W pierwszej chwili Randulf zamarł, z zaskoczeniem wpatrując się w potwora. Wszak zadał mu taki piękny cios, po którym przeciwnik powinien mieć łeb rozwalony na połówki, a tamten piekielnik obronił się swoim dziwacznym rogiem. Nie do wiary...
Dopiero po chwili Randulf zorientował się, że stwór z piekła rodem nie jest odporny na ciosy. Oswald rozwalił mu rękę, a Karl wpakował potworowi dwa bełty, a Randulf miał nadzieję, że odniesione obrażenia zepsują nieco potworowi humor.
I że jemu uda się dołożyć też coś od siebie.
Zrobił dwa kroki do przodu i zaatakował, a miecz dwa razy dosięgnął potwora, trafiając raz w lewe ramię, a raz w głowę.
_____________________________ Atak 1: k100=35; obrażenia: 4+8=12
Atak 2: k100=21; obrażenia: 4+9=13 |