Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2015, 16:56   #4
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Sny na jawie


"Doktor" Zafara wzdrygnął się na krześle. Tak naprawdę nie był lekarzem, nie miał wykształcenia medycznego, pielęgniarki nazywały go doktorem chyba tylko z przyzwyczajenia. Tym co pozwalało mu pracować w szpitalu mimo braku dyplomu była cenna, zwłaszcza z punktu widzenia pacjentów, umiejętność usuwania wszelkich ciał obcych szybko, bezboleśnie i bez konieczności używania jakichkolwiek dodatkowych narzędzi. Mimo iż z początku nie posiadał praktycznie żadnej wiedzy o funkcjonowaniu organizmów istot "z krwi i kości" przez te kilka miesięcy od kiedy po raz pierwszy pojawił się na dyżurze sporo się nauczył. Wypełnianie raportów kiedyś stanowiące prawdziwe wyzwanie, dziś było jedynie nudną formalnością. Właśnie był w połowie kolejnego formularza kiedy wydarzyło się coś co wydarzyć się w żadnym wypadku nie powinno, on istota która jeśli tylko chciała mogła obywać się bez snu przez całe miesiące, zasnął w pracy.

To co zobaczył nie było dla niego nowością. Wielokrotnie już śnił ten sam sen, od momentu w którym dzięki rozmowie ze swoją współlokatorką Soni, zrozumiał że jeśli chce odzyskać przeszłość, musi stawić jej czoła zamiast przed nią uciekać. Od pierwszej nocy był przekonany, że zmierza we właściwym kierunku, że to co widzi ma głębokie znaczenie i stanowi klucz do rozwikłania tajemnicy jego tożsamości. Z czasem jednak przebieg wydarzeń zmienił się, a poczucie celu osłabło zastąpione niepokojem. Coś z tym snem było mocno nie tak, zupełnie jakby nie należał do Zafary a do starca, który nie był już tym starcem którym być powinien.

Minęło kilka chwil zanim liczący sobie 150cm wzrostu, nie biorąc pod uwagę sporych podobnych do króliczych uszu, pokryty czerwonym futrem humanoid, którym był duch pustyni zorientował się gdzie jest i co zaszło, wreszcie jednak jego żółte oczy skupiły się na spoczywających na klawiaturze dłoniach o palcach zakończonych niewielkimi pazurkami, a potem na formularzu, wypełnionym w całości ciągiem przypadkowych znaków.
-Idę.-rzucił do ATSu kasując dokument, po czym odsunął krzesło i bezzwłocznie opuścił pokój. Mógłby przejść przez ścianę i ignorując wszelkie przeszkody udać się najkrótszą drogą do poszkodowanego, ale wtedy zgubiłby zarówno lekarski kitel jaki czepek pod którym z niemałym trudem upchnął swoje bujne sięgające do pasa włosy, dlatego też skorzystał z drzwi tak jak czyniła to reszta personelu. Niedługo potem „pojawił się” we właściwym miejscu, założył wymaganą przepisami maseczkę i rękawiczki, a jego poważna obdarzona lwim nosem twarz skierowała się w stronę monitorów wyświetlających parametry życiowe rannego. Zafara nie miałby najmniejszego problemu z usunięciem wszystkich odłamków szkła jednocześnie, wiedział jednak że pacjent mógłby przez to stracić zbyt wiele krwi, dlatego postanowił zacząć od najpoważniejszej rany dając dronom czas na zatamowanie krwotoku zanim zabierze się do następnych.

Zafara doliczył się siedmiu odłamków wystających z poranionego chłopaka. Największy z nich miał rozmiar talerza obiadowego i wystawał on z okolic przepony. Pozostałe były znacznie mniejsze, ale znajdowały się w pobliżu ważnych naczyń krwionośnych Trzy z nich też wystawały z brzucha, jeden z klatki piersiowej i dwa pozostałe z prawej nogi.
Najpowazniejsza wydawała się prawie każda rana, ale bardziej to ta związana z największym kawałem kruszcu. Jednak Zafara należał do opanowanych istot. Ostrożnie usuwał odłamki i z pomocą leczniczych robocików zasklepiał odpowiednie tkanki. Obrażenia pacjenta były jednak na tyle poważne i szerokie, że zajęły duchowi znacznie więcej czasu niż zaplanował. Po kilkudziesięciu minutach zdołał zoperować ostatnią ranę. Chłopak stracił sporo krwi, ale Zafara uznał, że jego zdrowiu i życiu nic poważnego nie zagraża. Można było go przewieźć na odpowiedni oddział…

Tyle że pacjent niespodziewanie otworzył oczy. Z tego co wiedział Zafara, nie było to ani spodziewane ani zaplanowane. Będzie musiał przekazać dane zebrane przez robociki do analizy by ustalić przyczynę, takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Co by było gdyby mężczyzna obudził się w trakcie zabiegu? Na szczęście już skończył i ranny był bezpieczny, nie było też potrzeby by ponownie go usypiać.
Oczy pacjenta spoglądały prosto na doktora i… wspomnienia uderzyły z powrotem z podwójną siłą. Kiedy Zafara się obudził, pacjent dalej na niego spoglądał. Lekarz prędko uświadomił sobie, że to coś z przywiezionym jest nie tak. Czuł się obserwowany przez niego.

