Otwin przypomniał sobie słowa dziadka. Jeśli faktycznie jest to sen to nie ma czego się bać, a że jest to sen świadomy to może i można się trochę zabawić. Wszakże nie o takiej sennej tematyce myślał gdy próbował śnić świadomie, ale dobre i to. Chłop chciał zostać dzielnym wojem, także i takiego siebie wyobraził, całego okutego w lśniącą złotą zbroje, siedzącego na równie dobrze opancerzonym koniu. Nie istotna była tu wysokość pomieszczenia, wszakże to sen więc i to jest możliwe. Otoczony przez swoich również uzbrojonych giermków - Oswalda i Randulfa, gotowych pomóc mu w walce. W ręce trzymał potężny miecz, większy od niego samego, lecz leciutki na tyle aby móc posługiwać się nim tylko jedna ręką. Na drugim końcu sali czekała królewna - Karl, czekała na ratunek siedząc na kopcu złotych monet ubrana w suknie z powszywanymi diamentami. Jeno pomiędzy nim a przepiękną królewną stał przebrzydły potwór. - Na Sigmara, ależ z ciebie maszkara - zakrzyknął Otwin patrząc na oponenta z pogardą i wyższością, jednocześnie starając się powstrzymać śmiech - maszkara wyglądała przekomicznie - Takiego brzydala w życiu żem nie widział. Rodzice Cie nie kochali? Czy kochali za mocno? - szydził dalej. Miał już ruszyć do ataku, gdy zdał sobie sprawę z jednej rzeczy. - Te. przebrzydła maszkaro. Tak do Ciebie mówię. Jeden róg ino masz, czyżby cie kobieta zdradzała? Hę? .. A nie no przepraszam, gdzie tam by cie jaka chciała, kozę żeś jakąś dorwał może? - Otwin zreflektował się, gdyż Eduardo wszakże też był kozą, mógłby się obrazić - Nie, nie, to napewno nie to, ale ... nie, no nie, prawica Twoja Cie zdradziłą? Ha ha, ale z Ciebie nieudacznik, jak cie członek własny w ch... w konia robi.
Otwin cały czas szydził z potwora, juz nawet zapomniawszy słów swojego dziadka, zaczął głośno rechotać gdyż wyobraził sobie to .. coś z miną srającej małpy, w dwuznacznej pozycji z ... nie tego było za wiele. Otwin złapał się za brzuch nie mogąc powstrzymać śmiechu, nie miał siły wypowiedzieć żadnego słowa. |