Konrad przysłuchiwał się swoim towarzyszom i powoli dochodził do wniosku, że pokojowo się to nie zakończy. A nawet jeśli to przecież nie zostawią na szlaku zbójów i to za swoimi plecami. Nawet by spać nie mogli spokojnie. Pewnie chata też nie ich.
Konrad przyglądając się przebiegowi sytuacji dostrzegł chęć wyrwania się staruszki. Jeśli pewnie spróbuje to zrobić to zostanie w najlepszym wypadku tylko zraniona a tego im jeszcze potrzeba ranna staruszka.
Konrad wyczekał moment jak zbir oddalił trochę ostrze od gardła staruszki, podniósł łuk i oddał celny strzał prosto w głowę zbira. - Koniec targów, nie mam najmniejszej ochoty stać tu jak idiota. |