Rozsądek nakazywał zrobić jedno - odwrócić się na pięcie i uciekać, po drodze zamykając za sobą wszystkie drzwi. A potem wylać całe zapasy oliwy, oleju i spirytusu i rzucić pochodnię. Albo i - na wszelki wypadek - dwie pochodnie, po czym odsunąć się ma odpowiednią odległość i obserwować efekty.
Cokolwiek by się tam kryło, powinno się spalić i nie sprawiać więcej kłopotów.
Jednak chwilowo rozsądek został odsunięty na bok, zaś Randulf, rozglądając się na wszystkie strony i szukając pochodni lub solidnej lampy, ruszył za Oswaldem.
Trzymał w dłoni broń, tak jednak, by nie nadziać na ostrze poprzednika, gdyby ten nagle zdecydował się zatrzymać lub cofnąć. |