Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2015, 21:06   #324
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Airyd z niepokojem dostrzegł, że kamienie przy drzwiach są poluzowane.

Krasnolud co chwila oglądał się za siebie by sprawdzić czy podejrzane knypy nie śledzą poczynań drużyny. Nie bardzo było mu w smak, pozostawienie nieznajomych w tyle.
Elphira nie cieszyła się z myśli że muszą pozostawić wóz w i konie z tyłu ale nie było większego wyboru trzeba było liczyć że parka na dole nie zdecyduje się na przywłaszczenie sobie i tego.
Po dotarciu na szczyt stwierdziła że mogą być kłopoty i rzuciła zaklęcie ochronne po czym zaproponowała ta samo rodzeństwu w końcu nie wyglądało na to by żadne z nich nosiło jakiś pancerz lub inny środek ochrony.
- Idziemy czy stoimy? - mruknął krasnal.
Elphi dopiero gdy odpowiednio zabezpieczyła resztę zdecydowała się "przyjrzeć" wejściu oraz niezbyt mile wyglądającym strażnikom kto wie była szansa że była to tylko iluzja lub podstęp. Szczerze wolała się nie mierzyć z czymś większym od impa w końcu nie była nawet prawdziwą awanturniczką.

- Mi te kamienie wyglądają na poluzowane. Te przy wejściu, a to... niepokojące -powiedział Airyd wskazując Jasminą - Pułapka na nas, albo do wykorzystania by zleciały tamtym na łeb - syknął do Elphiry - Elphi, powiedz, że znasz się na telekinezie...

Magiczka popatrzyła się na Airyda z dezaprobatą i odparła. - Nie wiem co sobie o mnie wyobrażasz ale nie mam takiej mocy chyba że podniesienie tego cię zadowala. - jak by na pokaz szturchnęła czubkiem buta kamyczek nie większy od czubka małego palca.
- Wystarczyło powiedzieć, że nie umiesz sie posługiwać telekinezą... Że nie ruszysz ich stojąc tu na łby tych wielkoludów..
- Gdybym miała dość mocy by miotać głazami to nie chowała bym się przed matką... Szlag liczyłam że to tylko iluzja ale nic takiego od nich nie wyczuwam. - odparła.

Jeden z gargulców pokręcił głową z powątpiewaniem: - I one tak stoją i paczom się
- Macie panowie jakieś myto za przepuszczenie nas? - zawołał Airyd
- Taaaak. Czy wielkie zadania! - gargulce zaczęły się śmiać
- A jakie to zadanie?
- To tyle w kwestii naszej dyskrecji... – skomentowała czarodziejka ze zrezygnowaniem.
-Stanąć na rękach, uratować księżniczkę, odnaleźć skarb, albo powiedzieć co tak naprawdę mówią lisy? -kitsune teatralnie się zakręcił
Gargulce zaczęły się po cichu naradzać - Kanapkę ze świstakiem. Dobry dowcip. Wymyć nas całych, wyszorować i tak dalej. I to o lisie... - zaczęły się śmiać aż mało jeden nie spadł.

- Elphi, umiesz sprowadzić deszcz, czy coś w tym stylu? - zapytał rudy łotrzyk
- Gadacie z kamieniami? - zdziwił się rudowlosy krasnolud - Toż to nawet ja tak nie zdziwaczałem… Przepuścicie nas, czy mamy wam skruszyć tyłki??! - poczerwieniał ze złości - Szanowny Panie, nie mam czasu na zbyteczne ceregiele… - zwrócił się błagalnym tonem do paladyna. - IDE PIERWSZY! - zrobił krok do przodu i kichnął mało się nie wywracając - Albo nie idę…
Po chwili krasnoluda dopadła kawalkada kichnięc a brązowowłosa kita doczepiona do hełmu tylko potęgowała jego ataki.
- Widzicie, właściciel tej kity mści się na was zza grobu... - Airyd pokręcił głową

- Walczyć też możemy - uśmiechnęły się groźnie
- Zaczynam czarno widzieć tę wyprawę. - rzuciła Elphira stojąc przy rodzeństwie następnie zrobiła parę kroków w przód ale nie wychodząc przed szereg zapytała - Kim właściwie jesteście ? Pilnujecie tego miejsca czy tylko się tu gnieździcie ?
- W sumie to chyba za ozdoby robiliśmy, co nie Granit

- Tak, ale nam przestali płacić... jakieś dwa wieki temu
- Więc nudzimy się - rzekł trzeci Krasnolud bł zawiedziony, ot zwykły szary kamień. Nic ciekawego.
- To jak was nic tutaj nie trzyma to może pójdziecie z nami? Rozprostujecie stare... kamienie! - zaoferował entuzjastycznie Airyd
Grzmot spojrzał na Airyda jak na przygłupa. - Heeee?

