Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2015, 08:26   #9
Dark_Archon_
 
Reputacja: 1 Dark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłość
Dzień 1, gdzieś w Górach Højgräd

Kolejny dzień wędrówki. Droga na północny-zachód od miejsca bitwy, aż do gór, a potem przez nie na zachód, miała być najszybszą i najbezpieczniejszą trasą do twierdzy Börgefjel, prawdopodobnie ostatniego bastionu buntowników. Towarzysze wciąż nie rozmawiali o tym, co wydarzyło się kilka dni temu na pustkowiach Fiørken. Rana była zbyt świeża i zbyt wielka, i wciąż byli zbyt blisko miejsca tej okrutnej zdrady i rzezi. W zasadzie to niewiele rozmawiali ostatnio. Skupiali się na tym, aby przetrwać w tym zapomnianym przez bogów rejonie Nordii, i dotrzeć cało do celu. Daleko od thurskich wojsk wędrowcy gnali niczym wiatr przez pustkowia. Im bliżej gór, tym ziemia jednak stawała się co raz bardziej pofałdowana, a pod nogami co raz częściej mieli śnieg i kamienie. Ostre kamienie, po których konie nie mogły iść szybciej, jak stępa. Z każdym pokonanym wzgórzem jazda stopniowo zamieniała się w powolny marsz z koniem. Zmęczeni wjechali w ośnieżony jar, kolejny na ich drodze. Zimny wiatr smagał ich po twarzach. Po obu stronach piętrzyły się wysokie góry Højgräd. Gdy wjechali na niewielkie wzniesienie, echem odbił się gwizd dzikiego ptaka i oczom podróżników ukazała się zaskoczona grupa sześciu górali schodzących po stoku. Wszyscy w tym momencie zamarli. Jeźdźcy momentalnie rozbudzili się z marazmu, jaki ich dopadł w czasie tej nudnej wędrówki, i szybko skrócili wodze. Konie zarżały niespokojnie i zaczęły kręcić się w miejscu. Leif i jego towarzysze nerwowo wymienili kilka uwag. Górale mieli nad nimi przewagę liczebną, ale przede wszystkim wysokości. Nie było możliwe ich zaatakować, nie dając się wcześniej wystrzelać jak kaczki. Można było szybko zawrócić i schować się za skałami.

- Ktoś ty?! Swój, czy wróg?! – zagrzmiał jeden z górali.
Przynajmniej nie zaatakowali pierwsi. Thursami być nie mogli, byłoby bez sensu, gdyby się tu zapuścili. Jedyna możliwa opcja była taka, że to kolejni niedobitkowie z armii buntowników Thørkella. Ale Leif i jego towarzysze byli częścią lekkiej kawalerii z Ÿekebørga. Co prawda jego hfern gnił gdzieś na pobojowisku, lecz wielu jeźdźców nie brało udziału w bitwie po stronie buntowników…
- Jestem Leif, a to moi towarzysze. Byłem przyjacielem Thørkella – oznajmił wojownik. Na tę chwilę tym góralom musiała wystarczyć tylko taka informacja - A Wy? Coście za jedni?
- Na Thursa mi nie wyglądałeś, temu też mój łucznik nie wpakował ci strzały między oczy. – Na szczęście ich nie rozpoznali - Ale gdzie moje maniery. Mów mi Vuko. Również walczyłem na Pustkowiach. Wygląda na to, że jesteśmy po tej samej stronie. I podobnie jak wy, ja i moja banda wycofujemy się do Twierdzy.
- Thursowie nie bywają w tych okolicach. Widzę, że podobnie wybraliśmy trudniejszą drogę przez góry. Mam nadzieję, że wiecie jak przetrwać w takim niegościnnym terenie. Przed nami jeszcze co najmniej kilka długich dni wędrówki.
- Wędrowaliśmy łatwiejszym szlakiem, kilka kilometrów stąd na północ, ale natrafiliśmy na ślady Varga. Sześć rosłych wilków przemielonych na papkę. Varg odszedł na zachód i nie miałem zamiaru podążać jego śladami. Temu też nadkładam drogi. Moi ludzie są u kresu sił, ale nie poddajemy się. W Twierdzy wszyscy odpoczniemy i napijemy się piwa. Więc jak, ruszamy razem? Wiem, że Thursów prędko tu nie spotkamy, ale wolę już siedzieć przy ognisku.
- Spotkamy się na szczycie. Wasza ścieżka nie nadaje się dla naszych koni. Znajdziemy jakieś łagodniejsze podejście i was dogonimy. Macie szczęście, w spokojniejszych czasach polowaliśmy na vargi. Dla grupy doświadczonych wojowników żaden varg niestraszny.
- Z chęcią bym kiedyś obejrzał twoje polowanie. My niestety jesteśmy już wyczerpani, a od Vargów trzymam się z dala od niemowlaka. Dobrze więc, zobaczymy się później. Nie narzucamy szybkiego tempa, chcemy w końcu dojść do Twierdzy o własnych nogach. Uważaj na siebie, Leif. Te góry naprawdę bywają zdradliwe.
- Niech bogowie dodadzą wam sił – pozdrowił ich i wraz ze swoimi towarzyszami ruszył szukać przejścia przez góry.

Ruszyli dwójkami. Grupę prowadzili młodsi towarzysze, wypatrując możliwej drogi. Kolumnę natomiast zamykał doświadczony wojownik Trÿsgørr Krigen. Kiedy tylko górale zniknęli z pola widzenia zrównał się on z dwójką jadącą w środku i oznajmił:
- Nie ufałbym im.
- I nie zamierzam. – odpowiedział Leif – Przynajmniej dopóki nie dowiemy się o nich czegoś więcej.
- Słyszeliście o tym Vuko? – zapytał Johänn Hoflandsøn, najstarszy z grupy.
- Nie – odparł Trÿsgørr, a pozostali pokręcili głowami na znak zgody.
- Ja również nie, tak samo, jak setek innych buntowników – odparł z przekorą przywódca.
Rozwijająca się dyskusja widocznie przyciągnęła uwagę Løkiego Barnëta, jadącego na przedzie.
- Może to szpiedzy Thursów?
Pozostała trójka lekko uśmiechnęła się na tę sugestię, lecz nikt nie zamierzał zaprzeczyć.
Całkiem możliwe. – Leif również rozważał taką możliwość. Być może, jakby to absurdalne się nie wydawało, Thursowie wysłali szpiegów, którzy mieli przekraść się na ziemie buntowników i udawać uciekinierów z masakry. – Będziemy musieli się tego dowiedzieć. A jeśli się to potwierdzi… - przerwał na moment by spojrzeć w oczy swoich towarzyszy – Cóż, góry bywają niebezpieczne. Czasem ludzie spadają ze szlaku na skały…

Minęło jeszcze kilka godzin, nim wyczerpani marszem z końmi przez góry jeźdźcy zobaczyli w oddali blask ogniska, zapewne rozpalonego przez ich nowych towarzyszy podróży. Ruszyli wtedy żwawiej, prowadzeni chęcią ogrzania swoich zmarzniętych członków.
 
Dark_Archon_ jest offline