Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2015, 16:09   #406
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Konrad z Maxem dobrze spełniali swoje zadanie, dyskutowali ze zbirem dowiadując się coraz to nowych rzeczy, np że mają konia którego można wykorzystać do ciągnięcia sań, wytrącając samego przestępcę z równowagi. Nie wiedzieli jednak że nie tylko oni stosują fortel dający Felixowi trochę więcej czasu...

Felix starał się dostać do wnętrza chaty, niestety, nie było to proste a biorąc pod uwagę konieczność zachowania ciszy oraz ograniczony czas - prawie niemożliwe. Jednakże jego starania nie poszły na marne. Przez małą szczelinę dojrzał co dzieje się we wnętrzu chaty. Drewno palące się w kominku dawało liche światło, jednakże na tyle duże aby można było dojrzeć co się tam szykuje. W środku było jeszcze dwóch mężczyzn w pośpiechu ładujących cztery kusze. Nie byli tak postawni jak zbir stojący w drzwiach, lecz nie byli również chuderlakami. U pasa, każdy z nich miał przyczepiony miecz. Największy zbir, trzymający Victorie, chociaż poddenerwoany dobrze spełniał swoje zadanie, towarzysze wewnątrz byli już prawie gotowi.

Sytuacja na zewnatrz również przybrała bardziej zdecydowany obrót. Marwald kontynuował swoją słowną krucjate, na którą zbir był odporny - myśląc że to tylko czcze gadanie, jednakże tylko do czasu ..
Do czasu gdy sam zainteresowany się nie odezwał. Słowa Waightstilla, który do tego czasu był milczący, i jego zdecydowany ruch do przodu w połączeniu z wcześniejszymi słowa śmieciarza wywołały zamierzony efekt. Zbir stracił grunt pod nogami, ostatnim podrygiem pokazującym jego dominację miało być zaciśnięcie chwytu na babulince, jednakże kobiecina również nie próżnowała. Wykorzystując odpowiedni moment i swoje drobne ciało wyrwała, a właściwie wyślizgnęła się zbirowi z objęć, tym samym dając wędrowcom okazję do krwawego zakończenia sporu.

Najbliżej chatki stał Waighstill, dotychczas podpierający się włócznia, teraz trzymający ją oburącz, gotowy do ataku. Wyglądał groźnie i to nie tylko z uwagi na jego gabaryty. Marwald stojący dwa kroki dalej w rękach miał jedynie drąg, jednakże jeśliby tak mocno przywalic.. Konrad oraz Max również również w swych rękach dzierżyli włócznie na których podpierali się podczas wędrówki, ponadto w kazdym momencie mogli wyciągnąć swoje łuki i spróbować ustrzelić gagatka. W najlepszej sytuacji był jednak Felix, mający przy sobie cały asortyment: trzymany w ręce sztylet, leżącą w zasięgu ręki włócznie czy nawet proce, chociaż ta ostatnia broń była teraz raczej nieprzydatna.

Jednakże to Konrad zdecydował się zadziałać. Gdy tylko Victoria wyrwała się z objęć zbira, ten wystrzelił z łuku. Strzała dosiegnęła celu i wbija się w szyję dryblasa który w panice usiłował rękoma zatamować krwawienie, niestety a właściwie stety, dla niego było już za późno. Mężczyzna co prawda poruszał się lecz kwestią sekund było aż padnie martwy na śnieg. Takiego krwotoku raczej nie dało się zatamować.

Sytuacja chwilowo było opanowana, staruszka chociaż z twarzą w śniegu, żyła i czuła się dobrze, a jej ciemiężyciel prawie kończył żywota to tylko Felix wiedział pozostałych zbirach którzy stali wewnątrz i tylko czekali na to by ich przywódca zszedł z lini strzału co właśnie pośrednio zrobił. Ochotnicy usłyszeli dwa ciche swisty by chwile potem Max padł na ziemie łapiac się za czerwiejący bok. Marwald dumny ze swoich słów przesunął cieżar swojego ciała z jednej nogi na drugą by chwilę później poczuć ukucie na policzku, bełt musnął głowę Śmieciarza zostawiając na nim jeno zadrapanie i i malutką dziurkę na ubraniu. Gdyby tylko noga zacierpła sekundę później, pocisk wylądowałby w głowie Marwalda czyniąc go Martwym Mawwaldem.
 
Dekline jest offline