- A gdzieeee?
- Na wyprawę ratunkową! –zawołał kitsune.
Kostnica Ok to na tym 1d20+9 wypadło 17
- Tak, tak, A niby gdzie mamy się udać ?
- Pani Elphi... wy tłumaczcie –poprosił Airyd- Rozgrzałem ich, teraz będzie łatwiej ...
- Idziemy obić morde emonowi co się tu panoszy bez pozwolenia – krasnolud wykrzyczał na całą pierś
- Do wnętrza baszty zmierzamy załatwić pewną sprawę i w sumie kogoś uratować. - odparła stanowczo Elphira.
Krasnolud popatrzył niezadowolony na dziewczynę.
- Nuuuda. -jęknął pierwszy
- Kto to Emon - zapytał drugi
- Świstak ma być z musztardą - dodał trzeci
- DEMON, ja ci dam emona murszaku jeden!
- Idziemy na Demona, musztardę zabrałem, a świstak... się znajdzie! -łotrzyk nie schodził z entuzjazmu
- Rudy fayjny, Sandy mogę go zaczymać?
- A będziesz go karml jak mruczka?
- Cegłówkami? Tak! - rzekł trzeci podskakując
- Chyba nie o tym myślałeś zanim otworzyłeś gębę co ? - szepnęła do Airyda Elphi.
- Masz, lepszy pomysł?! - odsyknął jej Airyd- I dobrze będzie póki nie zechcą nam rozwalić łba i nas przepuścić. Najwyżej znajdziemy im tego świstaka
- Na razie to jeden chce cię za zwierzaczka, pomysł nie był może zły ale chyba są zbyt pokręceni...
- Póki to nie idzie pod zoofilię.... Na skalę osobników na jakich trafiamy na razie wypadają nawet na uprzejmych. Prostych, ale miłych. No wiesz, Eryk...
- Ta na razie nie mówią o gwałceniu i zjadaniu ale też nie wygląda by im się śpieszyło gdziekolwiek pomimo nudy.
- Czepiacie się szczegółów! Grunt, że nas przepuszczą... Masz lepszy pomysł, hę?
- Póki nie ma problemu i nie zmienią zdania to nie. Czy ja cię krytykuję zupełnie ? - Odnoszę takie wrażenie jeśli nie macie własnego planu...
- Hej! My jesteśmy Petroseksualni! - zawołał pierwszy gargulec.
- Co to znaczy pretroseksualni? - Use zapytał na ucho Elphirę
- A gdybym to ja wiedziała chyba że "lubią" kamienie bardziej niż zazwyczaj ale ręki nie dam. - wypaliła bez zastanowienia.
- A będzie kanapka, czyszczenie, dowcip, to o lisie i jeszcze pół litra czekoś fajnego?
- zapytał drugi - Ja ich nie myję. - rzuciła od razu Elpi po czym dodała do Airyda - Chyba te negocjacje nie poszły po myśli co ?
- To są jeszcze wykonalne zadania. I widać koniec w przeciwieństwie do przykładowo podążania za latającą, magiczną czachą. Zad by poszukał świstaka, ja mam musztardę. Sprawdź czy mamy flaszkę w pakunach, a jak nie to napędź/ Załatw wodę to może z Erykiem ich wymijemy. A wierszyk... sam zapodam... W razie czego tego nie rozgłaszajcie. A ja go nie recytowałem od małego. Pomagałem tak mistrzowi czasem podrywać babki. A na trzeźwo od małego tego nie recytowałem.... - syknął Airyd wzruszając ramionami.
- Taaak. Wierszyk! - Gargulce zaczęły klaskać - Dobra! A wy! -- wskazał na zebranych za nim
- Ani słowa o tym co zaraz zobaczycie! To! Ma zostać tylko między nami i tym miejscem! I dajcie wódy na odwagę!!
- Człowieku pracowałam w zajeździe więc prawdopodobnie widziałam znacznie gorsze "występy" no chyba... - powiedziała magiczka zastanawiając sie w dychu i próbując sobie przypomnieć wszystkie wstydliwe występy jakie miała okazję oglądać.
Po łyku zastępował, zakręcił się i wykonując skoczny taniec zaśpiewał w takt melodii
https://www.youtube.com/watch?v=jofNR_WkoCE

- Fajne fajne! Zamieszkasz z nami? Fajny jesteś! - zawołały podskakując radośnie. Rasi zrobiła dziwną minę, Aerion i Use patrzyli z miną "EEEE?"
- A nie mówiliście, ze chcecie się zabrać z nami? - odparł Airyd łapiąc oddech po tym tańcu
- Też macie basztę? - zapytał drugi?
- Przenośnej to nie...
- Widziałam gorze rzeczy... - skomentowała w końcu Elphira. - Choć zazwyczaj w stanie pomroczności, i nie mówimy o tej baszcie za wami...
- Aaa to jesteście namiotowi!
- rzekł pierwszy.
- Jak tata! - zawołał trzeci.

