| Ku niezadowoleniu Drużyny, Drużynowy Drow ma tendencje do znikania co jakiś czas, w celu załatwiania własnych interesów. Później owy drow tak oto tłumaczy się z zabójstw:
- Był naprawdę dobry w staniu w bezruchu i umieraniu.
- Mam przecież prawo do własnego zdania! Ja tylko wyraziłem swoje niezadowolenie.
- Jestem sukinsynem, ale za to zadowolonym z siebie sukinsynem.
- I tak nie żyłby wiecznie.
- Przecież to na pewno nie bolało...
- Poniósł mnie melanż.
- To że jestem skrytobójcą nie znaczy zaraz, że zabijam.
- Nie chciałem, żeby przypadkiem jakieś głupie pomysły mu do głowy nie przyszły. Nie pomyśleliście o tym, co? Ktoś musi o tym myśleć!
- Dostał raz, kulturalnie, ale wrócił po jeszcze. Po diabła wracał skoro mu się nie podobało?
- Siła mojego sprytu go powaliła. Ostrze mojego sejmitaru też, trochę.
- Pytał o drogę, ja go tylko skierowałem tam, gdzie należał...
- Byłem pewien, że wykona unik. Tylko idiota nie wykonałby uniku.
- Nie mam pojęcia kto to jest [stojąc nad trupem z zakrwawioną bronią w ręku] I nie interesuje mnie to. Dobra. Chodźmy coś zjeść.
- Narzekał przecież, że ma ciężkie życie!
- Spytał czy z nim zatańczę.
- Mógł zachować się inaczej... [jak?] Nie wiem, to nie mój problem!
- Chciałem, żeby cierpiał w nieskończoność, a on chciał żyć. Osiągnęliśmy kompromis.
- W każdej drużynie musi być jeden sukinsyn, to prawo tego świata.
- Był zdrowy i młody, wyglądał solidnie...
- Nikt poza wami nawet nie zauważył jego zniknięcia... [upominające spojrzenie na drużynę]
- No przecież powinien wiedzieć, żeby uciekać na mój widok!
- Pierwszy raz go widzę. Tylu zabiłem, że już straciłem rachubę i ich nie kojarzę. Hmmm... Nie, nie przypominam sobie go. Nieważne. Jestem głodny, chodźmy na obiad.
- Jutro nikt nie będzie o tym pamiętał. Ja już zapomniałem. Chodźmy coś zjeść.
- Sam tego chciał. Nie wykazał się wystarczająco silną wolą przetrwania. Widocznie mu nie zależało.
- Bardzo starałem się być delikatnym, ale każdy ma swoje gorsze dni.
- Gapił się na mnie. Nie rozumiem po co się na mnie gapił skoro chciał żyć, bez sensu.
- Mój terapeuta kazał mi zobrazować mój skrywany gniew z czasów dzieciństwa.
- Wyglądał na znudzonego życiem.
- Ale ja tylko tak trochę żebra i kręgosłup mu połamałem.
- Przecież to już nieważne, koleś nie żyje i nie zmartwychwstanie, po co roztrząsać sprawę?
- To nie ja, nie opłacałoby mi się zużywać broni na czymś takim...
- Przecież nie mogę wyjść z wprawy, po co wam skrytobójca, który nie umie zabijać?
- Tylko lekko go tknąłem! Musiał być już umierający kiedy go znalazłem.
- Ostrzegałem go. Zmrużyłem epicko oczy zanim zaszarżowałem.
- Ja tylko wypiłem Red Bulla.
- Tak jakoś wyszło... Widocznie jestem lepszy od niego.
- Sorry, takie mam sejmitary.
- Starałem się przed nim ukryć, ale idiota mnie znalazł przypadkiem.
- Tylko raz trochę go dźgnąłem [między oczy]
- Zabiłem go ponieważ mnie nie powstrzymał.
- Musiałem sprawdzić czy jego religia jest prawdziwa i czy wstąpi do nieba po śmierci. Przecież nie jestem idiotą, nie będę nawracał się na fałszywą religię!
- Nie próbował mnie unikać więc go zabiłem.
- Czy ja wyglądam na bogacza? Nie. Sam jest sobie winien, musiał wiedzieć że bogaci ludzie mnie drażnią. Wszystkich biednych drażnią bogaci.
