Oddaj, to oddaj.
Oswaldowi do szczęścia nie był potrzebny łeb mutanta, nie była mu też potrzebna walka, która - miał tego świadomość - mogła się dla niego i dla Drugi źle skończyć. A nie po to wszak wyszli z poważnych tarapatów, by teraz wleźć w jeszcze gorsze.
- No to macie. - Rzucił worek na środek drogi. - Powiedzcie nam jeszcze, dlaczego żeście się zgadali z tym całym hrabią?
Co prawda mógł o tym pomyśleć wcześniej, ale miał nadzieję, że jego rozmówcy odpowiedzą na zadane w ostatniej chwili pytanie.
A jeśli nie zechcą... I tak nie byłby w stanie ich zmusić. |