Nie miał pojęcia jak długo stał przed rannym śniąc na jawie, ale nie miało to większego znaczenia, sytuacja stała się poważna, zbyt poważna by mógł kontynuować pracę.
-[i] Siostro Brielle proszę zajmij się panem... Beinem .- zakomunikował przez ATS odczytując nazwisko z karty pacjenta. - Kończę dyżur.- dodał jak zwykle lakonicznie bez wdawania się w szczegóły. Nacisnął kilka przycisków wysyłając dane tam gdzie trzeba i udał się prosto do gabinetu ordynatora by przedstawić mu sytuację i prosić o urlop.
Siostra Brielle przybyła wkrótce na oddział i zgodnie z zaleceniem Zafary zabrała pacjenta z sali. Bein dalej spoglądał na doktora, nawet gdy był już wywożony. Na szczęście “lekarz” skończył pracę i nie musiał już mieć do czynienia z tym dziwnym, niepokojącym pacjentem.
Zafara udał się do gabinetu ordynatora. Tam czekał na niego…


Ordynator, Rayan Conent.
Był on niewysokim, ale za to bardzo szerokim humanoidem przypominającym chodzącą świnię. Na szczęście z charakteru nie był świnią. Powszechnie wiadomym było iż bujna grzywa włosów na jego głowie była zakupionym tupecikiem, pod którym ukrywał łyse niczym kolano rejony. Jedynym naturalnym owłosieniem które prezentował był mały, lekko zawinięty ku górze wąs, który wyrastał z boków jego ryjka. Okulary które nosił miały przyciemniane szkła, ponieważ jego oczka zawsze były rozbiegane, jak gdyby spodziewał się dzikiej szarży miłośników bekonu z każdej strony. Czarny materiał w oprawkach pomagał zaś prowadzić z nim rozmowy. Rayan otarł tłuściutkie czoło jedwabną chusteczką, bowiem jak zwykle obficie się pocił. Chociaż trzeba było mu przyznać, że na białej marynarce nie było nawet jednej mokrej plamki.
- Zafara, witaj. Chrum - przywitał swego podwładnego. - Co się stało?

Duch pustyni pozbywszy się wcześniej wszystkich lekarskich atrybutów poza kitlem wkroczył do utrzymanego w większości w odcieniach bieli gabinetu zanurzając stopy w niezwykle puszystym dywanie.
-Witam. Muszę wziąć urlop. Straciłem zdolność do pracy.- oznajmił stając przed biurkiem.
Prosiakowaty przełożony wysłuchał krótkiego, acz rzeczowego uzasadnienia swego pracownika, by wziąć sobie wolne. Zachrumkał i pokiwał ryjkiem:
- Jesteś dobrym pracownikiem, Zafara, również uważam, że powinieneś odpocząć - zachrumkał. Zastanowił się nad czymś. - Zasługujesz na to. Na ile zamierzasz wziąć wolne? - zapytał.
-Nie wiem.- odparł jak zwykle szczerze czerwonowłosy. -Nie wiem co się ze mną dzieje i kiedy będę mógł wrócić do pracy.
- Otwarto dziś rejestrację do testu, który odbędzie się za dwa tygodnie - orzekł Rayan, wiedząc o tym, że Zafara jest regularnym. - Dam ci dwa tygodnie wolnego, chrum. Jeśli uznasz, że nie będziesz zdolny do pracy, chrum, skontaktuj się ze mną. Przygotuję ci list referencyjny - zaproponował. - W ciągu dwóch tygodni powinieneś wypocząć, może nawet rozważysz udział w teście?
Zafara zastanowił się przez chwilę, czytał w ostatniej gazecie, że otwierają zapisy na test, ale nie zdążył się jeszcze wypytać o szczegóły, właściwie to miał zamiar iść do obszaru testowego dzisiaj, ale to było zanim zaatakowały go nie dające się kontrolować wizje. Test za dwa tygodnie i dwa tygodnie urlopu to oznaczało, że jeśli upora się w tym czasie z gargantuicznym starcem, nie wróci już do pracy. Razem z Soni milcząco zdecydowali, że tym razem spróbują opuścić piętro.
-Tak. Jeśli dam radę chcę wziąć udział w teście.- odpowiedział rozwiewając nadzieje Coneta na zatrzymanie dobrego pracownika.
- Chrum, dobrze, Zafara, dobrze - uspokoił się Rayan. - Jeśli będziesz czegoś jeszcze potrzebował, chrum, zadzwoń - po czym dodał. - Zdrowie to nie błaha sprawa. Nawet niecieleśni powinni o nie dbać. Czy coś jeszcze, Zafara?
-Nie, dziękuję panie Conent.- duch pustyni skłonił się lekko i opuścił gabinet.

