Oswald wparował do pomieszczenia i na kilka uderzeń serca stanął jak wryty. W słabym, acz wystarczającym świetle stał demon jak w mordę strzelił.
~ Oż ty brzydki chuju! Pomyślał przelotnie. Na szczęście Karl tam był i sprawiał wrażenie całkiem żwawego. To dobrze. Bosch zwrócił uwagę na zwisającego z sufitu, niczym kawał szynki, innego więźnia. Obdartego i przerażonego jak jasna cholera. Bogowie jedni wiedzą jak długo już tu siedzi.
Po chwili maszkara przemówiła i oczywistym się stało że jest to sam karczmarz, ale w pokracznej, wynaturzonej postaci. Na domiar złego Otwin zaczął wygadywać jakieś głupoty. Czyżby oszalał? Lepiej żeby doszedł do siebie i jakoś im pomógł. Zaraz Bosch miał się przekonać jak twardy jest jego przeciwnik, jednak na pierwszy rzut oka skurczybyk wyglądał na całkiem twardego...
- Na Sigmara! Wycedził Oswald przez zęby i ruszył na przeciwnika rąbiąc z całej siły toporkiem. Teraz przemówić musiała zimna stal.
A1 WW=40 Obr= 4(k10)+4(S)+1 = 9 A2 WW=60 Obr= 8+4+1 = 13