- Ja mogę je wymyć, w życiu wymyłem wiele posągów. Eryku, pomożesz - rzekł z rezygnacją Aerion
- No Panie Areon oczywiście że pomogę! Wiecie co to ciężką praca i się jej nie wstydzicie dlatego z was normalny chłop mimo że szlachcic. Ją tam żadnym giermkiem nie byłem ale maszerował em się i natachałem za 10 więc roboty się nie boję -zapewnił Eryk


Elphira popatrzyła się na rycerza z pewnym zaskoczeniem i dodała. - Tego się akurat nie spodziewałam.
- A myślisz, że od czego zaczynał? -
burknął zanudzony karsnolud, nie rozumiał dlaczego po prostu nie mogli przejść tylko pieprzyli się z jakimiś gadającymi głazami.
- No w sumie zgaduję że rycerze zaczynają od szorowania latryn posągów i popiersi innych rycerzy i przynieś wynieś.... – Elphi zaczęła swój wywód.

Rudowłosy krasnolud przewrócił oczami.
- Taka jest dola Giermka, ale nie narzekam. Ciężka praca, nie jest zła.. Zaletą mieszkania w Cheliax jest to, że nikt nie ma prawa kazać ci robić pewnych rzeczy i korzystanie z pozycji w celu... takim jak pan White crow jest surowo zabronione. Choć giermkowie Lady Gabriax żałowali
- Hmm wiadomo są różne typy ludzi. - skomentowała zwracając się w stronę gargulców - Tak właściwie to możecie coś powiedzieć o tym kto mieszka w środku baszty ?
- My nie wchodzimy, ale damy wam tablicę! - zakrzyknęły stwory radośnie i podleciały na dach zleciały niosąc wielką miedzianą tablicę Widniał na niej napis Strażnica Sprawiedliwej kary i słusznej udręki, lecz był przekreślony i niżej napisano
- Club dla gentelmenów Ravenkeep
- Club dla dżentelmenów ? - spytała czarodziejka przekrzywiając głowę zastanawiała się czy to oryginalny założyciel czy też któryś z jego następców zmienił zastosowanie tego miejsca.
Zamrugała parę razy po czym odpowiedziała:
- Oczywiście... mogłam spodziewać się że baszta będzie mieć lochy w końcu jesteśmy w Ustalav tutaj nawet wychodek ma własne podziemia... Rozumiem że klub już nie działa ale ktoś jeszcze mieszka w środku ?
- Klub Dzentelmanówe zarządzany przez Gargulce... Tego jeszcze nie widziałem... - mamrotał Airyd
- Raczej już nie działa i zapomniałeś dodać klub dżentelmenów w twierdzy wcześniej zadedykowanej piekłu prawda że urocza kombinacja ? - skomentowała czarodziejka.
- Wszystko jedno, nie trzeba sarkazmu...
-To my zażądamy Kulbem! Juhu!
- zakrzyknęły gargulce


- Jest tutaj ktoś poza wami ? Czy też baszta jest pusta ? - spytała choć raczej nie było co liczyć że cała wyprawa sprowadzi się do przechadki po pustych pokojach.
- Tata Jużek był, ale mu głowa odpadła i piłkę teraz mamy... Są takie niebieskie pyszne i skrzydlatka... A raz był taki Strasznystrachulec. I ci nudziarze na dole - rzekł drugi, - A co w środku to nie wiemy
- Nudziarze coś od was chcieli ?
-Byli nudni, więc nie pokazywaliśmy im się
- rzekł drugi
- Tylko tak siedzą na dole czy też czegoś szukali ?
- Łażą, smażą takich co przyszli i chudy chciał tu wejść, ale grubemu się nie podobało. I tamten gadał z takimi małymi skrzydlatymi co przylatywały i chudy raz upiekł takich ludzi co przyszli i byli pyszni gdy ich odkopaliśmy

Elphira zbladła słysząc o ludożerstwie choć w sumie powinna się tego spodziewać po tych stworach. Co prawda parka na dole się jej nie podobała ale na pewno nie podejrzewała by ich o to że są zimnokrwistymi mordercami, przełknęła ślinę i spytała. - M-małe skrzydlaki to o tym wspominaliście przy niebieskich ? Jak dokładnie wyglądają ? Poza tym jak mówisz upiekł to masz na myśli ze jakąś magią czy..normalnie ?
- Skrzydlaczka! Taka jak ty tylko malutka. Chadza z niebieskimi i z nimi poluje a potem zjada wszystko pierwsza. Chudy ma taki magiczny kijek i nim upiekł, a potem zakopali głupi trupy i myśmy je odkopali. Smaczne były!

