna wydawała z siebie coś pomiędzy śmiechem, oraz spowodowanym bólem kaszlnięciem. Właściwie, znacznie bliżej było do tego drugiego, Hermes tylko siliła się na radosną postawę w obliczu czegoś, co prawdopodobnie okaże się jej śmiercią. Pieprzone multiwersum.
“- Chcesz siły? - głos w jej głowie pojawił się znikąd, sugerując że bliski kontakt ze ścianą był czymś więcej niż tylko błyskawiczną znajomością. Zaklnęła w myślach, świadoma nienormalności swego stanu. Coś musiało się jej poprzestawiać. Coś więcej, niż tylko te cholerne żebra.
Spojrzała na swą przeciwniczkę, której było coraz bliżej do anioła śmierci, niż faktycznego śmiertelnika. Miecz Hermes zalśnił, jednak dziewczyna nie była tego w pełni świadoma.”
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz! - wraz z krzykiem dziewczyny, z jej ust wypłynęła ogromna ilość trującego gazu mającego więcej niż jedno zastosowanie. Przede wszystkim miał on na celu stworzenie… zasłony dymnej, tworzącej w pomieszczeniu półmrok. Zaatakowanie przeciwniczki było tylko i wyłącznie dodatkowym elementem zagrania. Sama zaś powoli udawała się w kierunku Gramofona Morfeusza.
Złodziejka sprowadziła na całe pomieszczenie trującą zasłonę, która zaszkodziła mocno przeciwniczce. Gdyby jednak Hermes ujrzała na chwilę twarz Ainy, uświadomiłaby sobie, że dawno nie spotkała przeciwnika z taką siłą woli, pomimo bez wątpienia wątłego ciała. Bowiem trucizna podziałała, zaś przeciwniczka nie była w stanie trzymać się na nogach.
Jednak lombardzistka wykonała ostateczny ruch. Hermes miała już prawie w zasięgu tę upragnioną pozytywkę, gdy odczuła okropnie silne uderzenie w tył głowy czymś twardym, i średnio tu pomogła cudowna broń. Bowiem złodziejka straciła przytomność. Co się dalej stało - to znajdowało się już poza jej zasięgiem postrzegania.
 
Zajcu jest offline