Jak co dzień przechodząc koło automatu z gazetami kupił egzemplarz lokalnego dziennika (miał wyjątkowo trafną prognozę pogody) schował go w ATSie i udał się do szatni gdzie zawiesił niepotrzebny już kitel w szafce odsłaniając na chwilę odzienie właściwe bardziej pustynnym nomadom niż mieszkańcom metropolii. Chwycił w garść swój postrzępiony czarny płaszcz w którym zwykł chadzać po ulicach i zmieniwszy stan skupienia na niematerialny przeszedł przez ukryty za szafką portal wprost do swojego pokoju. Być może prosiakowaty miał rację i był zwyczajnie zmęczony? Sam nie bardzo w to wierzył przystępójąc do swojego codziennego rytuału. Z szuflady biurka pełnej drobnego pomarańczowego piasku wydobył rubin wielkości wiśni, usadowił się wygodnie na dywanie i chwycił kamień w palce wskazujące i kciuki tak aby światło przepływające przez niego padało na jego twarz.

Duch medytował w spokoju przez godzinę. Obawiał się początkowo wizji, które go zaatakowały w szpitalu, jednak tym razem do nich nie doszło.
Nadszedł wieczór. Wraz z nim nadeszła też Soni...


Soni była młodą dziewczyną, o dość mocno zmodernizowanej budowie ciała. Prościej mówiąc- była cyborgiem. Czyli część tkanek dalej pozostawała ludzka, jednak większą ich część zastąpiły zmechanizowane substytuty. Na oko wyglądała jak zwykła nastolatka, lubiąca bawić się w cosplay.
Lokatorka tym razem wróciła z zakupami.
- Zaaaf, już jestem! - przywitała się, tak jak zwykle. Był to jeden z jej zaprogramowanych gestów. Nieważne, czy duch znajdował się w mieszkaniu czy też nie. W końcu nawyki mogą być drugą naturą. - Kupiłam ci płynne shinso, chyba ci się kończyło?
Długouchy słysząc otwierające się drzwi bez pośpiechu wstał i odłożył rubin na miejsce. Wyszedł do przedpokoju żeby przywitać się ze współlokatorką bez słów, po prostu skinął jej głową. Dziewczyna znała go na tyle dobrze by wiedzieć że nawet kiedy się nie odzywa cieszy go jej widok.
-Tak. Dziękuję.- dodał w odpowiedzi na miły gest z jej strony jakim było zakupienie jedynego dostępnego dla jego ciała pokarmu. Oczywiście sam mógł zrobić zakupy niemniej doceniał jej dobroć.
- Ach co za dzieeeń, mówię ci Zaf. Jestem padnięta - westchnęła Soni. - Co tam u ciebie?
-Od jutra mam dwa tygodnie urlopu.- pochwalił się bez szczególnego entuzjazmu. -Test też jest za dwa tygodnie. Właśnie idę wypytać się o szczegóły.- dodał opierając się o framugę drzwi, wiedział że to ją zainteresuje.
Istotnie, Soni zaintrygowała się wiadomością od Zafary:
- O, już zapowiedzieli rejestracje do testów? - okazała zdziwienie. - Dobrze, że mi o tym powiedziałeś, Zaf. Ja też zaraz sprawdzę więcej informacji w sieci. Jeśli chcesz, możesz zerknąć do sektora testów, ale nie musisz - zaoferowała się, przywołując latarnie i bazę operacyjną.

Zafara skinął głową pozwalając dziewczynie wyszukać odpowiednie informacje, to nie powinno zając jej wiele czasu, a jeśli nie znajdzie wszystkich szczegółów to przejdzie się do obszaru testów tak jak zamierzał. Tymczasem rozsiadł się przy stole w kuchni przeglądając gazetę. Jak zwykle najpierw zaczął od pogody. 40% szans na opady, czyli nie tak znowu źle. Dopiero po chwili zwrócił uwagę na nagłówek na pierwszej stronie i obszerny artykuł okraszony zdjęciami. Grupa kilkudziesięciu regularnych pojawiła się znikąd w ich sektorze, interesujące. Chociaż nie bardziej niż zbliżający się test czy choćby prognoza pogody. Ale zaraz czyżby tam w tle zobaczył znajomą sylwetkę? Przysunął papier bliżej próbując rozeznać się w kłębowisku kolorowych kropek. Mimo słabej jakości druku był jednak pewien że się nie myli. Wśród tajemniczych przybyszy była jego znajoma z akademii z którą był w drużynie. To ciekawe że trafił na czwarte piętro przed nią, spodziewał się raczej że zwiadowczyni już dawno go wyprzedziła.
-Jednak pójdę.- zdecydował składając dziennik i odkładając go do pudła gdzie zbierał makulaturę z poprzednich dni. Szanse że trafi przypadkiem na miłośniczkę testowania nowych smaków były praktycznie równe zeru, mimo to chciał się przejść i rozejrzeć po drodze.
Soni odszukała informacji w sieci na temat testu i przekazała je Zafarze.
- Piszą, że trzeba zapłacić 200 tysięcy kredytów, aby się zarejestrować. I potrzeba drużyn minimum czteroosobowych. Poza tym piszą, że test odbędzie się od dziś za dwa tygodnie o godzinie 15:00. Na razie tyle jest z oficjalnych danych.
 
Agape jest offline