- Malutka w sensie że wielkości niziólka czy jeszcze mniejsza ? - zastanawiała się czy mogła być mowa tutaj o wróżce postanowiła się spytać o coś jeszcze - A ten straszny strachulec coś od was chciał ? Wiecie jak się nazywał ?
- Taka malutka zupełnie w skórach z kłami naostrzonymi. A Stachulca raz z daleka widzieliśmy... z daleka
- Taki straszny ?


Pokiwały kuląc się
- To co on wam zrobił ? - zdziwiła się.
- Straszny jest. To truporodny Strachulec. Urodził się martwy i ożył Juzek bajki o nich opowiadał
- Nazywają go Szeptaczem ?
Wzruszyły Ramionami:- A co takiego wam o nim opowiadał ?
- Jak Tata żył To go nie było jeszcze - rzekł drugi
- Zbliżał się do baszty czy tylko tędy przechodził czy też był tu kilka razy ?
- Nie wiemy... Kiedy kanapka!
Eryk reszcie rozmowy przesłuchiwał się z wysuniętym językiem jakby nad czymś intensywnie myślał:
- Kanapki nie mam ale zabiliśmy Strachulca a za jego zwłoki to rzek dostał dobrom szynkiem to nie świstak ale mogę dać ma ktoś chleba? – Spytał się reszty towarzyszy.
- Jeszcze trochę. Tak na marginesie to raczej nie wiecie co chcieli ci ludzie zabici przez tych na dole ?-oświadczyła Elphira
- Nieee, Zostały za to po nich kości... zagracie? Fajne Taaakie!
- Trza będzie na Strachulca szukać jakiegoś kołka osikowego, czy coś? - spytał Airyd.
Gargulce przyjęły szynkę chętnie. Eryk ucieszył się z odbicia targu:
- To żebyśta wiedzieli że my tam nie kłamiemy to wam dam dwie nowe piłeczki w tym łeb Strachulca! - Radośnie pobiegł do wozu i przyniósł łeb potwora oraz sługi derro bo takiego mieli pochować w ogródku.
- To akurat nie jest zły pomysł. - pochwaliła Elphira po czym przeniosła wzrok na budynek - Hmm, teraz pytanie gdzie znajdziemy skrzynię ? Zapewne w lochach choć jak był oryginalnym ekscentrykiem to i równie dobrze może być gdzieś na szczycie... Mam nadzieję że tym razem nie zaboli. - powiedziała po czym skupiła się na badaniu magicznych aur licząc że nie będzie mieć powtórki z tego co zaszło w bibliotece.
- Piłeczki - zawołały Gargulce, a Rasi i use otworzyli usta oniemiali. Elphira wyczuła magiczną aurę na każdym piętrze, najsilniejszą na drugim...
- Przynajmniej nie będę mieć wrażenia że się na mnie gapią. - skomentowała z ulgą fakt pozbycia się "trofeów" Eryka gdy zbliżyła się do grupy po czym dodała - Cała wieża emanuje magiczną aurą choć najsilniejsza jest na drugim piętrze ale nie wiem czy to tego szukamy.
-Brzmi ciężko…
– westchnął Airyd

- Słuchajcie trochę nam się spieszy bo musimy uratować pewnego dżentelmena uwięzionego w środku ale boimy się że tamtą dwójka skrajnie nam konie albo zaatakują kiedy wróciły osłabieni, czy moglibyście ich przy pilnować a w razie kłopotów zastraszyć ich? Służmy Panience Hope Ravenwood dziedziczne tej strażnicy. Nie chcielibyście się może przeprowadzić do uroczej dworko-karczmy? Byłoby regularne mycie do którego sam się mogę zobowiązać i jedzenie, resztę musieli Uście uzgodnić z Lady a bylibyście świetnymi wakajidłami! W ramach testu przypilnowalibyście teraz koni a jak odwieziony chorego dżentelmena bo boimy się że ta dwójka nie jest do końca uczciwą i chcę splądrować klub. Powrócimy z wolą Lady świstakiem i kąpielą bo teraz to byście się ujawnili przed tamtą dwójką czy pasuje wam taką oferta? – przemówił Eryk.
-Nie mówiąc, że mogłaby rozwiązać wasze problemy, które tak licznie nadmieniliście- dodał Airyd.
- Spokojnie Panie Zad nie możemy atakować wszystkiego co zobaczymy można z tego korzyść wyciągnąć- Odparł brodaczowi.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 13-07-2015 o 10:22.
Guren jest offline