- Nie wiem czego ode mnie chciał i nie chciało mi się z nim dyskutować.
- Miał słaby refleks.
- On się tylko zwyczajnie zmęczył walką ze mną i umarł ze zmęczenia.
- Nie wykorzystał swojej szansy, miał całe 2 sekundy na ucieczkę.
- Byłem bardzo cierpliwy. Ale on był bardzo wkurzający.
- Zawsze chciałem sprawdzić, czy dam radę kogoś przeciąć na pół jednym ciosem. No i akurat tak się złożyło, że on tam był...
- Chciałem sprawdzić czy to już pora naostrzyć sejmitary, czy jeszcze dają radę.
- Przecież żadna z tych ran nie była śmiertelna, on się po prostu sam z siebie wykrwawił bo się nie opatrzył, idiota.
- Był takim ceniasem, że zanim się zorientowałem, zdążył się już zabić moją bronią.
- Nie róbcie scen, przecież codziennie ktoś umiera.
- Ja nic nie wiem, ja tu tylko jestem sukinsynem, to moja profesja.
- Moja własna siła czasem mnie zadziwia! Co nie?
- Ja go tylko poklepałem przyjaźnie po plecach! Sztyletem...
- Było, minęło... Chodźmy coś zjeść.
- Loth kazała mi to zrobić. Nie obrażajcie moich uczuć religijnych.
- Już nie żył kiedy go znalazłem [wymówka na co drugie zabójstwo]
- To rasistowskie oskarżać akurat mnie bo jestem drowem [stoi nad trupem z zakrwawionym ostrzem w ręku]
- [wskazując swoje sejmitary] Nikt normalny nie zbliża się do tego! [wskazując na siebie] A tym bardziej do tego!
- On i tak nie za dobrze wyglądał, pewnie chorował na coś.
- Pfff nie wiedziałem że tak wolno biega.
- Odezwał się do mnie. Sprowokował mnie. Czy wyglądam jakbym chciał sobie z kimś porozmawiać?!
- Coś kombinował. Na pewno. Po cholerę coś kombinował?
- Pałętał się bez sensu...
- Mój geniusz to dla niego zbyt wiele. Mój geniusz w połączeniu z bronią to widocznie o wiele zbyt wiele.
- Sami narzekaliście, żebym poszedł gdzieś się zrelaksował, zabawił się, rozerwał kogoś... Ahhh źle zrozumiałem?
- Ja mu chciałem tylko z liścia dać, ale zagapiłem się i zapomniałem, że akurat trzymam sztylet w ręce...
- Planowałem go uderzyć niżej, ale sie poruszył [i uciąłem mu głowę]
- Nie błagał o litość więc myślałem, że to co robię mu nie przeszkadza.
- To nie moja wina, że on nie umiał walczyć! Czego ode mnie oczekiwaliście, że go wezmę na swojego ucznia i wyszkolę, czy co?!
- Powinien mieć więcej krwi w sobie.
- To była tylko kulturalna dyskusja z cholernie mocnymi argumentami.
- Nie żyje i już. Nie jestem od pocieszania was.
- Producent mojej broni nie ostrzegał, że ona jest taka niebezpieczna!
- Przecież widział, że jestem wkurzony!
- Nie wiem skąd to się tu wzięło, ale wygląda na śmiertelnego, to pewnie umarł po prostu... od tych odniesionych ran... to normalne przecież...
- Nie byłem aż tak pijany.
- Skoro broń jest ogólnodostępna w sprzedaży to widocznie jest nieszkodliwa!
- Nieprawidłowo się zachował kiedy używałem swojej broni w jego obecności.
- Byłem ostrożny, ale jakoś tak szamotał się, szamotał, i nawet nie zauważyłem kiedy nabił mi się na sejmitar... [dźgnąłeś go 30 razy...] Kiedy zobaczyłem, że nie dać się już nic zrobić to chciałem mu ulżyć i dobić!... Ale trochę mi nie wyszło... Jestem dobry w zabijaniu, nie w dobijaniu!
I najsłynniejsze: Ja go tylko lekko pogłaskałem na kawałki...
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |